Tylko przez krótką chwilę zdawało się, że 2. posiedzenie Sejmu X kadencji może rozpocząć się w miarę normalnie. Było tak do czasu, gdy z wnioskiem o zmianę przebiegu obrad na mównicy pojawił się Mariusz Błaszczak.
2. posiedzenia Sejmu X kadencji wreszcie ruszyło. I wtedy na mównicę wyszedł Mariusz Błaszczak...
Zażądał on wprowadzenia do porządku dziennego punktu dot. debaty na temat "bezprawnego uwięzienia posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oraz zamachu na prokuraturę". – Mówicie, że miejsce przestępców jest w więzieniu... Ja chcę przypomnieć, że posłowie Kamiński i Wąsik całe swoje polityczne życie walczyli z korupcją! – zaczął przewodniczący klubu parlamentarnego PiS.
Po czym Mariusz Błaszczak przeszedł do bezpardonowego ataku na nową większość parlamentarną i rząd Donalda Tuska:
Mariusz Błaszczak
szef klubu parlamentarnego PiS w Sejmie
– Panie marszałku, składam pismo z żądaniem podjęcia działań na rzecz umożliwienia wykonywania mandatów poselskich Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi. Skierowaliśmy także wniosek do prokuratury ws. podejrzenia popełnienia przez pana przestępstwa przekroczenia kompetencji. Może to zresztą dlatego tak pospiesznie dokonywane jest przejęcie prokuratury... – kontynuował były wicepremier, zwracając się do Szymona Hołowni.
Na koniec swojego wystąpienia Mariusz Błaszczak powitał obecne na galerii sejmowej Barbarę Kamińską i Romualdę Wąsik. Po tym posłowie Prawa i Sprawiedliwości rozpoczęli gromkie okrzyki "uwolnić posłów".
Zobacz także
Szymon Hołownia odpowiada szefowi klubu PiS. "Bardzo chętnie przed wszystkimi organami państwa wyjaśnię"
W tym ogłuszającym hałasie Szymon Hołownia postanowił odnieść się do słów, które padły z ust szefa klubu PiS. – Chcę państwa poinformować, że większość z rzeczy, o które pan poseł był uprzejmy zapytać, czy które był uprzejmy podnieść, będzie – jak rozumiem – wyjaśniona w informacji, o którą państwo zechcieli wnieść do Prezesa Rady Ministrów. Będziemy nad tym procedować w dniu jutrzejszym – wyjaśnił marszałek Sejmu.
Szymon Hołownia
marszałek Sejmu w odpowiedzi na słowa Mariusza Błaszczaka z PiS
Te wyjaśnienia nie uspokoiły parlamentarzystów PiS, którzy dalej zakłócali obrady, skandując hasło "uwolnić posłów". Po trzykrotnym wezwaniu do umożliwienia Sejmowi dalszej pracy marszałek był zmuszony do zarządzenia 10-minutowej przerwy i zwołania Konwentu Seniorów.
Po przerwie sala plenarna nie tylko ucichła, ale i mocno opustoszała. Absencja wielu posłów problemem dla kontynuowania prac jednak nie jest, więc Hołownia wznowił obrady i przeszedł do kolejnych punktów porządku dziennego. Tej decyzji towarzyszyło już tylko kilka okrzyków "precz z komuną".
Zobacz także
PiS kontra budżet państwa. Nie chodzi o skazańców, a przedterminowe wybory?
Jak wspominaliśmy w naTemat.pl, spekuluje się, iż PiS do obstrukcji prac parlamentarnych skłania nie tylko chęć wykorzystania sprawy Kamińskiego i Wąsika do mobilizacji elektoratu po jesiennej przegranej. Drugą motywacją ma być nadzieja na szybkie doprowadzenia do nowych wyborów. Właśnie o tym przed bramą zakładu karnego na Grochowie wspominał Mariusz Gosek, gdy wykrzykiwał "31 stycznia koniec!".
Ziobrysta zdradził wówczas nadzieję na to, iż Sejmowi X kadencji nie uda się na czas przyjąć nowego budżetu państwa. To pozwoliłoby prezydentowi Andrzejowi Dudzie na podjęcie decyzji o skróceniu kadencji parlamentu.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.

W aktualnym obozie rządzącym przekonują, że szans na ziszczenie się takiego scenariusza nie ma. – Mam złe wieści, pośle Gosek! Nie tylko nie "odkręcicie" wyniku wyborów do Sejmu i Senatu, ale polegliście już na starcie do tego trójskoku wyborów samorządowych, europejskich i prezydenckich – stwierdził w rozmowie z cyklu #TYLKONATEMAT poseł Witold Zembaczyński z Koalicji Obywatelskiej.
Zauważył on również, że z najnowszych danych sondażowych wynika, iż przedterminowe wybory doprowadziłyby raczej do... umocnienia tzw. Koalicji 15 października.
– Majaczenie o tym, że "31 stycznia koniec" i że przedterminowe wybory są metodą na odzyskanie władzy, to tylko koronny dowód na ich odrealnienie. (...) W PiS kompletnie przestali odczytywać emocje społeczne. Przecież rozpisanie nowych wyborów będzie oznaczało dla PiS tylko większą stratę mandatów – ocenił Zembaczyński.