Aktywność grup przestępczych tworzonych przez migrantów to coraz większy problem w Niemczech. Politycy zza Odry domagają się zdecydowanej reakcji państwa w tej sprawie i sugerują konkretne działania.
Reklama.
Reklama.
Niemieckie media coraz częściej biją na alarm w związku z rozwojem przestępczości zorganizowanej. Mowa tutaj o gangach tworzonych przez migrantów pochodzących głównie z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
Politycy sugerują ograniczenia
Na niebezpieczeństwo związanie z rozwojem tego procederu zwrócił niedawno uwagę w rozmowie z dziennikiem "Münchner Merkur" Sebastian Fiedler – poseł Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, czyli partii rządzącej, która do niedawna nabierała wody w usta w kwestii migrantów.
"Na początek państwo musi przyjąć bardzo represyjne podejście. W przeciwnym razie w drugim kroku działania profilaktyczne skierowane np. do młodych ludzi, którzy popełnili przestępstwo, nie będą skuteczne. Młodzi ludzie muszą widzieć, że zachowanie przestępcze ma negatywne konsekwencje" – powiedział Fiedler.
Niemiecki dziennik zauważa, że od 2018 r. w Nadrenii Północnej-Westfalii doszło do ponad 2 tys. nalotów na przestępczość klanową. To jednak nie przekonuje polityka.
"Nalotami na pokaz nigdzie nie zajdziesz. Może z wyjątkiem opinii publicznej. Herbert Reul planował zadania w oparciu o to, na którym parkiecie klubowym lub przed którym barem z shishą będzie najlepiej wyglądał przed kamerami. O ile wiem, był on jedynym ministrem spraw wewnętrznych w Niemczech, który to zrobił. Wszyscy inni po prostu wykonali swoją pracę" – podkreśla poseł SPD.
Według polityka migranci uważają, że stoją poza prawem. "Problem polega na tym, że w przypadku niektórych z tych rodzin przemoc jest uznawana za mechanizm rozwiązywania konfliktów. Nie walczyliby o swoje prawa w sądzie cywilnym" – powiedział w rozmowie z IPPEN.MEDIA Sebastian Fiedler.
Politycy proponują ograniczenia dla migrantów
W wywiadzie dla gazety "Bild am Sonntag" na początku października premier Bawarii Markus Soeder wezwał do wyraźnego ograniczenia imigracji. Przedstawił pomysł zmniejszenia liczby osób ubiegających się o azyl przyjmowanych w całych Niemczech do 200 tysięcy rocznie. "Już teraz nie jesteśmy w stanie nadążyć z zakwaterowaniem i budową szkół, przedszkoli i mieszkań" - zauważył.
Swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji wyrażał też szef opozycyjnej partii CDU Friedrich Merz, który w rozmowie z "Welt" skrytykował podejście rządu kanclerza Olafa Scholza (SPD) do spraw migracyjnych, zarzucając władzom zbyt przychylne podejście, które zachęca przybyszów do przyjazdów. "Przesiadują u lekarza i naprawiaj sobie zęby, a niemieccy obywatele nie mogą się umówić na wizytę" - oznajmił szef centroprawicowej CDU.
Większość to nie przestępcy
W niedawnym wywiadzie dla IPPEN.MEDIA politolog Mahmoud Jaraba ocenił, że ryzyko wojen ulicznych między zwaśnionymi rodzinami jest wysokie, choć dotyczy to małego odsetka migrantów przybywających do Niemiec.
"Nadchodzi kolejny konflikt. Za tym kryje się także rywalizacja między członkami klanów przestępczych o korzeniach kurdyjsko-libańskich a członkami klanów przestępczych o korzeniach kurdyjsko-libańskich i syryjskich. Zdecydowana większość osób pochodzących z Syrii, podobnie jak większość mieszkających tu rodzin z Libanu, nie jest przestępcami" – mówi Jaraba.
Zaostrzone kontrole na granicy z Polską
Kilka dni temu minister spraw wewnętrznych RFN Nancy Faeser poinformowała o przedłużeniu kontroli na granicach z Polską, Czechami i Szwajcarią do 15 grudnia br. Sprawa ma zostać wkrótce zgłoszone Komisji Europejskiej w Brukseli Jak poinformował w Berlinie rzecznik niemieckiego MSW Cornelius Funke od 16 października na granicy z Polską wykryto około 3,3 tys. nielegalnych wjazdów, a 1,1 tys. nieautoryzowanym wjazdom udało się zapobiec.
Niemieckie MSW ogłosiło wprowadzenie stacjonarnych kontroli na granicach z Polską, Czechami i Szwajcarią 16 października br. Początkowo na 10 dni, jednak od tego czasu kilkukrotnie przedłużano ten termin.