Pracownik TVP zapytał Michała Kołodziejczaka o to, czy nie jest mu wstyd przed rolnikami. Polityk w ciągu chwili sprowadził go do parteru. Zresztą, przekonajcie się sami, bo udostępnione nagranie zatacza coraz szersze kręgi w sieci.
Reklama.
Reklama.
Michał Kołodziejczak zaorał pracownika TVP. Nagranie mówi samo za siebie
– Chciałbym zapytać, czy nie jest panu wstyd przed polską wsią, polskimi rolnikami? – wypalił do Michała Kołodziejczaka pracownik TVP tuż po konferencji prasowej. Ciężko nawet powiedzieć, o co dokładnie mogło chodzić, bowiem reporter nie doprecyzował pytania.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej doSejmu od razu wyrwał się do odpowiedzi. – Wstyd to powinno być panu zadawać takie pytanie. Nie wiem, kim pan jest, ale na pewno nie jest pan dziennikarzem. Jest pan człowiekiem na pasku wypłat telewizji publicznej i spełnia pan polecenia polityczne i partyjne – zaczął.
– Pan pracuje w telewizji wszystkich Polaków, a nie jednej partii. To panu będzie wstyd, że pan zadaje takie pytania głupie. Wie pan, wcześniej czy później pana koledzy z PiS stracą tę władzę. A ja zrobię wszystko, że mógł pan pracować w telewizji, gdzie można zadawać normalne pytania. Żeby pan mógł normalnie chodzić spać – dodał.
– Nie wiem jak pan ma na imię – zwrócił się do pracownika TVP. Ten, w ciszy słuchał i nie podjął dyskusji, tylko grzecznie odpowiedział, że nazywa się Mateusz. – Zrobię wszystko, żeby mógł pan spojrzeć w lustro i powiedzieć, "Mateusz, to był dobry dzień. Sprawiłem, że Polacy dowiedzieli się prawdy. Dobrze, że PiS już nie rządzi" – stwierdził.
– Bo dzisiaj pan sobie powie "ale odwaliłem złą robotę. Zadałem Michałowi Kołodziejczakowi poniżające pytanie. Niszczę człowieka, który ostatnie 4 lata poświęcił na walkę o rolników" – kontynuował, po czym podsumował: – Panie Mateuszu, przestrzegam pana przed zadawaniem głupich pytań, bo mają one na celu wyprowadzić Polaków w pole. W polu nie będzie dobrze. Takimi pytaniami niszczycie nasze domy.
Pracownik TVP dopytał Kołodziejczaka, czy na pewno nie jest mu wstyd. –A za co miałoby mi być wstyd? – dopytał polityk. To wtedy reporter wyjaśnił, że chodzi o "obietnice bez pokrycia". Po pytaniu, o jakie obietnice chodzi, zapadła głucha cisza. Dopiero potem mężczyzna stwierdził, że nie udało się... załatwić zakazu przewozu zboża z Ukrainy do Polski.
– To minister Telus i Morawiecki nie dopełnili obowiązku, by w Brukseli negocjować i załatwiać sprawy do końca. Niech pan się usłyszy. Pan obwinia Kołodziejczaka i Tuska za to, że nie zrobili w ciągu kilku dni tego, na co PiS miał 8 lat. Nie róbcie z TVP pośmiewiska i kabaretu – zauważył Kołodziejczak.
– Kiedyś to się na was denerwowałem. A teraz to czuję żal. Mój ojciec powiedział: zatrudniliście się na psów, to musicie szczekać – zakończył.
To największe zaskoczenie na listach Tuska. "Będzie koniem trojańskim"
– Tusk ma zdecydowanie silniejszą pozycję niż my. To ruch korzystny wyborczo dla Tuska. A Kołodziejczak? Będzie koniem trojańskim, którego Platforma wpuści do nowego – powiedział jeden z polityków Porozumienia.