Wyspy Kanaryjskie pozostają jednym z najpopularniejszych kierunków wyjazdowych przez cały rok. Jednak to właśnie w wakacje przybywa tam najwięcej turystów. Lokalsi mają dość tłumów i problemów na rynku mieszkaniowym. Te drugie może udać się niebawem rozwiązać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rząd Wysp Kanaryjskich w trybie pilnym zajmie się ustawą dotyczącą najmu krótkoterminowego. Władze, a także mieszkańcy chcą zdecydowanego ograniczenia tej oferty. W archipelagu są bowiem miejsca, gdzie ponad 20 proc. lokali jest przeznaczonych pod wynajem dla turystów.
Wyspy Kanaryjskie ograniczą liczbę noclegów na wynajem w trybie pilnym
O planowanych zmianach w prawie mówiła Jéssica de León, minister turystyki i pracy Wysp Kanaryjskich. Podczas spotkania lokalnego rządu tłumaczyła, że jest to w tym momencie sprawa kluczowa.
Polityczka chce dokończenia prace nad przepisami, o których mówi się od ponad roku. Jej zdaniem nowe regulacje "będą gwarantować odpowiednią ochronę konstytucyjnego prawa do godziwych warunków mieszkaniowych, ochrony i zachowania środowiska miejskiego, odpowiedniej jakości życia wszystkich obywateli".
Kryzys mieszkaniowy na Wyspach Kanaryjskich. Młodych nie stać na wynajem
Podkreśliła, że w tym momencie przepisy pozwalają na pełną dowolność posiadaczy mieszkań. A liczba tych, które przeznaczane są na wynajem krótkoterminowy, gwałtownie rośnie. Już w kwietniu "El Pais" alarmowało, że np. w gminie Yaiza na Lanzarote 22 proc. wszystkich mieszkań jest wykorzystywanych przez sektor turystyczny. W La Oliva na Fuerteventurze jest to 21,5 proc.
Taki sposób zarządzania mieszkaniami na Kanarach sprawia, że ceny ich wynajmu błyskawicznie rosną. W maju 2024 roku osiągnęły historycznie wysokie stawki. Średnia wyniosła ok. tysiąca euro. Jak wynika z wyliczeń, jest to ok. 34,5 proc. budżetu gospodarstw domowych.
Tak wygląda średnia krajowa. Na Wyspach Kanaryjskich jest jednak znacznie gorzej. Okazuje się, że tam młodzi na wynajem muszą przeznaczać całą swoją pensję, a pracownicy hoteli i restauracji w popularnych turystycznie miejscach są zmuszani do szukania lokum daleko od miejsca pracy.
Ewentualne zmiany przepisów, które zakładają m.in. ograniczenie liczby mieszkań na wynajem do 10 proc. w każdej gminie, ulokowanie ich poza parterami, a także lepszy nadzór nad taką działalnością, mogą być problemem dla Polaków. Z jednej strony będzie trudniej o wynajęcie mieszkania na wakacje, z drugiej natomiast inwestorzy, którzy kupili tam nieruchomości, być może będą musieli zmienić ich charakter.
Co to oznacza w praktyce? Burmistrz Barcelony Jaume Collboni poinformował, że miasto przestanie wydawać nowe licencje na wynajem krótkoterminowy. To jednak nie koniec, ponieważ przedłużeniu nie będą ulegały te, które wydano w dotychczas.
To przełomowy krok w skali Europy i ogromny problem dla wszystkich inwestorów, którzy swoje nieruchomości wynajmują m.in. na Airbnb. – To rozwiązanie nie zmieni sytuacji z dnia na dzień. Te problemy wymagają czasu. Ale dzięki temu działaniu wyznaczamy punkt zwrotny – przyznał burmistrz.