Pogrzeb Natalii z Andrychowa wywołał wielkie poruszenie zarówno wśród wspólnoty lokalnej, jak i całej opinii publicznej. Na cmentarzu tłumnie stawili się uczniowie szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego, do których uczęszczała nastolatka. "Fakt" zwraca uwagę na poruszający gest ze strony rówieśników.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pogrzeb Natalii z Andrychowa. Tak pożegnali 14-latkę
W miniony wtorek o 12:15 w kościele św. Macieja odbył się pogrzeb Natalii z Andrychowa. Szczegóły dotyczące przebiegu ceremonii opisali dziennikarze "Faktu".
– Tak jak biblijny Hiob, tak ojciec Natalii doznał ogromnego cierpienia. Niech Pan da mu siłę i otoczy dobrymi ludźmi – powiedział ksiądz odprawiający nabożeństwo.
"Niektóre przewiązane były wstążkami z napisem "ostatnie pożegnanie", inne jedynie czarną, cienką tasiemką. Wszystkie zasypały grób Natalki niczym biały dywan" – opisał tabloid.
Ojciec Natalii z Andrychowa musiał także pochować swoją żonę
Mężczyzna kilka lat temu musiał także pochować swoją żonę, która przegrała walkę z rakiem. – Dziś już nie cofniemy czasu, ale musimy wszyscy wyciągnąć z tej tragedii wnioski. To musi być lekcja dla każdego z nas, patrzmy na ludzi i reagujmy – dodała Anna.
– Na ten moment nie może wrócić do pracy, bo nie jest w stanie tego udźwignąć – podkreśliła przyjaciółka rodziny. Z tego względu bliscy Grzegorza założyli zrzutkę pieniędzy, by ten mógł przeżyć w spokoju najbliższe tygodnie.
– On nie chciał tej pomocy, ale my, przyjaciele postanowiliśmy ją zorganizować. Nie prosimy o jałmużnę. Prosimy ludzi o dobrych sercach o danie im możliwości przeżycia tych ciężkich chwil, tak by nie musieli martwić się o kwestie finansowe – wyjaśniła Anna.
Natalia z Andrychowa nie żyje
Jak pisaliśmy w naTemat, 14-letnia Natalia z Andrychowa zaginęła we wtorek 28 listopada. Dziewczyna wyszła rano tego dnia do szkoły i chwilę później zadzwoniła do ojca z informacją, że źle się czuje. Nie potrafiła jednak wyjaśnić, gdzie aktualnie się znajduje.
– Zaparkowałem na parkingu przy sklepie Aldi, wysiadłem z samochodu, rozejrzałem się. Zauważyłem przyczepę z reklamą, mówię: zajrzę – powiedział w rozmowie z TVN24, po czym dodał: – Kiedy tam dochodziłem, to zobaczyłem najpierw coś czarnego, myślałem, że to kawałek folii. Jak podszedłem bliżej, zobaczyłem twarz dziewczynki. Tragiczny widok.