– Rekonstrukcja rządu na pewno się zdarzy i już o tym mówiłem, że przełom wiosny i lata wydaje mi się takim stosownym momentem – potwierdził we wtorek po południu Donald Tusk.
– Będzie ona zależała wyłącznie – tylko i wyłącznie – od merytorycznej oceny ministrów, albo ich decyzji politycznej. Wiecie, o czym mówię – są wybory do Parlamentu Europejskiego. Pojawiają się takie sygnały, że być może niektórzy z ministrów będą chcieli wzmocnić listy i kandydować do PE – dodał.
Według ustaleń "Rzeczpospolitej", w czerwcu do Brukseli ma wybrać się minister aktywów państwowych i były szef Platformy Obywatelskiej, Borys Budka. Kolejny to minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz. Trzeci urzędnik to minister rozwoju i technologii, Krzysztof Hetman z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Niepewna jest także przyszłość ministry klimatu i środowiska, Pauliny Hennig-Kloski i ministra rolnictwa i rozwoju wsi, Czesława Siekierskiego. Ta dwójka jednak nie jest typowana jako kandydaci w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Według nieoficjalnych ustaleń Tusk ma być niezadowolony z pracy Siekierskiego i Hennig-Kloski. Do ich dymisji w tym przypadku konieczna jest jednak zgoda koalicjantów, a to będzie bardzo trudno.
Co więcej, według nieoficjalnych doniesień Onetu jeszcze w nocy z poniedziałku na wtorek Polskie Stronnictwo Ludowe miało zażądać oddania przez Lewicę jednego ministerstwa.
Ludowcy mają oczekiwać przekazania albo resortu rodziny i polityki społecznej, albo ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego. Te stanowiska obecnie zajmuje kolejno Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Dariusz Wieczorek.
Kolejna kwestia to pretensje Trzeciej Drogi ws. podziału stanowisk wiceministrów w rządzie. – Otrzymali (politycy Lewicy - red.) nieproporcjonalną liczbę stołków do wielkości swojego klubu parlamentarnego. Więc jeśli mielibyśmy redukować liczbę wiceministrów, to powinniśmy zacząć od nich – powiedział w rozmowie z Wp.pl polityk Trzeciej Drogi.
Na nerwowe ruchy jednak na razie nie ma zgody Donalda Tuska. To jednak jasny sygnał, że przejście części ministrów do Parlamentu Europejskiego wywoła wojnę o podział stanowisk.
Szczególne emocje może wywołać zmiana w resorcie kultury, gdzie bardzo aktywnie pracuje Joanna Scheuring-Wielgus. Tymczasem, fatalne wyniki Lewicy w wyborach samorządowych poważnie osłabiają pozycję negocjacyjną formacji Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia.
Widać to nie tylko na przykładzie rządu, ale i samego Sejmu. Dziennikarze już zaczęli dopytywać Szymona Hołownię, czy ma zamiar ustąpić Czarzastemu fotela marszałka Sejmu, gdy nadejdzie czas na rotację.
– Nie widzę w tej chwili tematu do rozmowy. Inna rzecz, że umowa koalicyjna to nie jest Pismo Święte. Jak trzeba będzie ją renegocjować, to będziemy renegocjować. Jesteśmy przecież jednym z partnerów, bez których nie byłoby większości – powiedział.
Niedługo później zaczął jednak się wycofywać i zapewniać, że na ten moment nie ma potrzeby renegocjowania umowy koalicyjnej.
Warto zauważyć, że jeszcze we wtorek rano Wirtualna Polska zauważyła, że dwie osoby przedstawione w styczniu przez Polskę 2050 jako wiceministrowie, ostatecznie nie zostali powołani na swoje stanowiska.
Chodzi o Marka Krawczyka, który miał być zastępcą Agnieszki Buczyńskiej - ministry ds. społeczeństwa obywatelskiego oraz o Bartosza Szmajchla, który miał być wiceszefem resortu sportu.
– Czasem jest tak, że w trakcie różnego rodzaju decyzji, one zmieniają kierunek. Nie rozmawiamy publicznie na ten temat. Nie ma potrzeby – uciął pytany o to przez Wp.pl Mirosław Suchoń.