Marszałek Sejmu Szymon Hołownia nie zmieni harmonogramu prac Sejmu, by dostosować je do weta prezydenta Andrzeja Dudy do ustawy okołobudżetowej. Najbliższe posiedzenie izby niższej parlamentu odbędzie się zgodnie z planem 10-11 stycznia 2024 r.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Oświadczenie marszałka Sejmu Szymona Hołowni ws. weta Andrzeja Dudy pojawiło się w środę na platformie X (dawniej Twitter).
"Dziś do Sejmu wpłynął wniosek Prezydenta RP Andrzeja Dudy o ponowne rozpatrzenie ustawy z 21 grudnia 2023 r. o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2024 (tzw. ustawa okołobudżetowa). Równocześnie Prezydent RP skierował do Sejmu nowy projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej, na rok 2024" – czytamy.
W dalszej części komunikatu marszałek Sejmu zapewnia, że rzeczone dokumenty będą procedowane w normalnym trybie.
"Informuję, że oba dokumenty zostały skierowane do wstępnego opiniowania przez służby prawne Sejmu. Po zakończeniu tej procedury, najpewniej jeszcze dziś, zostaną im nadane numery druków sejmowych. Prezydencki projekt ustawy zostanie skierowany do konsultacji oraz przesłany Prezesowi Rady Ministrów Donaldowi Tuskowi, celem przedstawienia stanowiska rządu. Prezydenckie weto zostanie rozpatrzone przez Sejm" – pisze marszałek Szymon Hołownia.
Z dalszej części stanowiska marszałka Sejmu wynika, że Hołownia nie ugiął się pod wetem Dudy i nie zamierza – wbrew jego wezwaniu – pilnie zwoływać obrad Sejmu.
"Sejm będzie pracował zgodnie z harmonogramem przyjętym przez wszystkie siły polityczne. Następne posiedzenie Sejmu odbędzie się zatem w dniach 10-11 stycznia 2024 r." – czytamy w oświadczeniu marszałka Szymona Hołowni.
Weto Andrzeja Dudy
Przypomnijmy, że dzień przed wigilią, 23 grudnia, prezydent Andrzej Duda ogłosił weto dla ustawy okołobudżetowej, gdyż ta przewiduje 3 mld zł na TVP (według obietnicy wyborczej Koalicji Obywatelskiej miało z nich zostać sfinansowane leczenie raka).
Dlaczego głowa państwa postawiła weto? W mediach publicznych od kilku dni trwa depisyzacja. Zmieniło się kierownictwo, co nie podoba się PiS-owi, który przez ostatnich osiem lat zrobił z nich narzędzie partyjnej propagandy. Telewizja publiczna, w tym "Wiadomości" TVP, otwarcie włączyła się m.in. w kampanię wyborczą Andrzeja Dudy w 2020 roku, gdy wygłaszała peany na jego temat i zohydzała widzom jego rywala, prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.
Weto prezydenta. Co dalej z podwyżkami dla nauczycieli?
Weto Andrzeja Dudy dla ustawy okołobudżetowej niepokoi między innymi nauczycielki. Jest w niej bowiem zapisana podwyżka, którą nauczycielom obiecał rząd Koalicji 15 października.
Właśnie dlatego głowa państwa informując o wecie zapowiedziała, że od razu po świętach złoży własny projekt ustawy okołobudżetowej – identyczny z zawetowanym z wyjątkiem 3 mld zł na TVP, która w wyniku działań zainicjowanych przez ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza od kilku nie jest już we władaniu PiS.
Ci, którzy w święta nie śledzili polityki, mogą czuć się zdezorientowani. Po tym, jak nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz wyznaczył nową radę nadzorczą Telewizji Polskiej, a ta na prezesa TVP wybrała Tomasza Syguta, nastąpiło kilka innych wydarzeń. Wszystkie mają wspólny mianownik: PiS nie może się pogodzić z depisyzacją mediów publicznych. Dlatego politycy Jarosława Kaczyńskiego okupują ich siedziby pod pretekstem interwencji poselskiej, a w święta jedna frakcja partii "powołała" na prezesa TVP Macieja Łopińskiego, a druga Michała Adamczyka. Ten ostatni mówi, że doprowadzi do "ukarania winnych".
Dlaczego nowy rząd chce dać pieniądze na leczenie raka właśnie ze środków na TVP?
To pokłosie głośnej sytuacji z wyborczego 2020 roku, gdy rządzący wówczas PiS postanowił przeznaczyć prawie 2 mld zł na kontrolowaną przez siebie TVP. Senat, w którym większość miały Koalicja Obywatelska, Lewica, PSL i Polska 2050, odrzucił ten projekt i złożył poprawkę, by te pieniądze przeznaczyć na onkologię.
Na to jednak nie zgodził się PiS, gdy projekt wrócił do Sejmu. Partia Jarosława Kaczyńskiego zdecydowała, że blisko 2 mld zł nie pójdą na leczenie raka, lecz na media rządowe. Właśnie na tym posiedzeniu posłanka PiS Joanna Lichocka, członkini powołanej przez Zjednoczoną Prawicę Rady Mediów Narodowych wywołała skandal, wystawiając środkowy palec (jak później tłumaczyła, drapała się pod okiem).
Sprawę głosowania skomentował wówczas Donald Tusk. "To bardzo subtelna różnica: opozycja chce przeznaczyć dwa miliardy na onkologię, a PiS na nowotwór" – napisał polityk na Twitterze.