Trzeci odcinek "Idola" HBO nie oburzył ze względu na sceny erotyczne. Tym razem najwięcej szumu narobił "żart" o Jeffreyu Epsteinie i... gwałconych dzieciach. Internauci są zniesmaczeni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Idol" w reżyserii Sama Levinsona, twórcy "Euforii", opowiada historię gwiazdki pop Jocelyn (Lily-Rose Depp, córka Johnny'ego), która poznaje podejrzanego Tedrosa (The Weeknd, również współautor scenariusza), właściciela klubu w Los Angeles i wikła się z nim w toksyczną relację.
Na HBO Max zadebiutowały już trzy odcinki serialu, który jest dosłownie miażdżony: zarówno przez krytyków, jak i widzów. Na Rotten Tomatoes ma 24 procent od krytyków i 58 procent od widzów, a w sieci ciężko znaleźć jakiekolwiek pozytywne opinie. To sprawia, że "Idol" jest jednym z najgorzej ocenianych seriali HBO (jeśli nie najgorzej).
"'Idol' jest po prostu przegięciem. Seks jest w nim zbyt dosłowny (naprawdę widz nie musiał widzieć zdjęcia ze spermą na twarzy Jocelyn, wystarczyły słowa), brudny, obsceniczny. Skupiony na męskiej perspektywie i męskich zachciankach, ale tych z głębi świadomości, o których nie mówi się głośno. To pójście w toksyczny stereotyp, że każdy facet fantazjuje o gwałcie, a kobiety tak naprawdę się o niego proszą. W rezultacie serial przypomina porno o przemocy seksualnej" – pisaliśmy w recenzji pierwszego odcinka w naTemat.
Czytaj także:
"Żart" o Jeffrey Epsteinie z trzeciego odcinka "Idola" HBO oburzył widzów
W "Idolu" nie brakuje erotyki i nagości, jednak w trzecim odcinku zatytułowanym "Świt" najbardziej oburzył "żart" słowny. Ten miał miejsce, gdy menadżerowie Jocelyn – Chaim (Hank Azaria) i Andrew Finkelstein (Eli Roth) – rozmawiają telefonicznie o swojej problematycznej podwładnej. W pewnym momencie ten drugi stwierdza, że przez wokalistkę nabawił się zespołu jelita drażliwego i "wy*rywa z siebie więcej krwi niż dzieciak na wyspie Epsteina".
Dlaczego ten "dowcip" jest obrzydliwy? Z powodu wspomnianego Jeffreya Epsteina. Miliarderowi i inwestorowi giełdowemu groziło 45 lat więzienia za wykorzystywanie seksualne nieletnich dziewcząt oraz nakłanianie ich do prostytucji, a jego przestępstwa pokazał szokujący serial dokumentalny Netfliksa"Jeffrey Epstein: Obrzydliwie bogaty".
Epstein, który w 2019 roku powiesił się w więziennej celi, miał sprowadzać dzieci do swoich posiadłości, w tym na swoją prywatną wyspę Little St. James na Karaibach. Według prokuratorów płacił nieletnim po kilkaset dolarów za stosunek płciowy. Oferował "usługi" dziewczynek również swoim bogatym znajomym, a wśród podejrzanych jest książę Andrzej, brat króla Karola III i syn Elżbiety II.
"Żart" z "Idola" odnosił się więc do... krwawiącego dziecka po gwałcie. Żartował nie tylko z wykorzystywania seksualnego dzieci, ale również handlu nieletnimi. Jest tak ohydny, że w polskiej wersji nawet go nie przetłumaczono: ani w wersji z lektorem, ani z napisami.
"Słowa o Epsteinie, które właśnie usłyszałem w trzecim odcinku "Idola", są najbardziej obrzydliwą rzeczą, jaką kiedykolwiek słyszałem w telewizji", "Okay, komentarz o wyspie Epsteina w nowym odcinku "Idola" to dla mnie posunięcie za daleko. Nie żartujmy z handlu dziećmi", "To obrzydliwe. Jest jakaś granica, której po prostu się nie przekracza" – piszą internauci na Twitterze.
"Sam Levinson w 'Idolu' żartuje o dzieciach na wyspie Epsteina. Co jest z tobą nie tak? To obrzydliwe, że ktoś pomyślał, że 'to może być dobry żart'" – napisała jedna z użytkowniczek Twittera.
"Idol" HBO budzi kontrowersje. Chodzi nie tylko o seks
Anonimowi członkowie ekipy "Idola" opowiadali w głośnym materiale "Rolling Stones" o tym, że na planie źle się dzieje, a Levinson, The Weeknd i Reza Fahim zmienili opowieść serial o "kobiecie, która odkrywa własną seksualność" w historię "mężczyzny znęcającego się nad kobietą, która to uwielbia". Niektóre sceny, jedną z... jajkiem w pochwie, usunięto.