Jeśli słyszymy, że jakiś polski aktor dostaje rolę w Hollywood, to od razu żartujemy, że "pewnie zagra Rosjanina". I często to się sprawdza. Marcin Dorociński jest teraz oglądany na całym świecie w najnowszym "Mission: Impossible", gdzie wcielił się w postać kapitana rosyjskiego okrętu podwodnego, ale podobnych przykładów jest więcej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Marcin Dorociński przed "Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One" wystąpił w serialu Netfliksa "Gambit królowej". I tam też grał Rosjanina.
Wcześniej kilku innych polskich aktorów również występowało w hollywoodzkich produkcjach jako Rosjanie - od Izabelli Scorupco, przez Piotra Adamczyka, po Daniela Olbrychskiego.
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź na to pytanie zna słynny krytyk filmowy Tomasz Raczek.
Z perspektywy Amerykanów wyglądamy i brzmimy podobnie, ale dlaczego akurat Rosjanie? Bo dla nich to też bardziej atrakcyjne i "bliższe" historycznie postacie - zwłaszcza w kontekście thrillerów szpiegowskich. Nikt sobie nie wyobraża, by Ethan Hunt czy James Bond walczyli z polskimi agentami i łodziami podwodnymi (choć to z kolei naszej perspektywy byłoby niezwykle interesujące).
"To jest bardzo proste. Rosjanie są dla Amerykanów najzwyczajniej ciekawsi niż Polacy. Polskie sprawy, polscy bohaterowie – bardzo rzadko znajdują swoje miejsce w Hollywood, ponieważ mniej interesują Amerykanów. Dlaczego? Rosjanie zarówno przez fakt swojej liczebności, jak i wpływ kultury rosyjskiej na kulturę światową, także na kulturę amerykańską, tych Amerykanów po prostu fascynują. To bierze się stąd, że dwie wielkie potęgi, choć walczą ze sobą, są sobą wzajemnie zainteresowane" – mówił w wywiadzie dla "Faktu" Tomasz Raczek.
Na dobrą sprawę w amerykańskich filmach Rosjan grają wszyscy... z wyjątkiem Rosjan
Co ciekawe, w Hollywood nie ma zbyt wielu rosyjskich gwiazdorów – jednym z najsłynniejszych był np. Yul Brynner, który dostał Oscara za pierwszoplanową rolę w filmie "Król i ja", czy Ravil Isyanov, który w amerykańskich filmach gra stereotypowych Rosjan (np. w "Goldeneye", o którym za chwilę), a ostatnio karierę robią Aleksei Serebryakov ("Lewiatan", "Nikt") i Michael Gor ("Most szpiegów", "Śmierć nadejdzie jutro"). Swoją drogą większy sukces odniosły Ukrainki takie jak Mila Kunis ("Różowe lata 70."), Milla Jovovich ("Resident Evil") czy Olga Kurylenko ("007 Quantum of Solace").
Na dobrą sprawę postacie Rosjan zwykle są kreowane przez nie-Rosjan. Ikonicznego Ivana Drago w serii "Rocky" zagrał Dolph Lundgren, Keira Knightley – Annę Kareninę w filmie o tym samym tytule, Harrison Ford niczym Marcin Dorociński był kapitanem sowieckiego okrętu podwodnego w "K-19", Gary Oldman był rosyjskim terrorystą w "Air Force One" (a Ford tym razem amerykańskim prezydentem), Peter Stormare astronautą ze stacji Mir w "Armageddonie". Można by tak wymieniać jeszcze długo.
Jak widać, to jest wręcz norma, że Rosjan w Hollywood grają obcokrajowcy i to często prawdziwe gwiazdy Fabryki Snów. Nie jest to więc żadna ujma na honorze, ale zadanie aktorskie jak każde inne (choć przy obecnej sytuacji w Ukrainie rozumiałbym, gdyby ktoś odmówił takiego angażu). Aczkolwiek faktycznie Polacy mają do tego wyjątkowe szczęście. Sprawdźmy więc najsłynniejsze występy rodaków w takim wcieleniu w hollywoodzkich produkcjach.
5 Polaków, którzy w Hollywood grali Rosjan. Oto najsłynniejsze występy
1. Marcin Dorociński - "Gambit królowej" / "Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One"
O roli w "Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One" pisałem więcej w tym artykule. Ogólnie to nie Tom Cruise, ale polski aktor otwiera film i to jego głos (po angielsku, ale rzecz jasna z silnym wschodnim akcentem) słyszymy jako pierwszy. Gra bezimiennego kapitana rosyjskiego okrętu podwodnego ma sporo kwestii i dominuje w prologu filmu. Możliwe, że pojawi się też w przyszłorocznej kontynuacji np. w retrospekcjach.
2. Jerzy Skolimowski - "Avengers" / "Wschodnie obietnice"
Pierwszym Polakiem w MCU wcale nie był Piotr Adamczyk, ale Jerzy Skolimowski. Nominowany w tym roku do Oscara reżyser ma na koncie epizod w kultowej serii "Avengers". W filmie z 2012 wcielił się w postać Gieorgija Łuczkowa, który przesłuchiwał w pamiętnej scenie samą Scarlett Johansson, a właściwie graną przez nią Czarną Wdowę (która też swoją drogą jest Rosjanką i nazywa się Natalia Romanova).
– Mój bohater jest rzezimieszkiem, Rosjaninem. Częściowo nosi oficerski mundur, ale nie jest w czynnej armii. Jest ciemnym typem, prawdopodobnie ze służb specjalnych – opowiadał w wywiadzie. Przyznał, że wystąpił w tej franczyzie, bo chciał sprawdzić, jak się kręci filmy o takich budżetach i był pod wrażeniem: "Wszystko było jak w zegarku". Rosjanina – Stepana Khitrova – zagrał też we "Wschodnich obietnicach" Davida Cronenberga, a że film traktował o rosyjskiej mafii, to przedstawiciel tej nacji byli też sportretowani przez Viggo Mortensena, Vincenta Cassela i Naomi Watts.
3. Izabella Scorupco - "Goldeneye"
Izabella Scorupco swoją karierę w Hollywood zaczęła z przytupem, bo wcieliła się w "dziewczynę Bonda", a konkretnie w rosyjską programistkę Natalię Simonową w 17. części przygód agenta 007 (w tej roli debiutował Pierce Brosnan). Jest jedną z najważniejszych postaci w całym filmie z 1995 roku – udaje jej się przeżyć atak na bazę Siewiernyj i dołącza do Jamesa Bonda, bo okazuje się, że mają wspólnych wrogów. Aktorka bierze udział w wielu scenach akcji (nie zabrakło też rzecz jasna tych łóżkowych) i razem z 007 ratuje na końcu świat.
Jednak w przeciwieństwie do np. Famke Janssen, która grała tam gruzińską pilotkę Xenię Onatopp (a następnie byłą gwiazdą "X-Menów"), nie udało jej się potem podbić Fabryki Snów ("Władcy ognia" i "Egzorcysta: Początek" to jedne z jej kilku zagranicznych produkcji). Nawet mówi się o "klątwie dziewczyny Bonda". Za to w Polsce ponownie została pokochana parę lat później za Helenę Kurcewiczównę w "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana.
4. Daniel Olbrychski - "Salt"
O tym występie było w 2010 roku głośno w całej Polsce. Daniel Olbrychski zagrał u boku hollywoodzkiej gwiazdy - Angeliny Jolie - w thrillerze szpiegowskim "Salt" Phillipa Noyce'a ("Kolekcjoner kości"). Ponoć na castingu pokonał nawet Johna Malkovicha. Wcielił się w postać rosyjskiego agenta Wasilija Orłowa. "Zagrałem człowieka, który marzy o powrocie czasów zimnej wojny, bo wtedy tacy jak on czuli się świetnie. Patriotyzm to dla niego idea kontroli nad światem, nawet za cenę konfliktu nuklearnego. Jego krajem jest Związek Radziecki" – mówił w wywiadzie.
"Film Noyce’a był dla mnie zaskoczeniem. Prawdę mówiąc, nie liczyłem, że jeszcze coś takiego mi się w życiu przydarzy. Spełniły się moje dziecięce marzenia, by wystąpić w amerykańskim filmie akcji. Przed laty, po obejrzeniu 'Popiołów' Wajdy, Kirk Douglas powiedział mi, że kiedyś zagramy ojca i syna. Sprezentował mi siodło, przyjaźnimy się, ale nigdy razem przed kamerą nie stanęliśmy. No, a teraz nagle spadła na mnie, chłopca z Drohiczyna, przygoda z 'Salt'. Ja ją z radością przyjmuję, ale nie żądam niczego więcej, żeby nie wkurzyć złotej rybki" – wspominał polski aktor.
5. Piotr Adamczyk - "For All Mankind"
Piotr Adamczyk wystąpił w świetnie przyjętym serialu Apple TV+ "For All Mankind" Siergieja Orestowicza Nikulowa. Produkcja przedstawia alternatywą rzeczywistość, w której to Związek Radziecki wygrywa ze Stanami wyścig kosmiczny (a Jan Paweł II, którego przecież też grał kiedyś Adamczyk, zginął). Polski aktor jest na drugim planie, ale jego postać staje się niezwykle istotna dla fabuły. I choć nie ma go zbyt wiele na ekranie, to i tak kradnie niemal każdą scenę.
Adamczyk kradł też każdą scenę w serialu Disney+ "Hawkeye" – internauci oszaleli na jego punkcie. Zagrał Tomasa – członka gangu dresiarzy, który był wzorowany na typowych rosyjskich gopnikach. I pewnie tak też patrzyli na nich zagraniczni widzowie. W skład gangu wchodzili jednak też obywatele innych części wschodniej Europy, dlatego nie można powiedzieć, że i tutaj zagrał Rosjanina. Ba! Przemycił do swojej roli sporo patriotycznych elementów, np. krzyczy po polsku do kolegi z gangu "Kazi, spierd*lamy!" i śpiewa "Chwała na wysokości". I doczekał się własnej figurki kolekcjonerskiej.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.