Szokujące ustalenia ws. Maksymiliana F. "Został wnikliwie przeszukany"
redakcja naTemat.pl
06 grudnia 2023, 09:13·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 grudnia 2023, 09:13
Maksymilian F. miał zostać przeszukany przez policję – wynika z ustaleń "Rzeczpospolitej". Dziennikarze twierdzą, że nagrania kamer monitoringu pokazują mężczyznę bez pistoletu. Jak czytamy, służby mają podejrzewać, że 44-latek ukrył rewolwer w radiowozie, a wykorzystał go po tym, jak został tam umieszczony po raz drugi.
Reklama.
Reklama.
Szokujące doniesienia o Maksymilianie F. "Rz": został przeszukany
Co najbardziej szokujące, dziennik powołując się na swoje źródła, uważa, że 44-latek został przeszukany. Dwukrotnie. Za pierwszym razem w miejscu zatrzymania, a potem po raz drugi podczas przekazania mężczyzny mundurowym.
"Rzeczpospolita" wskazała, że przeszukanie było "wnikliwe" i odbyło się "do samych majtek". Wykazać to miało nagranie z monitoringu. Ten sam materiał miał przedstawić, że Maksymilian F. nie miał przy sobie broni.
Służby mają podejrzewać, że rewolwer został ukryty w samochodzie podczas pierwszego transportu i wykorzystany, gdy zatrzymany znalazł się w aucie ponownie. Pojawia się jednak pytanie, jak w takim razie znalazł się tam pistolet?
Strzelanina we Wrocławiu. "Ja to nazywam egzekucją"
W rozmowie z Dorotą Kuźnik o sytuacji we wrocławskiej policji stanowczo wypowiedział się były komendant jednej z dolnośląskich jednostek. Stwierdził, że wrocławski garnizon ma wyjątkowego "pecha": – Mają pecha, że tu giną ludzie.
– Do Wrocławia nikt nie chce iść (do pracy – red.). Ludzie się boją. Wrocław jest ciężki i nikt nad tym nie panuje. To wszystko jest rozpuszczone, ludzie robią, co chcą. To duży garnizon. Tu się zdarzają mocniejsze rzeczy – dodaje.
– Chyba można głośno powiedzieć, że to jedyny taki przypadek. Ja to nazywam egzekucją. Tak do tego podchodzę i uważam, że można określić to zdarzenie mianem egzekucji – powiedział.
– Wyjaśnić przebieg zdarzeń od A do Z może być bardzo ciężko, ale policja i prokuratura na pewno będzie bardzo głęboko drążyć. Mamy dwóch świadków, którzy są poszkodowani. Mamy monitoring, zewnętrznych świadków, chociaż nie wiem, ilu ich jest. Mamy dokumentację, z której wiele rzeczy można ocenić i zdiagnozować – ocenił.
– To jest kompletnie absurdalne. To jest niemożliwe. W najśmielszych dywagacjach nie jestem tego w stanie zrozumieć. Zupełnie. Czy on, do cholery, miał tę broń, czy jej nie miał? Skąd ten człowiek miał broń w radiowozie? Mało tego, on oddał dwa strzały i to musiały być szybkie strzały. Pytanie: Jaka i czyja, do cholery, była ta broń? – zapytał.