Ma 22 lata, jest gotów pracować 22 godziny na dobę i zarabia 22 tysiące rocznie – tak w wywiadzie dla "New York Timesa" opisał idealnego pracownika amerykański menedżer z branży nowych mediów. Czy i w Polsce młodzi muszą sprostać takim wymaganiom? I czy są gotowi to zrobić?
Według dwudziestodziewięcioletniego Rossa Perlina, autora książki “Naród stażystów: Jak nic nie zarobić i niewiele się nauczyć w Nowej Wspaniałej Gospodarce”, darmowe lub nisko płatne staże stały się w USA prawdziwą plagą młodych ludzi. W rozmowie z “New York Timesem” Perlin mówił:
W dalszej części artykułu zatytułowanego “The No-Limits Job” dziennikarz śledzi losy wielu młodych osób zatrudnionych w “branży kreatywnej”, które pracując jako freelancerzy lub wieczni stażyści od czasu do czasu łapiący przysłowiowe “fuchy”, niemal przez całą dobę są w pracy. W końcu w erze smartfonów emaila i smsa odebrać można o każdej porze dnia i nocy, gdziekolwiek by się nie było.
Ogromne oczekiwania stawiane młodym Amerykanom dobrze ilustruje wypowiedź jednego z menedżerów z sektora nowych mediów, który wyznał, że idealnego kandydata do pracy opisuje hasło “22 – 22 – 22”. Cóż to znaczy? “Ma 22 lata, jest gotów pracować 22 godziny na dobę i zadowoli się 22 tysiącami dolarów rocznie”. Jak komentuje autor artykułu, tylko środkowa z tych liczb jest nieco “naciągana”, żeby slogan trzech “22” brzmiał bardziej efektownie.
Zobacz:Praca za darmo, czyli zrób dla nas projekt, a może ci zapłacimy. Zmora fotografów, grafików, programistów
Czy i w Polsce normy pracy dla młodych ludzi są równie wysoko wyśrubowane? A może, jak twierdzi wielu, młodym Polakom nie chce się wcale ciężko pracować? “Oni odpuścili wyścig szczurów. Nie studiują też na dwóch kierunkach. Brak zapłaty za staż nie jest dla nich problemem, bo praktyki w ogóle ich nie interesują” – pisał w naTemat o pokoleniu dwudziestolatków Krzysztof Majak.
Młodzi – nieroby?
– Nie jest to chyba jeszcze powszechny trend, ale rzeczywiście coraz więcej młodych ludzi traktuje pracę nonszalancko – mówiła swego czasu w rozmowie z naTemat socjolog z UW, prof. Małgorzata Jacyno.
Jest jednak i druga strona medalu. Na (zmodyfikowane nieco na potrzeby polskich warunków) pytanie o “22 – 22 – 22” dwudziestopięcioletnia Klara puka się w czoło. – Dlaczego miałabym wykazywać inicjatywę i zgodzić się harować prawie dwadzieścia godzin na dobę za marne grosze, skoro nie mam żadnej gwarancji, że ten trud się kiedykolwiek opłaci – pyta.
Dziś Klara pracuje w agencji reklamowej, na znacznie lepszych już warunkach, ale zna realia branży. Sam była kiedyś w renomowanej agencji na niskopłatnym, półrocznym stażu, po czym bez mrugnięcia okiem została wymieniona na kolejnego stażystę, choć ze swoich obowiązków wywiązywała się dobrze.
– Wysilać się i poświęcać można wtedy, kiedy ma się jakieś perspektywy na rozwój, sukces, albo chociaż widoki na stabilizację, opłacanie składek. Na dzisiejszym rynku pracy, w tej branży, trudno na to liczyć – mówi. Czasem z zazdrością patrzy na znajomych prawników, finansistów lub pracowników dużych korporacji, którzy co prawda pracują dużo i ciężko, ale mogą liczyć na adekwatne wynagrodzenia za swoje wysiłki.
Rynek się kurczy
– Niestety, młodzi, słabo opłacani, ciężko pracujący ludzie, często nie mają realnych szans na zmianę swojej sytuacji. W tym sensie rzeczywiście ich los jest nie do pozazdroszczenia – mówi Violetta Rymszewicz, doradca z zakresu Zarządzania Zasobami Ludzkimi i blogerka naTemat.
– Rynek pracy dla wysokowykwalifikowanych specjalistów w Europie i USA stale się kurczy. Problem polega na tym, że młodzi pracownicy mają często wizję kariery i ambicje finansowe rodem z końca XX wieku. To wtedy absolwenci studiów robili błyskawiczne kariery, również finansowe. Tamte czasy bezpowrotnie minęły. Dzisiaj zawodowa rzeczywistość młodych to niespełnione ambicje, często praca poniżej kompetencji, bez możliwości rozwoju własnego i kariery – mówi Rymszewicz.
Nasza blogerka podkreśla również, że rynek pracy umysłowej i etatowej stale się kurczy, dlatego to pracodawcy mogą dyktować swoje warunki. Dla tych, którym nie udaje się znaleźć tzw. "stałej pracy" zostaje tylko niepewny los freelancera lub drobnego przedsiębiorcy.
Rymszewicz twierdzi jednak, że młodzi stanowczo nie powinni się tego bać: – Co trzeba zrobić, by w niepewnych czasach mieć pracę i przyzwoite zarobki? Po pierwsze trzeba się pozbyć fałszywej ambicji wykonywania tzw. pracy umysłowej. Świetne zarobki i spełnienie zawodowych ambicji można znaleźć także w branżach, z pozoru mało prestiżowych, jak np. usługi sprzątające lub utylizacja odpadów – mówi. Rynek przede wszystkim docenia dobrych specjalistów – budowlańców, dekarzy, cieśli itp. – mówi.
Czytaj:Młodzi psują rynek pracy. "Zgadzam się na małe stawki, bo dumą się nie najem"
Niełatwo jest być młodym
– Najprostsza rada dla młodych: jeśli twoja praca nie daje ci satysfakcji – zaryzykuj, załóż własną firmę. Przy dobrym pomyśle i ciężkiej pracy sukces często jest w zasięgu ręki. Trzeba tylko pamiętać o tym, że rynek, nie tylko pracy, również usług i klientów nie ogranicza się tylko do granic naszego kraju. Warto otworzyć się na możliwości pracy dla zagranicznych kontrahentów – mówi nasza blogerka.
To także ich wyjątkowo mocno dotyka bezrobocie, dlatego często szukają alternatywnych pomysłów na życie, jak np. studia doktoranckie. Inni twierdzą jednak, że to sami młodzi są sobie winni, a “oszukane pokolenie” oszukało się samo. A jak jest naprawdę? I skąd masz to wiedzieć, jeśli masz dopiero 22 lata?
W niektórych zawodach, np. związanych z filmem, telewizją, mediami i działalnością wydawniczą, firmy z całych sił dokręcają śrubę sprawdzając, jak dużo da się wycisnąć z młodych ludzi płacąc im minimalne stawki. A oni są na tyle zdesperowani, żeby osiągnąć sukces, że się na to godzą. CZYTAJ WIĘCEJ
prof. Małgorzata Jacyno
Instytut Socjologii UW
Przychodzą na rozmowę o pracę jak na casting, w klapkach, wytatuowani. Tłumaczą to swoim indywidualizmem. Jeśli już zostają zatrudnieni to często źle pracują. Pracodawcy narzekają, twierdząc, że młodzi nie wiedzą co ze sobą zrobić, nie podejmują inicjatywy. CZYTAJ WIĘCEJ