Joanna Borowiak była jedną z uczestniczek środowej burdy w siedzibie TVP. Podczas przepychanek z osobami reprezentującymi nowe władze Telewizji Polskiej posłanka PiS miała zostać poszkodowana. Na marginesie czwartkowych obrad Sejmu z ręką na prowizorycznym temblaku rzuciła się ona w kierunku ław rządowych i wykrzyczała swoje pretensje do premiera Donalda Tuska.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wkrótce po ogłoszeniu decyzji MKiDN przerwano nadawanie TVP Info. Zamiast kanału informacyjnego widzom tej stacji ukazał się najpierw blok reklamowy z TVP1, a następnie... serial historyczny "Korona królów". Wyłączona została również strona internetowa TVP.info.
Burda w siedzibie TVP. Joanna Borowiak z PiS miała zostać poszkodowana
Rozstrzygnięcia te doprowadziły do zaostrzenia nastrojów wśród koczujących w siedzibie Telewizji Polskiej posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz Suwerennej Polski. Uparcie próbowali oni utrudniać rozpoczęcie pracy przez nowe władze TVP. W pewnym momencie przed jednym z gabinetów doszło do przepychanek.
"Wynajęte osiłki Sienkiewicza próbują przejąć gabinet prezesa Matyszkowicza. Jesteśmy na Woronicza razem z posłami" – relacjonował w mediach społecznościowych poseł Sebastian Łukaszewicz.
Na opublikowanym przez niego nagraniu widzimy, jak rosły mężczyzna mający reprezentować nową ekipę przepycha się z protestującymi, a następnie siłą próbuje zamknąć drzwi, w czym przeszkadzali mu posłowie prawicy. Kiedy zrobiło się już naprawdę nerwowo, jedna z osób zakrzyknęła: "Biją kobietę! Posła bije, bije posła!".
Po tym incydencie politycy PiS poinformowali, że poszkodowana zostać miała właśnie Joanna Borowiak. Na Woronicza w tej sprawie zjawiła się nawet policja. Posłanka z okręgu toruńskiego trafiła później na badania do szpitala.
Na szczęście szybko z niego wyszła, ale zbyt profesjonalnej pomocy jej tam chyba nie udzielono. W czwartek Borowiak pojawiła się w Sejmie z ręką zabezpieczoną jedynie prowizorycznym temblakiem z chusty. Przy pierwszej nadarzającej się okazji posłanka PiS rzuciła się w kierunku ław rządowych, aby wykrzyczeć swoje pretensje Donaldowi Tuskowi.
– Premierze Donaldzie Tusku, proszę mi odpowiedzieć, a nie dziękować! Kobieta do pana mówi! Stanie pan w mojej obronie?! – wykrzykiwała, a wszystko to nagrywał jej partyjny kolega Maciej Małecki:
Na nagraniu widać, że premier Tusk na pretensje posłanki Borowiak zareagował głównie kiwaniem głowy. Wśród osób zasiadających w pierwszym rzędzie tzw. tramwaju rządowego w dyskusję z posłanką PiS próbowała wdać się jedynie Barbara Nowacka.
Minister edukacji szybko została jednak zakrzyczana przez adwersarkę. – Proszę się nie odzywać! – usłyszała od Borowiak.