Do debaty publicznej wróciła kwestia specjalnej komisji, która ma badać rosyjskie wpływy w Polsce. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" i TVN24 Janusz Kowalski został zapytany, kto będzie na celowniku organu.
– Najpierw musimy powołać komisję, a potem będziemy szukać najlepszych ludzi, którzy go rozliczą, Donalda Tuska – powiedział wiceminister rolnictwa. Dziennikarze wypomnieli więc politykowi dawne zdjęcie z kwiatami dla szefa Platformy Obywatelskiej.
– Jestem na tym zdjęciu, ale nie wręczałem żadnych kwiatów. To były kwiaty dla mnie od Donalda Tuska – odparł Kowalski. – Ale jak można tak powiedzieć? – zareagowała śmiechem Justyna Dobrosz-Oracz, po czym dodała: – Już widzę, jak Donald Tusk panu kwiatki dawał.
– Tusk dziękował mi za obecność jako przedstawicielowi ruchu antykorupcyjnego – przekonywał wiceminister.
Polityk Suwerennej Polski powiedział wprost, że nie ma nic przeciwko, by zostać członkiem komisji, jednak najważniejsze są dla niego nie nazwiska, a rozliczenie Tuska "za współpracę z Putinem".
Przyznał także, że kolejną osobą, która powinna zostać "skreślona" z życia politycznego to Waldemar Pawlak. – Od kilkunastu lat to jest mój cel życiowy: wsadzić ich do więzienia – podsumował.
Jak pisaliśmy w naTemat, "Lex Tusk" – bo tak nazywana jest komisja ds. zbadania rosyjskich wpływów – w minioną środę przepadł w komisji sejmowej. Głosowało 40 z 41 posłów będących w tej komisji.
Weto Senatu ws. "Lex Tusk" poparło 21 posłów (wszyscy przedstawiciele KO, Lewicy, PSL i Konfederacji), a przeciw było 19 (wszyscy z klubu PiS). Nikt nie wstrzymał się od głosu. Teraz pomysłem znów zajmie się Sejm.