W Sejmie trwa posiedzenie komisji dotyczące projektów aborcyjnych. W debacie uczestniczy ok. 30 organizacji, czyli ponad 350 osób. Gorąca atmosfera między organizacjami kobiecymi i przeciwnikami praw kobiet doprowadziła do interwencji Straży Marszałkowskiej. Strażnicy kilkukrotnie musieli zaprowadzać porządek na sali.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W czwartek 16 maja o godz. 10:00 w Sejmie rozpoczęło się wysłuchanie publiczne w sprawie ustaw aborcyjnych. Przypomnijmy, że Lewica, Trzecia Droga i Koalicja Obywatelska złożyły projekty ws. referendum aborcyjnego, powrotu do stanu sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego, dekryminalizacji pomocnictwa w aborcji oraz pełnej liberalizacji prawa do przerywania ciąży.
Gorąco na komisji ws. aborcji. Musiała interweniować Straż Marszałkowska
W czwartkowym wysłuchaniu udział bierze aż 30 organizacji reprezentowanych przez 359 osób. Zdecydowana większość z nich jest przeciwnikami prawa kobiet do decydowania o swojej ciąży.
To z kolei rodzi konflikty. Do eskalacji napięcia doszło w czasie wystąpienia Mariusza Dzierżawskiego z Fundacji Pro-Prawo do życia. Ten zaczął bowiem mówić o "zbrodniarzach wojennych sądzonych za aborcję".
Chwilę później doszło do awantury. Aktywista nie chciał zejść z mównicy, a działaczki na rzecz legalnej aborcji skandowały hasła "hej, hej, hej, aborcja jest okej". Musiała interweniować Straż Marszałkowska.
Strażnicy cały czas pilnują porządku podczas posiedzenia komisji.
W trakcie obrad głos zabrała też Kaja Godek. Zaczęła grzmieć o ludobójstwie, mordowaniu dzieci i rzeźniach. – W Sejmie doszło do skandalu, złożono cztery projekty o ludobójstwie. Czy Sejm jest opętany żądzą mordowania, że będzie do tego dopłacał? – mówiła.
Marta Lempart: Nie potraficie sobie poradzić z jedną lesbijką
– Szpitale zamieniają się w rzeźnie (...). Chcesz aborcji? Abortuj się sam – dodała Godek. W podobnym tonie wypowiedziała się inna działaczka antyaborcyjna, Aleksandra Gajek. – Aborcja nie jest OK, choćbyście się obsypały brokatem, występowały na okładkach "Wysokich Obcasów" i zdobywały tytuły bohaterek roku – stwierdziła.
Straż Marszałkowska kilkukrotnie musiała interweniować, by zaprowadzić spokój na sali. Jedną z interwencji podjęto podczas wystąpienia Marty Lempart. Przeciwnicy aborcji przerywali jej wystąpienie i wznosili transparenty z hasłami, takimi jak "aborcja to piekło".
Lempart w specyficzny sposób odpowiedziała na kierowane w jej stronę okrzyki.
– Rozumiem, że to jest frustrujące, że ciągle nie potraficie sobie poradzić z jedną lesbijką. Bardzo się cieszę i traktuję to jako komplement, bo ciągle tu jesteśmy – powiedziała.