Pali im się grunt pod nogami. Są w panice. Tracą kontrolę nad kampanią wyborczą. Z desperacji chcą referendum ws. imigrantów. To nie życzeniowe marzenia przeciwników PiS. To reakcje i obserwacje na to, co się dzieje. Porównując z kampanią sprzed 8 lat to niebo a ziemia. Chaos zdaje się wyłaniać z każdej strony, a sondaże ani drgną. W 2015 roku było zupełnie inaczej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Desperacja Kaczyńskiego", "Kampania się sypie", "Szoruje po dnie" – punktuje internet. Taki obraz kampanii wyborczej 2023 wyłania się z działań PiS.
W 2015 roku było kompletnie inaczej. Ale inna była też rzeczywistość.
Katarzyna Lubnauer: – Mam wrażenie, że w nich nie ma woli ani tyle poczucia chęci walki. Może jedynie napędza ich strach przed rozliczeniem.
W 2015 roku PiS przejął wszystko. Poszli za nimi i mieszkańcy dużych miast, i Polacy z wyższym wykształceniem, i młodzi ludzie w wieku 18-39 lat. "PiS wygrywa w wielkich miastach? Jeszcze kilka miesięcy temu ktoś, kto wygłosiłby taką tezę, zostałby wzięty za wariata. Teraz fantastyka polityczna stała się rzeczywistością" – pisała wtedy "Wyborcza".
Jakkolwiek tego nie oceniać, PiS szedł wtedy jak burza. Był w ofensywie, straszył imigrantami, grzmiał o Polsce w ruinie i mówił o pokorze. Wszystko trafiało na podatny grunt.
Zgodził się nawet na debatę Szydło-Kopacz, do której doszło po długich przepychankach. Choć nie obyło się bez manipulacji. "Internetowi siepacze PiS zaraz po debacie przystąpili do swojej ciężkiej pracy. Jednym z elementów manipulacji jest kolportowanie zdjęcia, które rzekomo ma dowodzić, że Kopacz sama czuła, że przegrała debatę" – opisywaliśmy w naTemat.
Szefem sztabu został wtedy Stanisław Karczewski, późniejszy marszałek Senatu. Dziś może to zabrzmieć dziwnie, ale dokładnie osiem lat temu, w czerwcu 2015 roku, pisano o nim, że "to polityk szerzej nieznany i bezkonfliktowy", "nie z pierwszego planu PiS, ale jest jedną z najbardziej zaufanych osób Jarosława Kaczyńskiego".
Jednak wtedy właśnie na taką, mniej znaną, osobę postawił Jarosław Kaczyński. Joachim Brudziński grał wtedy w sztabie drugie skrzypce.
"Kampania się sypie, szoruje po dnie"
Dziś, gdy kampania PiS 2023 się wali i wszystko, czego nie ruszą, obraca się przeciwko nim, kampanijny rok 2015 musi jawić im się jak jakaś kosmicznie odległa rzeczywistość. PiS nie ma dużych miast, nie ma poparcia młodych. Żadnym pomysłem, który rzucał wtedy, teraz nie może wskrzesić sondaży. Nie może przebić się przez internet, który jest bezlitosny i na kampanii PiS nie zostawia suchej nitki.
"Desperacja Kaczyńskiego", "Kampania się sypie", "Szoruje po dnie" – punktuje internet.
Wewnętrzne spory, chaos w obozie władzy, przedziwne ruchy wywołują pytania, czy ktoś jeszcze nad tym panuje. "Kampania PiS przypomina ruiny, i to nie jakieś malownicze, tylko kupę gruzu" – oceniła obrazowo "Polityka". Do tego doszła świeża zmiana na stanowisku szefa sztabu.
"PiS był partią, która mówiła o pokorze i umiarze"
– To oznacza, że Tomasz Poręba nie chciał być twórcą porażki PiS. Przypomnijmy, że Brudziński w ostatnich latach zasłynął z dwóch rzeczy. Pierwsza to bardzo brutalny język w tweetach i wypowiedziach, co świadczy o tym, że PiS chce bardzo brutalnej, ostrej, chamskiej wręcz kampanii. A druga rzecz to, że kampanię Brudzińskiego do PE, jak donoszą media, w ok. 80 proc. sfinansowali ludzie, których wcześniej umieścił w spółkach skarbu państwa. Świadczy to o tym, że PiS w ten sposób ma zamiar przeprowadzać całą kampanię, przy pomocy spółek skarbu państwa, mediów publicznych, czyli narzędzi, które powodują, że wybory nie są równe – reaguje Katarzyna Lubnauer, posłanka KO.
W 2015 roku PiS oczywiście nie miał takich narzędzi. Dziś ma i nawet to nie pomaga tak, jak pewnie by chcieli. Jednak przez 8 lat bardzo wiele się zmieniło.
– W 2015 roku PiS był partią, która mówiła o pokorze i umiarze. Teraz jest partią tłustych kotów. Ma rekordowy rząd, rekordowo dużo ludzi w spółkach skarbu państwa, rekordowo dużo ludzi, którym wydaje się, że wszystko im się należy. Mam wrażenie, że w nich nie ma woli, ani tyle poczucia chęci walki. Może jedynie napędza ich strach przed rozliczeniem. Sam fakt, że wymienia się szefa sztabu – co wcześniej się nie zdarzało – świadczy o tym, że musi być bardzo słabo. I to, że zostali tak zaskoczeni ogromem marszu 4 czerwca, który pokazał, że naród się budzi i naprawdę ma dosyć – dodaje Katarzyna Lubnauer.
Przypomina, że wtedy PiS doszedł do władzy, bo polskie społeczeństwo było już trochę zmęczone poprzednimi rządami.Była afera podsłuchowa, było granie imigrantami, czym żyła cała Europa.
Ale generalnie ogólna sytuacja była kompletnie inna:– Proszę porównać, jak było w 2015 roku. Mieliśmy wzmacniającą się złotówkę, bo była deflacja. Mieliśmy silny wzrost gospodarczy, teraz przewidywany jest wzrost na 0,9 proc. PKB. Mamy inflację, rząd przewiduje średnią roczną na 12 proc., a może być jeszcze wyższa. Pierwszy raz w historii zdarzyło się, żeby nikt nie ocenił pozytywnie wykonania budżetu na rok 2022.
PiS gra starymi tematami
Możemy się tylko domyślać, jakie w szeregach partii rządzącej musi być zaskoczenie. 800 plus, atak na LGBT, nieustanne atakowanie Donalda Tuska, komisja ds. wpływów rosyjskich, obrzydzanie marszu 4 czerwca, uderzanie w imigrantów – nic nie działa.
Nawet spot o Auschwitz wywołał przeciwne reakcje. Nic nie chwyta. PiS jakby zatrzymał się w czasie.
Jeszcze wiosną jeden z polityków mówił wp.pl: "Chcemy przywołać pozytywną energię i wspomnienia z kampanii z 2015 roku. To była najlepsza, historyczna wręcz kampania PiS. Chcemy czerpać z jej najlepszych wzorców".
Teraz Marcin Mastalerek, współtwórca zwycięskich kampanii wyborczych Andrzeja Dudy i PiS w 2015, ocenił ostro w RMF FM: – Oczywiście, PiS jest dziś w defensywie, PiS przespał kilka ważnych momentów. Przede wszystkim nie zareagował w żaden sposób na marsz 4 czerwca.
Podobnie Adam Bielan w Polsacie: – Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że my kampanią z roku 2015 nie wygramy wyborów w roku 2023.
– PiS usiłuje przekierować tę kampanię na tematy, którymi już kiedyś udało im się wygrać wybory. Natomiast totalnie nie zauważa problemów, którymi dzisiaj żyją Polacy. Albo wiedzą i cynicznie próbują od tego uciec, co jest złym prognostykiem, albo kompletnie ich nie widzą, uważając, że problemy Polaków – drożyzna, chaos panujący w prawie, sprawa kobiet umierających na oddziałach szpitalnych – są nieistotne – reaguje Krystyna Szumilas, była minister edukacji.
Dodaje: – To jest cyniczna gra z emocjami Polaków. Wykorzystanie wyborcy nie jako tej osoby, dla której mam coś zrobić, tylko jako osoby, dzięki której mam coś osiągnąć. Bardzo wyraźnie było to widać w programie Willa Plus. On został utworzony nie po to, żeby poprawić sytuację edukacji, tylko żeby przekierować pieniądze z budżetu państwa do kieszeni swoich ludzi i swoich organizacji.
– Raport wykazał nielegalne przekazywanie pieniędzy na Willę Plus, wydanie prawie miliona złotych na ekspertów, których ekspertyzy wyrzucane były do kosza, bo minister sam, arbitralnie, podejmował decyzję. Nawet jeśli organizacja nie spełniała kryterium konkursu i – o czym pisze NIK – nie powinna dostać tych pieniędzy. Był nawet taki przypadek, że dwa razy przelano 3 mln zł tej samej organizacji. Bo się pomylili. Bo taki mają chaos i bałagan w MEiN. Niestety, taki sam chaos i bałagan jest w całym państwie, za który my płacimy. A PiS próbuje przykryć go sztucznym podgrzewaniem niezdrowych emocji i wracaniem do pomysłów, dzięki którym im się kiedyś udało wygrać wybory – mówi Krystyna Szumilas.
Pomysł Kaczyńskiego z referendum
Jarosław Kaczyński wymyślił nawet referendum ws. przymusowej relokacji imigrantów.
W czasie, gdy Polska przyjęła miliony uchodźców z Ukrainy, gdy wciąż bardzo wielu tu mieszka. Gdy w nawet w tej kwestii mamy kompletnie inne realia niż w 2015 roku. Ba, w ubiegłym roku PiS udzielił 130 tys. pozwoleń na pracę w Polsce imigrantom z krajów muzułmańskich.
Donald Tusk stwierdził, że Kaczyński ma gacie pełne referendum.
Część internetu przypomniało zaś, jak sprawa referendum pogrążyła kiedyś Bronisława Komorowskiego.
– Kiedy zakończyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich, Bronisław Komorowski próbował następnego dnia ogłosić referendum, co było absurdalne, a jedno z pytań dotyczyło m.in. JOW-ów. Wtedy stało się jasne, że nie obroni swojej prezydentury. To pokazywało, że brakuje siły spokoju i reaguje się panicznie. Tak samo jest tu i teraz. Okazało się, że rzeczywistość przerosła cały obóz rządzący – wspominał kilka dni temu w rozmowie z naTemat Rafał Chwedoruk, politolog z UW.
Katarzyna Lubnauer: – Tonący referendum się chwyta. Gdy w Polsce mieszka 1-2 mln Ukraińców, rozmawianie o 1900 imigrantach, których mogliby relokować, jest absurdalne. Dlatego Polska w nie powinna brać udziału w systemie relokacji uchodźców z prostego powodu, bo przyjęliśmy miliony uchodźców z Ukrainy, pomagamy im jako społeczeństwo i w związku z tym my powinniśmy być beneficjentem tego programu, a nie uczestniczyć w nim jako ci, którzy mieliby za cokolwiek płacić. A nieudolny rząd, który nie potrafi tego załatwić w Brukseli, próbuje teraz przeorganizować całą kampanię na szczucie na imigrantów. Jak w 2015 roku.
Krystyna Szumilas wskazuje na jeszcze jedną różnicę między 2015 rokiem a dziś. – Wtedy ludzie po prostu chcieli zmiany. Nie dlatego, że nie czuli się bezpiecznie. A dziś uciekają przed PiS – mówi.
– Dlatego dziś to nie jest szukanie lepszej drogi, lepszego życia. To uciekanie przed tym, co PiS zgotował w Polsce. I to jest zasadnicza różnica – podkreśla.
Po 8 latach rządów PiS mamy inne realia. Jest drożyzna PiS. Mamy aferę za aferą, których nie jesteśmy już w stanie zliczyć, bo jest ich taka ilość, że trudno spamiętać. Pierwszy raz od wejścia do UE nie możemy dostać pieniędzy z UE, to nigdy dotychczas to się nie zdarzało. Zawsze mieliśmy bardzo dobrą współpracę z krajami UE, teraz nic w UE nie polski rząd nie znaczy.
Katarzyna Lubnauer
posłanka KO
My mieliśmy wtedy do pokazania wiele dobrych rzeczy, które przez 8 lat naszych rządów się wydarzyły. Może nie były bezpośrednie transfery finansowe, jakie robił PiS w latach swoich rządów, ale jednak mieliśmy wiele działań, które poprawiły życie Polaków, np. 1200 zł dla matek, które urodziły dzieci, czy przedszkole za złotówkę. A to, co oprócz transferów PiS zrobiło w ciągu 8 lat, to mnóstwo afer, chaos, niepewność jutra.