Władimir Putin spotkał się z rosyjskimi pilotami wojskowymi w Torżoku w obwodzie twerskim. W trakcie swojego wystąpienia "bzdurą" nazwał twierdzenia zachodnich ekspertów, że Rosja mogłaby rozpocząć wojnę z NATO. Wspomniał przy tym Polskę, Czechy i kraje bałtyckie. Czy w którymś momencie swojego wystąpienia rosyjski dyktator skłamał? Oczywiście.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Władimir Putin odwiedził Państwowe Centrum Rozmieszczenia i Przeszkolenia Personelu Lotniczego w Torżoku w obwodzie twerskim. Na spotkaniu z rosyjskimi pilotami wojskowymi nawoływał między innymi do ochrony "jedności narodu rosyjskiego".
Dyktator odniósł się także do ostrzeżeń ze strony wielu zachodnich ekspertów, polityków i wojskowych, z których wynika, że jego imperialne marzenia nie zakończą się na Ukrainie. Mówił o "usłyszanych na Zachodzie wypowiedziach na temat rzekomych planów Rosji ataku na Europę". Te twierdzenia nazwał "nonsensem" i "bzdurą".
Atak Rosji na NATO jest realny? Putin mówił o Polsce i krajach bałtyckich
– Jeśli chodzi o zarzuty, że po Ukrainie planujemy inwazję na Europę, to jest to kompletny nonsens, mający wyłącznie na celu zastraszenie własnej ludności – stwierdził Putin, cytowany przez rosyjską państwową agencję TASS.
Czytaj także:
Dodajmy, że podobne słowa z jego ust padały także przed rozpętaniem pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Według Putina "satelity USA boją się dużej, silnej Rosji". – Nie mamy żadnych agresywnych zamiarów wobec tych państw – mówił.
W swoim wywodzie rosyjski prezydent wspomniał też między innymi Polskę. – To kompletna bzdura. Możliwość ataku na jakieś inne kraje, na Polskę, na kraje bałtyckie, Czesi się boją. Po prostu bzdura, kolejny sposób na oszukanie swojego społeczeństwa i wyciągnięcie od ludzi dodatkowych wydatków, zmuszenie ich do dźwigania tego ciężaru. To wszystko – powtarzał.
Co jednak dość zaskakujące, Putin oświadczył, że "Rosja nie będzie walczyć z NATO", ponieważ "różnica w wydatkach na wojsko jest ogromna". Jak mówił, "w 2022 roku budżet USA na wojsko wyniósł 811 mld dolarów, a Rosja w tym czasie wydała 72 mld dolarów". – I mając na uwadze tę proporcję, będziemy walczyć z NATO czy co? To po prostu nonsens – powiedział.
W swoich kłamstwach Putin powtórzył też, że to Ukraina sprowokowała Rosję do ataku w lutym 2022 roku i z jego słów wynikało, że to Kijów rozpoczął wojnę w Donbasie. A tę, przypomnijmy, wywołali wspierani przez Kreml prorosyjscy separatyści po tym, jak Rosja nielegalnie zaanektowała Krym.
Quiz: Jak dobrze znasz fakty z życia Władimira Putina?
Sulev Vedler, wiceszef estońskiego dziennika "Eesti Ekspress", przyznał w rozmowie z naszą reporterką Katarzyną Zuchowicz, że Estończycy więcej rozmawiają o możliwości ataku przez Rosję.
– Jesteśmy przyzwyczajeni do myśli, że Rosja może zaatakować, nie jest to nowe. Ale wydaje się, że strach przed możliwą inwazją czy wojną wzrósł. Mówi się o tym więcej, żeby ludzie byli przygotowani, żeby nie było niespodzianek. Estończycy zdali sobie sprawę, że parasol NATO czy Artykuł 5, który miał nas chronić, nie jest panaceum. Że musimy więcej wydawać na obronę narodową. Ale nie wpadają w panikę – powiedział Vedler.