nt_logo

Mordercza zabawa w chowanego trwa od 3 lat. Sprawa Jaworka to polskie "Złap mnie, jeśli potrafisz"

Mateusz Przyborowski

22 lipca 2024, 19:39 · 6 minut czytania
O niewielkiej wsi Borowce pod Częstochową znowu jest głośno. Wszystko przez doniesienia o tym, że Jacek Jaworek, podejrzewany o morderstwo trzech osób, miał zostać znaleziony martwy. Śledczy wciąż nie wiedzą jednak, kim jest mężczyzna, którego ciało odnaleziono przed weekendem, do sieci wyciekło drastyczne zdjęcie zwłok i internet doszukuje się podobieństwa do Jaworka, a sprawa – od trzech lat pozostaje niewyjaśniona.


Mordercza zabawa w chowanego trwa od 3 lat. Sprawa Jaworka to polskie "Złap mnie, jeśli potrafisz"

Mateusz Przyborowski
22 lipca 2024, 19:39 • 1 minuta czytania
O niewielkiej wsi Borowce pod Częstochową znowu jest głośno. Wszystko przez doniesienia o tym, że Jacek Jaworek, podejrzewany o morderstwo trzech osób, miał zostać znaleziony martwy. Śledczy wciąż nie wiedzą jednak, kim jest mężczyzna, którego ciało odnaleziono przed weekendem, do sieci wyciekło drastyczne zdjęcie zwłok i internet doszukuje się podobieństwa do Jaworka, a sprawa – od trzech lat pozostaje niewyjaśniona.
Jacek Jaworek nie żyje? Powstało zamieszanie, prokuratura zabiera głos Fot. Polska Policja

W 2002 roku premierę miał oparty na prawdziwej historii film Stevena Spielberga "Złap mnie, jeśli potrafisz" – z Leonardo DiCaprio i Tomem Hanksem w rolach głównych. Pierwszy był oszustem, który w latach 60. XX wieku okradał banki na ogromne kwoty z pomocą fałszywych czeków. Drugi był agentem FBI, który stanął na czele specjalnej komisji mającej za zadanie schwytanie przestępcy. Kiedy w końcu Frank William Abagnale został złapany, nie trafił na wiele lat do więzienia, ale został superspecjalistą ds. zabezpieczeń finansowych.


Trudno sobie wyobrazić Jacaka Jaworka w roli policyjnego specjalisty, ale ten podejrzany o potrójne morderstwo mężczyzna od trzech lat również jest nieuchwytny przez służby. Jego historia to takie "Złap mnie, jeśli potrafisz" po polsku. A po ostatnim weekendzie jest jeszcze więcej znaków zapytania, ponieważ nie wiadomo, czy poszukiwany przez policję mężczyzna nadal żyje, czy popełnił samobójstwo albo ktoś mu w tym pomógł.

Morderstwo z 10 lipca 2021, które wstrząsnęło Polską

Borowce to niewielka wieś w gminie Dąbrowa Zielona pod Częstochową. Zamieszkuje ją niecałe 100 osób. 10 lipca 2021 roku w jednym z domów znaleziono trzy ciała: 44-letniego małżeństwa oraz ich 17-letni syna. Ofiary zostały zastrzelone. Przeżył tylko młodszy 13-letni syn, który zdołał najpierw się ukryć, a potem uciec z budynku i schronić się u rodziny.

Policjanci otrzymali zgłoszenie o awanturze domowej w nocy. Pod uwagę od razu brany był scenariusz, że rodzinę zamordowała inna osoba, która uciekła z miejsca zdarzenia. Kilka godzin później częstochowscy policjanci przekazali w komunikacie, że na podstawie polecenia wydanego przez Prokuraturę Rejonową w Myszkowie poszukują 52-letniego wówczas Jacka Jaworka, podejrzanego o dokonanie tej zbrodni.

Niedługo potem wyszło również na jaw, że 44-latek był bratem Jacka Jaworka, z którym ten był skłócony, a jednocześnie mieszkał u niego od kilku miesięcy. "Tęgiej budowy ciała, wzrost około 170-180 cm, włosy krótkie jasne, twarz owalna. Ubrany był prawdopodobnie w spodnie, dżinsy koloru granatowego, koszulkę z krótkim rękawem koloru granatowego, może posiadać przy sobie bluzę lub kurtkę koloru jasnego" – informowali mundurowi.

Jacek Jaworek zaprosił służby do zabawy w chowanego

Policjanci rozpoczęli poszukiwania za domniemanym sprawcą potrójnego morderstwa, tyle że Jacek Jaworek rozpłynął się w powietrzu. Blisko rok po zbrodni funkcjonariusze ze Śląska opublikowali tzw. portrety progresywne obrazujące różne warianty tego, jak podejrzany mógłby wyglądać, gdyby zdecydował się na zmianę wyglądu.

Najbardziej prawdopodobne były trzy hipotezy. Pierwsza mówiła, że Jaworek popełnił samobójstwo i nie wiadomo, gdzie jest jego ciało. Druga zakładała, że ukrywa się w lasach lub szerzej – gdzieś na terenie kraju.

Śledczy uważali jednak, że najbardziej prawdopodobna jest trzecia wersja, mówiąca o tym, że Jacek Jaworek uciekł za granicę. To właśnie dlatego poszukiwany był listem gończym, został objęty Europejskim Nakazem Aresztowania i czerwoną notą Interpolu oraz znalazł się na liście najbardziej poszukiwanych przestępców Europolu.

Policja przesłuchała około 100 osób, a rok po morderstwach prokuratura przedłużyła śledztwo. W sprawę zaangażowano specjalistów z zakresu medycyny, genetyki sądowej, balistyki, informatyki, a nawet badań poligrafem. Przełomu jednak nie było, a wszystkie tropy były kulą w płot.

Na początku lipca tego roku na jaw wyszły natomiast nowe fakty. Otóż gruchnęła wiadomość, że akcji poszukiwawczej od początku nie nadzorował ówczesny komendant. Bo miał być wtedy na... pielgrzymce w Częstochowie, gdzie na Jasnej Górze ojciec Tadeusz Rydzyk rozpoczynał 30. pielgrzymkę Radia Maryja.

Policja miała też wstępnie uważać, że doszło do tzw. zabójstwa suicydalnego, a sprawca jest wśród ofiar strzelaniny we wsi Borowce. W efekcie – jak twierdzą mundurowi – zmarnowano pierwsze kluczowe godziny, "nikt nie zarządził blokady okolicznych dróg, a przecież w Borowcach, niewielkiej wsi otoczonej lasem, są ze trzy drogi na krzyż".

– Nie wszczęto od razu alarmu, nie postawiono na nogi częstochowskiej komendy policji, a dyżurny początkowo stwierdził, że na miejsce jadą już policjanci z niewielkiego komisariatu w Koniecpolu, z miasteczka oddalonego od miejsca zbrodni o dziesięć kilometrów – powiedział jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z Onetem.

Ma swoją stronę w Wikipedii i stał się "bohaterem" memów

Jacek Jaworek szybko stał się także celebrytą (w bardzo negatywnym znaczeniu tego słowa). Doczekał się własnej strony na Wikipedii, skąd dowiadujemy się, że podejrzany o potrójne zabójstwo urodził się 21 maja 1969 roku w Częstochowie. Pracował jako robotnik budowlany w Niemczech, Szwajcarii i we Włoszech, ale z powodu pandemii COVID-19 wrócił do Polski.

W marcu 2021 roku (4 miesiące przed zabójstwem) trafił do aresztu na 3 miesiące z powodu uchylania się od płacenia alimentów. Osoby, które go znają, mówiły mediom, że "miał trudny charakter". Był porywczy i agresywny wobec bliskich. Przy kieliszku miał też chwalić się, że ma broń w domu.

W sieci jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się także memy z Jaworkiem. Niektóre są wręcz krytyką polskich służb. "Jacek Jaworek widząc, że poszukująca go policja ściga dzieciaka za kajzerkę, rozwala się z nastolatkami o drzewo, śmiga na wysięgniku, a komendant główny wypier***a z granatnika w ścianę" – głosi jeden z memów.

Na innym jest z kolei zdjęcie starszego mężczyzny i opis: "Rzadkie zdjęcie poszukiwanego od lat Jacka Jaworka w końcu złapanego przez policję. Za sukcesem śledczych stoi jego podeszły wiek i zaawansowana demencja. Po prostu zapomniał, że jest poszukiwanym i musi się ukrywać".

O Jaworku powstały nawet podcasty kryminalne, w których pada jedno główne pytanie: czy to była zbrodnia doskonała?

Jacek Jaworek nie żyje? Prokuratura wszczęła śledztwo

Jacek Jaworek stał się jedną z najbardziej poszukiwanych osób w Polsce. Jednak od ostatniego weekendu o niewielkiej wsi Borowce pod Częstochową znowu jest głośno. Wszystko przez doniesienia o tym, że Jacek Jaworek miał zostać znaleziony martwy.

Ciało zostało odnalezione przez przypadkowe osoby w piątek 19 lipca w pobliżu terenów rekreacyjnych i lokalnego klubu sportowego w Dąbrowie Zielonej. To około 5 km od miejsca, gdzie latem 2021 roku doszło do zabójstwa brata Jacka Jaworka, jego żony i ich syna.

Prokuratorzy z udziałem techników kryminalistyki przeprowadzili oględziny, a wstępne ustalenia mówią, że prawdopodobną przyczyną zgonu była rana postrzałowa głowy. Na miejscu zabezpieczono broń i amunicję, które zostaną zbadane przez biegłych z zakresu balistyki.

Przy okazji powstało też wielkie zamieszanie w polskich mediach. Do nieoficjalnych wyników badań DNA miała dotrzeć redakcja TVN24. "Dziennikarz portalu tvn24.pl Robert Zieliński ustalił nieoficjalnie, że są wyniki badań DNA mężczyzny, którego ciało odnaleziono w piątek w Dąbrowie Zielonej. Zieliński dowiedział się, że martwy mężczyzna to poszukiwany przez policję Jacek Jaworek" – poinformował portal.

W dwóch niezależnych źródłach informację, że zwłoki należą do Jacka Jaworka, potwierdziła również "Gazeta Wyborcza". Tyle że tych wyników nie mają śledczy. Co więcej, nie przeprowadzono jeszcze sekcji zwłok. Nieoficjalnie wiadomo ponadto, że siostra Jacka Jaworka, podczas rozpoznawania zwłok, nie wskazała, że to na pewno jej brat.

Jak informuje Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, w poniedziałek wszczęto śledztwo "w sprawie doprowadzenia mężczyzny o nieustalonej tożsamości do targnięcia się na własne życie, poprzez namowę lub udzielenie mu pomocy".

– Ze zwłok zostały pobrane próbki materiału biologicznego, celem przeprowadzenia identyfikacyjnych badań DNA. Prokuratura nie dysponuje jeszcze opinią biegłego z zakresu badań genetycznych, która pozwalałaby na ustalenie tożsamości mężczyzny. Czynności identyfikacyjne przeprowadzone z udziałem osoby najbliższej dla poszukiwanego Jacka Jaworka nie pozwoliły na ustalenie tożsamości mężczyzny – informuje prok. Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

I dodaje: – We wtorek 23 lipca w Zakładzie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu zostanie przeprowadzona sekcja zwłok mężczyzny, celem ustalenia bezpośredniej przyczyny jego zgonu.

Drastyczne zdjęcie krąży po sieci. Czy to jest Jacek Jaworek?

W mediach społecznościowych od kilku dni krąży również zdjęcie, które ma przedstawiać znalezione 19 lipca zwłoki mężczyzny w Dąbrowie Zielonej. Jest ono drastyczne, dlatego nie publikujemy go w naTemat.pl. To dodatkowo rozpaliło internautów, którzy twierdzą, że denat to Jacek Jaworek.

Na zdjęciu widać ranę głowy i zakrwawioną twarz. Mężczyzna ubrany jest w bluzę zapiętą pod szyję. Zwłoki są oparte o murek i przytrzymywane przez kogoś w niebieskich rękawiczkach. Teren dookoła wskazuje, że to tereny obok boiska, gdzie w piątek znaleziono zwłoki. "Jeśli to on, ciekawi mnie, kto mu pomagał się ukrywać 3 lata w tym rejonie"; "To ani trochę nie wygląda na samobójstwo" – czytamy w komentarzach.

Policjanci z Częstochowy nie potwierdzają, że zdjęcie pochodzi z miejsca, gdzie w miniony piątek przypadkowe osoby natrafiły na ciało. I nie przekazują szczegółów. – Zajmujemy się wyjaśnieniem tej sprawy – powiedziała naszej redakcji aspirant sztabowy Barbara Poznańska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.