Po co Braun to zrobił? Dlaczego teraz? I czy w ogóle brał pod uwagę taką reakcję świata? – Oczywiście, że tak. To będzie ten pierwszy raz, kiedy trafi do CNN. Będzie z tego dumny, ludzie będą mu klaskali. Że była to ustawka, to jestem przekonany – mówi Artur Dziambor, kiedyś członek Konfederacji. Internauci sami szukają dowodów na ustawkę. Niektórzy na cel wzięli zwłaszcza jedną osobę, która już wydała oświadczenie i zapowiedziała działania prawne. – Podkreślam jeszcze raz, że ja i moja redakcja byliśmy na miejscu zdarzenia, podobnie jak inne media i dziennikarze – mówi naTemat właściciel tvPolska.pl.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W to, że Braun musiał mieć to zaplanowane, chyba nikt nie wątpi.
– To jest jasne, że nie było tak, że siedział w Sejmie, rozmyślał i nagle wpadł na pomysł, że fajnie będzie zgasić chanukowe świece. Z jego strony na pewno było to zaplanowane, przygotowane i przekalkulowane. A jeżeli tak było, to znaczy, że miał dookoła siebie ludzi, którzy mieli dopilnować, aby jego przekaz wybrzmiał – komentuje w rozmowie z naTemat Piotr Kadlcik, były przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, który przed laty – za czasów Lecha Kaczyńskiego – planował pierwszą chanukę w Pałacu Prezydenckiego.
Od bardzo wielu znajomych słyszał, że to skandal, wstyd, że przepraszają za Brauna.
– Powiedziałem im, że nie za Brauna trzeba przepraszać. Trzeba przepraszać za kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy na tego człowieka głosowali. Braun jest skutkiem, a nie przyczyną. Uważam, że ktoś taki nie powinien być w polskim Sejmie. Nie dlatego, że jest antysemitą. Ludzie, którzy w ten sposób prowadzą dialog polityczny, powinni prowadzić go gdzieś indziej. A najlepiej w ogóle – podkreśla.
Po co Grzegorz Braun zrobił to akurat teraz? Świeca chanukowa była zapalana w Sejmie od 2006 roku. A on jest posłem drugą kadencję. W tym czasie był bohaterem wielu innych wydarzeń i kontrowersji, ale na ważny, żydowski symbol w Sejmie nigdy wcześniej nie zwracał uwagi.
– Podejrzewam, że nikt nie będzie pamiętał historyczności tego Sejmu. Że wtorkowe posiedzenie nie zostanie zapamiętane jako pierwszy Sejm, podczas którego ukonstytuował się nowy rząd i było exposé nowego premiera. Tego nikt nie będzie pamiętał, również na świecie. Owszem, widzę w zagranicznych mediach informację o exposé Donalda Tuska, ale tak naprawdę jest tam głównie Braun z gaśnicą. I tak to zostanie zapamiętane. Jako Braun z gaśnicą. Sposób, w jaki zaszkodził Polsce, jest nie do odrobienia, szkody będą niepowetowane – wskazuje Piotr Kadlcik.
Zarzucili mu asystowanie Braunowi
Tymczasem w sieci wrze od spekulacji i domysłów o ustawce. Rosja, PiS, Tusk, nawet TVN – całe spektrum. Internauci analizują nagrania.
Niektórzy na cel wzięli zwłaszcza jedną osobę. Zdjęcia z twarzą pojawiły się na X. To Tomasz Święch, prezes zarządu spółki Obsługa Medialna, do której należy kilka podkarpackich portali, m.in. eSanok.pl, tvPolska.pl, czy Rzeszów24.pl.
"Asystował Grzegorzowi Braunowi podczas incydentu z gaśnicą, aktywnie go bronił, a także filmował zajście, jakby znał jego scenariusz" – ktoś pisze.
W środę Tomasz Święch wydał oświadczenie. Pojawiło się na jego portalach. Pisze, że informacje te są całkowicie nieprawdziwe:
"Faktem jest jedynie to, że moja redakcja i ja sam byliśmy na miejscu zdarzenia podobnie jak inne media i dziennikarze. Aczkolwiek jakiekolwiek przypisywanie mi pośredniego lub bezpośredniego udziału, bądź inicjowania tego zdarzenia jest co najmniej nadużyciem. Podejmuję natychmiast działania prawne wobec tych, którzy tworzą i rozpowszechniają te pomówienia".
W rozmowie z naTemat Tomasz Święch mówi, że przedstawiciele jego redakcji mają stałe akredytacje do Sejmu, od początku 2023 roku, i czasowe, które były przedłużane od 2020 roku. Nie była to ich pierwsza wizyta w Sejmie.
– Podkreślam jeszcze raz, że ja i moja redakcja byliśmy na miejscu zdarzenia, podobnie jak inne media i dziennikarze. Przypisywanie mnie lub mojej redakcji sprawstwa, współsprawstwa, lub inicjowania działań Pana Brauna jest nieuprawnione i bezprawne. Dlatego już teraz wobec tych, którzy takich działań się wobec nas dopuścili, podejmujemy działania prawne – powtarza oświadczenie w rozmowie naTemat.
– Lista jest długa. Jestem strasznie ciekaw reakcji Rosjan. Jeżeli będzie szybka reakcja o antysemickiej Polsce, to Rosję stawiałbym na pierwszym miejscu. A jeśli nie, pytanie, komu przyniosło to korzyść? Na pewno aktualnej opozycji, wcześniej partii rządzącej, która błyskawicznie i sprawnie to wykorzystała. Może odciąć się od Brauna, co zresztą we wtorek bardzo ładnie robiła. Widziałem też atak na Hołownię – mówi Piotr Kadlcik.
Zwraca jednak uwagę, że Braun jest na tyle nieprzewidywalny, że nikt normalny mu nie zaufa, żeby robić z nim taką ustawkę.
– Braun tak naprawdę bardzo dużo teraz ryzykuje. Podejrzewam, że wnioski o pozbawienie go immunitetu mają spore szanse przejść, bo wszyscy są wściekli. A jeśli nie są, to będą udawać, że są wściekli. To zdarzenie może zakończyć jego karierę poselską i to zaraz. Jestem też ciekawy, kiedy ktoś wpadnie na pomysł wytoczenia mu sprawy nie o antysemityzm i uczucia religijne, ale o to, że odpalił gaśnicę proszkową w niewentylowanym pomieszczeniu. Bo tym po prostu zagroził zdrowiu i życiu obecnych – mówi Piotr Kadlcik.
"Braun zaznacza swoją obecność"
Artur Dziambor, były już poseł Konfederacji, który wcześniej przez cztery lata siedział obok Grzegorza Brauna w Sejmie, rzuca nieco inne światło i na całe zdarzenie, i na teorie, które wokół niego krążą. Nie wierzy w Rosję, nie wierzy w ustawkę z PiS, choć widzi, jak partia Kaczyńskiego chciała dzięki temu opóźnić obrady, żeby Donald Tusk nie został zaprzysiężony.
Uważa, że działanie Brauna było pod publikę i na wewnętrzne potrzeby Konfederacji.
– Jestem przekonany, że to była ustawka. Tylko że ja nie szukałbym tu agenturalnych, sensacyjnych, źródeł. Nic mu nie udowodniono. Gdyby mu udowodniono, nie byłoby go w Sejmie – mówi.
Przypomnijmy krótko. Braun jest w Sejmie od 2019 roku. W tym czasie media pokazywały np. jego fotografie w towarzystwie Leonida Swiridowa, rosyjskiego dziennikarza wydalonego z Polski w 2015 roku za szpiegostwo.
Albo pisały o tajemniczych wyjazdach współpracowników Brauna do Rosji, na koszt Kremla.
Oraz m.in.:
Czerwiec 2022. Prokremlowscy aktywiści organizują w Warszawie marsz na "Dmowski na Zamek". Grzegorz Braun i związani z nim politycy odczytują oświadczenie, w którym obwiniają Ukrainę i NATO za agresję Rosji.
Grudzień 2022. Konfederacja jest gotowa poprzeć uchwałę ws. uznania Federacji Rosyjskiej za państwo sponsorujące terroryzm. Grzegorz Braun się wyłamuje.
Październik 2022. Braun zostaje bohaterem w rosyjskiej telewizji, gdy program "60 minut" Rossija 1, pokazuje manifestację z Warszawy pod hasłem "Stop ukrainizacji Polski", cała Rosja słyszy: –Zatrzymajcie ukrainizację Polski! Zatrzymajcie polonizację Polski! Sedno tkwi w tym, żeby Polska była polska. To chcemy wyrazić.
Czerwiec 2023. Braun znów w propagandowych mediach w Rosji. Powód? Konwencja programowa Konfederacji. "Polacy z aplauzem przyjęli wezwanie do zapobieżenia 'banderyzacji' kraju" – pisze państwowa rosyjska agencja RIA Novosti.
– Grzegorz Braun raczej zaznacza swoją obecność i działa pod konkretny elektorat. Bo tak, jak po wczorajszym wydarzeniu duża część ludzi jest oburzona brakiem szacunku dla mniejszości religijnych, tak elektorat betonowy Grzegorza Brauna z pełną zaciekłością go broni i wyzywa każdego, kto się z tym nie zgadza. On w ten sposób wzmacnia swoją postać. I to budowanie postaci może być bardzo nie w smak samej Konfederacji – reaguje w rozmowie z naTemat Artur Dziambor.
Mówi wprost o wewnętrznych tarciach w Konfederacji: – W tym momencie Grzegorz Braun jest najmniej reprezentowany i najbardziej niedoszacowany. A jeśli chodzi o strukturę wyborców, to myślę, że Brauna jest między jedną trzecią a połową całej Konfederacji.
Kto najbardziej mógł skorzystać? "Grzegorz Braun"
Tu nasz rozmówca przedstawia taki scenariusz:
– Braun może szachować Konfederację tym, że gdyby stworzył własne koło o nazwie Korona, to wtedy Konfederacja przestaje być klubem i staje się kołem. Tracą wtedy wicemarszałka, finansowanie, czas antenowy. Dodatkowo zaraz są wybory do PE, a Konfederacja będzie chciała wykorzystywać elektorat antyunijny. A jeśli chce być wiarygodnie antynunijna, trudno wyobrażać sobie, że taka będzie bez Grzegorza Brauna i Korwina-Mikke.
Dlatego podkreśla, że w ocenie skandalu w Sejmie trzeba brać pod uwagę, jaka jest struktura elektoratu Konfederacji. – To, jak bardzo Grzegorz Braun był wściekły, że został schowany w kampanii wyborczej, gdy były próby udawania, że Konfederacja jest centrową partią, były. A teraz po prostu pokazuje, co swoje – mówi.
Dlaczego teraz?
– Po prostu nadarzyła się okazja – odpowiada.
Czy Braun myślał w ogóle o tym, jakie poruszenie wywoła za granicą?
– Ależ oczywiście. To będzie ten pierwszy raz, kiedy trafi do CNN. Będzie z tego dumny, ludzie będą mu klaskali, że o Polsce mówią w świecie. Cel jest osiągnięty
Kto najbardziej mógł na tym skorzystać?
– Grzegorz Braun. Dla niego każda taka akcja jest na plus. Większość ludzi stwierdzi, że jest z nim coś nie tak. Za to jego betonowy elektorat widzi w nim Mesjasza. Nawet jeśli straci immunitet to co? Przez ten czas, kiedy sąd by się tym zajmował, on zdąży zbudować swoją legendę. I środowisko – odpowiada Artur Dziambor.
W ten sposób Braun może stawiać punkt negocjacyjny, że chce swoich ludzi w PE. A może też myśleć o współpracy z Korwin-Mikkem przeciwko Konfederacji. To by Konfederację zatopiło, bo nie miałaby z czym wyjść do ludzi. Elektorat centrowy zajmuje teraz Trzecia Droga, a inny wziąłby Braun z Korwinem.