– Ten rząd był krytykowany, stawiano mu zarzuty z prawej i lewej strony, a w kuluarach także i i z środka. Zarzuty jest tak wiele, że gdybym chciał wszystkie przedstawić, to musiałbym to robić cały dzień. Pozwólcie państwo, że skoncentruję się na 12 sprawach – zaczął prawie dwugodzinne przemówienie Jarosław Kaczyński. Jakie argumenty zaprezentował?
1. Praca. Kaczyński przytoczył między innymi dane o liczbie bezrobotnych (stopa bezrobocia w Polsce skoczyła do 14 proc.). Prezes stwierdził, że brak pracy to "olbrzymie zagadnienie społeczne", które może obejmować kilka milionów ludzi. – I co robi rząd? Jego reakcja jest paradoksalna. Rząd zamraża środki z funduszu pracy. To daleko idące zaniechanie, sprzeczne z konstytucją. Art 65 ust. 5 zobowiązuje rząd do aktywności w tych sprawach – mówił Kaczyński. I podkreślił, że ponieważ prawie 30 proc. zatrudnionych w Polsce jest na umowy krótkotrwałe, a do tego wiele osób ma umowy cywilnoprawne, to "wielkie osiągnięcie cywilizacyjne", jakim jest prawo pracy, w Polsce "jest omijane". Zdaniem prezesa, rząd w tej kwestii nic nie robi.
2. Służba zdrowia. Tutaj problemem jest, zdaniem Kaczyńskiego, między innymi poziom udziału pacjentów w opłatach za lekarstwa. Odpowiada za to, oczywiście, wprowadzona za kadencji PO ustawa refundacyjna. Inne problemy służby zdrowia, według prezesa PiS, to zwiększające się kolejki i "tragiczne wydarzenia" jak śmierć małych dzieci.
Kaczyński wykazywał, że rząd ma tylko jedną receptę na te problemy: prywatyzowanie służby zdrowia. – Czyli chce wprowadzać reguły rynkowe i wprowadzać pieniądz jako czynnik rozstrzygający. A przecież pierwsza przyczyna tych tragedii to właśnie pieniądz i oszczędzanie – atakował rząd prezes. – Służba zdrowia to sfera pozarynkowa, trzeba sobie z tego zdać sprawę i rozwiązać jej problemy. A co mamy? Wizerunkowego ministra, którego kompetencje kwestionowane z każdej strony – mówił Kaczyński.
3. Demografia. Kaczyński przypominał, że wskaźnik dzietności jest u nas jednym z najgorszych w Europie. Prezes straszył wyludnieniem Polski, przypominał, że wiele
osób wyjeżdża za granicę. Kaczyński podkreślał przy tym, że w kwestii demografii rząd nie podejmuje żadnych działań, a "dobry projekt ustawy polityki prorodzinnej" po prostu odrzucił. – Jeśli mają być dzieci, to musi być praca, mieszkania i opieka lekarska, pomoc. Obrona tradycyjnej rodziny i wartości. Właśnie te tradycyjne wartości, z udziałem premiera i PO, są bezpośrednio atakowane – oceniał szef Prawa i Sprawiedliwości.
– Mamy w Polsce politykę antyrodzinną, która sprzyja depopulacji, wyludnieniu. Wiele państw europejskich ma perspektywę znacznego wzrostu ludności, my mamy perspektywę redukcji – zaznaczał były premier.
4. Emerytury. Jarosław Kaczyński zaczął od tego, że rząd "zabrał starszemu pokoleniu nadzieję na godne emerytury". Jak? Oczywiście, podnosząc wiek emerytalny. Lider PiS opowiadał też, że rząd "zabrał pieniądze z OFE" i nawet nie wyjaśnił Polakom, do czego OFE służy i jak można z nich korzystać. – Nie przywróciliście i nie próbujecie przywrócić zasady solidaryzmu społecznego, jedynej zasady, która może właściwie funkcjonować w tej kwestii – przekonywał Kaczyński.
5. Edukacja. Tutaj Kaczyński miał sporo zarzutów. Wykazywał, że 6-latki w szkołach to porażka, tak samo cyfryzacja oświaty. Prezes twierdził również, że rząd źle zareagował na "rosnącą agresję w szkołach", ogłaszając Rok Bezpiecznej Szkoły. – Możemy też ogłosić rok Singapuru w Polsce – kpił Kaczyński. I przekonywał, że z pogarszającymi się wynikami nauczania czy gimnazjami nie zrobiono nic.
Jarosław Kaczyński przekonywał też, że rząd próbuje niszczyć rolę szkoły w budowaniu tożsamości narodowej, co miałoby być sprzeczne z artykułem 6. Konstytucji. – Rozbijacie oświatę jako system, ograniczacie nadzór pedagogiczny, wydatki na dokształcenia nauczycieli, na stypendia. System oświaty potrzebny w każdej normalnie funkcjonującym państwie powoli zmienia się w archipelag niezależnych od siebie instytucji. To wyjątkowo szkodliwe – mówił prezes. Jako przykład podał podręczniki, na które nie stać wielu rodzin, bo są one produkowane prywatnie. Jednocześnie Kaczyński zaatakował szkolne książki twierdząc, że pomijają fakty albo bronią poprzedniego ustroju. Jako przykład niszczenia oświaty podał też likwidowanie wielu szkół w Polsce.
W kwestii studiów zaś prezesowi nie spodobało się wprowadzenie opłaty za drugi kierunek studiów, co jego zdaniem jest sprzeczne z art. 70 konstytucji. – Oświata to kolejny dowód na złe rządy – mówił.
6. "Zasada równych szans". Jak przypomniał Kaczyński, coś takiego Polacy mają zapewnione w konstytucji. Tymczasem, jak wykazywał, w Polsce "narasta nędza", rośnie liczba rodzin żyjących poniżej poziomu ubóstwa, szczególnie na wsi. Lider PiS mówił też, że zasiłki dla dzieci są za niskie, a rząd robi niewiele w tej kwestii, bo podniósł je o kilka złotych. Kaczyński podkreślał też, że nie ma "solidarności międzyregionalnej", bo rząd nie wywalczył w UE nowego "programu wschodniego" wspierającego biedniejsze województwa. Prezes wskazywał również, że najpierw Donald Tusk mówił o koncepcji "metropolitalnej" Polski, a kiedy zadecydował o ruszeniu Tuskobusem w Polskę, postanowił zmienić ją na "koncepcję zrównoważone rozwoju".
Jarosław Kaczyński podkreślał też, że chociaż powstają w Polsce mieszkania, to tylko dla najbogatszych, a rząd zawiesił program "taniego budowania" mieszkań. Prezes zauważył też, że coraz gorzej ma się polska wieś, również dlatego, że w nowym unijnym budżecie dostaniemy mniej pieniędzy na dopłaty dla rolników, a sprawa GMO nie została do tej pory rozwiązana.
7. Infrastruktura. – Środki europejskie zostały wykorzystane w sposób nieracjonalny – ocenił Kaczyński. I mówił, oczywiście, o niezbudowanych autostradach,
a także wysokich kosztach budowy jednego kilometra drogi. Zdaniem Kaczyńskiego, w Polsce 1km drogi kosztuje 16,5 miliona euro. Prezes przypominał o "ustawionych przetargach", po których Komisja Europejska zamroziła nam część funduszy, a także o upadkach firm budowlanych. – Mieć wielką kasę i nie wybudować dróg i doprowadzić do ruiny firmy budowlane to Mount Everest złego rządzenia – stwierdził.
Jeszcze gorzej, według Kaczyńskiego, wygląda sytuacja na kolei. Z funduszy europejskich bowiem nie zakontraktowaliśmy nawet 50 proc., a na kolei jest "zamieszanie". Zaś samo PKP ma dzisiaj 2 miliardy złotych straty, podczas gdy w 2007 roku było to "tylko" 200 milionów. – Czy ktoś chce polskie koleje zlikwidować i chce, żeby tu jeździły inne koleje? – pytał Kaczyński. Przypomniał też o stadionach i halach sportowych, jego zdaniem pełnych niedoróbek, których koronnym przykładem jest "basen narodowy".
8. Finanse publiczne. Tutaj Kaczyński wykazywał niespójną politykę Donalda Tuska. W 2008 roku rząd ogłosił, że przyjmiemy euro w ciągu 3 lat, chociaż nie wiedział
Żarty się skończyły, strefa euro w recesji. "Politycy oszukują ludzi"
"Politycy oszukują obywateli. Mówią, że będzie wzrost, że to koniec kryzysu, a mijają kolejne kwartały i ich wypowiedzi są weryfikowane przez rzeczywistość. Skala pomyłek w prognozach polityków wyklucza, że są to zwykłe błędy, oni to robią świadomie" – mówi naTemat jeden z najsłynniejszych ekonomistów w Polsce. CZYTAJ WIĘCEJ
o tym nawet prezes NBP. Lider PiS przypominał też, że finanse publiczne trzeszczą, a deficyt budżetowy w ostatnich latach głównie rósł, chociaż dochód narodowy był większy z roku na rok. Dodał też, że jeszcze parę lat temu rynek wewnętrzny miał bardzo dużą rolę w polskiej gospodarce, którą dzisiaj powoli przejmuje handel zagraniczny.
Kaczyński przypomniał też, że dzisiaj mamy kryzys, również w gospodarstwach domowych, chociaż sytuacja ekonomiczna w 2007 roku była bardzo dobra. Oczywiście, wszystkie zasługi w tej kwestii należałoby przypisać PiS-owi. A rząd, w ciągu ostatnich kilku lat, tylko sięgał do kieszeni podatników – dowodził prezes, wspominając fotoradary i podniesione podatki.
8. Ten rząd nie dba o bezpieczeństwo – stwierdził Kaczyński. Jego zdaniem, rząd PO źle postępował w sprawie tarczy antyrakietowej i tym samym popsuł sojusz z USA. Wykazywał też, że armia została zredukowana, a jej zdolności mobilizacyjne są dzisiaj na poziomie 25 razy niższym niż fińskiej armii. – Konstytucja mówi, że zadaniem naszych sił zbrojnych jest ochrona granic, a taka armia nie jest do tego zdolna. Ma być ekspedycyjna, a z ekspedycji mamy się wycofać, więc po co w ogóle ta armia istnieje? – ironizował Kaczyński.
9. Bezpieczeństwo energetyczne. Tutaj prezes punktował: opóźnienia w budowie gazoportu, ustawowe zmniejszenie zapasów, rezygnacja z alternatywnych projektów, które dałyby Polsce stabilizację energetyczną. Do tego jedne z najwyższych cen gazu. Rząd Platformy, zdaniem Kaczyńskiego, tylko destabilizuje polską energetykę.
10. Polska demokracja. – Dzisiaj jest osłabiana, w sposób celowy. Nie dlatego, że jest taki proces historyczny, tylko dlatego, że taka jest wola władzy– mówił Kaczyński. Jego zdaniem, świadczy o tym brak pluralizmu mediów (tutaj jako przykłady podano sprawę multipleksu dla TV Trwam, afery trotylowej i niedawne perypetie pisma "W sieci" z zakazaniem wydawania go pod taką nazwą).
Jarosław Kaczyński przekonywał też, że ograniczana jest wolność obywateli i że jesteśmy zastraszani. Dowodem na to ma być sprawa Antykomora. – Bez podstaw prawnych ABW wkracza do obywatela, który wyśmiewa prezydenta. Jej finał sądowy nie jest bardzo ciężki, ale efekt zastraszenia zrealizowany – mówił prezes. – Inne praktyki: niedopuszczanie prelegentów niepoprawnie politycznych do sal powszechnie dostępnych. Sam byłem ofiarą takiego posunięcia. Projekt ustawy o mowie nienawiści. Przecież to nic innego, jak tylko wprowadzenie represywnej cenzury. Niesłychane! – punktował Kaczyński.
Prezes stwierdził też, że ograniczana jest wolność nauki – m.in. za sprawą minister Barbary Kudryckiej, która ostatnio oceniła, że sale wykładowe powinny być wolne od skażenia poglądami wykładowcy. Kaczyński zaznaczył też, że rząd łamie artykuł 20. konstytucji, nie prowadząc dialogu społecznego. – Polska demokracja nie była zbyt silna, ale dzisiaj obserwujemy regres. To regres wynikający z przemyślanego sposobu rządzenia – podsumował tę kwestię lider Prawa i Sprawiedliwości.
11. Destrukcja państwa. Tutaj, według Jarosława Kaczyńskiego, destrukcji ulega głównie "państwo prawa". Świadczą o tym, między innymi, odwołania szefów służb i powoływanie nowych bez konsultacji z prezydentem (ABW), czy prowokacja "Gazety Polskiej Codziennie" z sędzią Milewskim. – Czy ktoś, kto potrafi myśleć, sądzi, że to tylko jeden przypadek? – pytał Kaczyński i przekonywał, że sądy i prokuratura nie są dzisiaj już niezawisłe. Tego z kolei dowodzi afera z trotylem, a także m.in. sprawa wyroków dla gangu pruszkowskiego.
Według prezesa występuje też w Polsce "kryzys instytucji kontroli". Przykłady? Odwołanie Mariusza Kamińskiego z roli szefa CBA czy zmiana władz GUS. Kaczyński przypomniał też, że jeden z polityków PO jest szykowany na szefa NIK, co w naturalny sposób jest niewłaściwe. Tak samo jak fakt, że polityk prof. Irena Lipowicz jest dzisiaj Rzecznikiem Prawo Obywatela, która nie zajęła się np. pobiciami dzieci w Polsce. O "kryzysie instytucji kontroli" świadczyć też ma zachowanie KRRiT, która nie przyznała multipleksu telewizji Trwam.
Innym aspektem destrukcji państwa jest np. niedofinansowanie policji, likwidowanie komisariatów czy pozwolenie izbom skarbowym na interpretowanie prawa podatkowego. – Mamy wielki kryzys polskich samorządów, wywołany przez władzę. Dużo obowiązków, mało pieniędzy, zmuszeni do antyspołecznych działań. Przeciwstawiamy się temu – mówił prezes. Jako ostatni aspekt rozpadającej się Polski wskazał obsadzanie stanowisk państwowych kolegami polityków.
12. Polska polityka zagraniczna. Kaczyński rzucił tutaj trzy określenia: "mikromania narodowa", serwilizm i klientyzm. Oczywiście, polska służba zagraniczna się nie stara, bo nie próbowała wejść do grupy G20. W stosunkach z UE jesteśmy nic nie znaczącym
służącym, a prezydencja w Unii i funkcja przewodniczącego Parlamentu Europejskiego dla Jerzego Buzka były, zdaniem Kaczyńskiego, nie znaczące i bez realnej władzy. Prezes wykazywał na przykład, że w administracji UE na stanowiskach dyrektorskich Hiszpanie mają 11 razy więcej swoich ludzi. Również niedawne negocjacje nad unijnym budżetem były, według prezesa, nieudane, bo w efekcie dostaliśmy mniej, niż poprzednio.
Oczywiście, w stosunkach z Rosją jesteśmy w pełni usłużni i świadczy o tym głównie sprawa Smoleńska oraz drogiego gazu. – W relacjach polsko-rosyjskich obowiązuje wola Rosji, tak to wygląda – ocenił Kaczyński. Największą zaś porażką polityki zagranicznej ma być pakt fiskalny, który sprawił, że Polska trafi do "najbardziej zintegrowanej gospodarczo, politycznie i kulturowo" grupy państw Unii, co według prezesa w zasadzie pozbawi nas wszystkich narzędzi kreowania polityki gospodarczej.
Na koniec zaś Jarosław Kaczyński przekonywał, że rząd nie wspiera innowacji i tak naprawdę w każdej sprawie, zamiast pomagać, przeszkadza. Niestety, wygląda na to, że całe jego przemówienie zniknie w cieniu legendarnego już prof. Glińskiego puszczanego z iPada.