Komendant główny policji Jarosław Szymczyk odpiera zarzuty ws. Joanny z Krakowa, która została poniżona przez funkcjonariuszy po dokonaniu aborcji. Szef KGP stwierdził, że to jego ludzie padli ofiarą w tym skandalu. Z pokrzywdzonej kobiety zaczął natomiast robić osobę niezrównoważoną.
Reklama.
Reklama.
KGP przerywa milczenie ws. Joanny. Mętne tłumaczenia z poniżania kobiety
– Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: "czego wy ode mnie chcecie?". Co chwilę pojawiały się tylko pytania: gdzie ma telefon, gdzie ma laptop – tak w rozmowie z TVN24 sprawę przedstawiła Joanna z Krakowa.
A co powiedział o sprawie Jarosław Szymczyk? – Chciałbym wyrazić szczere ubolewanie wobec trudnej sytuacji życiowej pani Joanny. Abstrahuje od działań policji, ale dramatyczna sytuacja tej pani nie jest winą policji – powiedział.
– Ubolewam, że ta konferencja w ogóle ma miejsce. Normalnie nie zgodziłbym się na prowadzenie tej konferencji, ale chodzi o sposób, w jaki zaatakowano moich ludzi – dodał. Jak stwierdził, Szymczyk zgodził się na wystąpienie w ramach przedstawiania "prawdy".
Następnie funkcjonariusz zaczął udostępniać materiały, które posłużą jako materiał procesowy. Na ujawnienie nagrań zgodził się nawet prokurator. Zanonimizowano jedynie dane osób. Jako pierwsze przedstawiono relacje z rozmowy lekarki z Krakowa z dyspozytorem 112.
Drugie ujawnione nagranie to rozmowa funkcjonariusza policji z lekarką. Ostatecznie nie zaprzeczono poniżaniu kobiety. Stwierdzono, że przeszukanie miało na celu sprawdzenie, czy w drogach rodnych nie ma ukrytych rzeczy lub substancji.
Jarosław Szymczyk o upokarzaniu Joanny: Moi ludzie chronili jej życie
– Chodziło o sprawdzenie, czy nie ma przedmiotów niebezpiecznych lub specyfiku, który zakupiła drogą internetową – stwierdził – Przeszukania dokonano w obecności i za zgodą lekarzy – podkreślił.
Nie pokazano jednak dowodu na to, by Joanna faktycznie mówiła, że ma zamiar się zabić. Co więcej, kobieta publicznie zaprzeczyła, by zgłaszała myśli samobójcze czy zamiary odebrania sobie życia. – Jasno powiedziałam, że nie zamierzam sobie nic zrobić – stwierdziła na antenie TVN24.
Równolegle Szymczyk wypalił: – Dzisiaj na terenie Wrocławia mieliśmy do czynienia z atakiem nożownika na funkcjonariusza. Nie łączę tych zdarzeń, ale żebyśmy nie mieli ich zaraz więcej. Bo atakujemy policjantów bez możliwości wyjaśnienia tej sprawy.
– Nie zgodzę się na publiczny lincz na moich ludziach. Oni chronili życie pani Joanny i chronili życie innych ludzi, którzy być może sięgnęliby po te środki, które pani Joanna zażyła – dodał. Warto podkreślić, że tabletki poronne i sama aborcja wykonywana w warunkach domowych jest bezpiecznym zabiegiem.
Jarosław Szymczyk: czynności były wykonane prawidłowo
Reporter Polsatu poprosił o komentarz do stanowiska krakowskiego sądu, według którego zatrzymanie telefonu kobiety było niezgodne z prawem, a także, że nie zachowano odpowiedniej wstrzemięźliwości podczas czynności w szpitalu.
– Nigdy nie komentuję wyroków sądowych. Szanuję te wyroki. Chcę powiedzieć, że policjanci działali pod dużą presją, a sąd na swoje rozstrzygnięcie miał półtora miesiąca. Orzeczenie sądu nie dotyczy zatrzymania laptopa – skomentował.
– Na ten moment moim zdaniem czynności były wykonane prawidłowo – podsumował działania policji Szymczyk.
Jak pisaliśmy w naTemat, jeszcze w minioną środę pełnomocniczka kobiety, Kamila Ferenc w rozmowie z WP zapowiedziała, że sprawa trafi do sądu. – Będziemy się domagały rekompensaty od Skarbu Państwa za nieuprawnione działania policji. Kwota na pewno będzie uwzględniała koszt rocznej terapii – przekazała.
Dziś na antenie TVN24 zapowiedziała dodatkowe pisma. – Jutro w Krakowie do prokuratury zostanie złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa ws. przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, działających na szkodę interesu pani Joanny – powiedziała.