Taylor Swift, obecnie megagwiazda pop, w końcu odwiedziła Polskę, a Warszawę ogarnął szał. Swifties piszą o swoich ulubionych erach, robią bransoletki przyjaźni i zgadują piosenki niespodzianki. Ale na czym polega w ogóle fenomen Taylor Swift? Dlaczego jej koncerty trwają ponad trzy godziny, a europejska setlista różni się od amerykańskiej? Na czym polega ubieranie się według er i jakie teorie o koncertach na PGE Narodowym snują miłośnicy Swift? Wyjaśniam całe The Eras Tour – dla nie-fanów, ale i fanów 34-letniej Amerykanki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Taylor Swift kontynuuje swoją trasę The Eras Tour w Europie i właśnie po raz pierwszy wystąpi w Polsce. Dlaczego tak późno? Miała wystąpić na Open'er Festival w 2020 roku, ale festiwal odwołano z powodu pandemii COVID-19. Obecna światowa trasa jest jej pierwszą od 2018 roku.
W Warszawiewystąpi nie raz, bo ze względu na olbrzymie zainteresowanie – podobnie jak w innych krajach – koncertów na PGE Narodowym będzie kilka, a dokładnie trzy. Czyli 1, 2 i 3 sierpnia stolica przeobrazi się w mekkę Swifties, bo tak nazywają się fani Amerykanki.
Tuż przed czwartkowym występem amerykańskiej gwiazdy wyjaśnię wam, o co chodzi z tą całą otoczką wokół koncertów Swift (tak, jestem dumną Swiftie): ubieraniem się według er, bransoletkami z koralików, piosenkami-niespodziankami. Ale też odpowiem na ciągle pojawiające się pytanie: na czym polega fenomen 34-latki?
To explainer przede wszystkim dla tych, którzy nie znają twórczości artystki z Pensylwanii i specyfiki The Eras Tour, ale jeśli idziecie na koncert, wciąż nie zdecydowaliście, w co się ubrać na koncert Taylor Swift i nie znacie najnowszych teorii o "Reputation (Taylor's Version)" – też z niego skorzystacie.
Na czym polega fenomen Taylor Swift?
Taylor Swift to wokalistka, tekściarka i muzyczka (gra na gitarze i pianinie) z Pensylwanii. Pierwszą płytę wydała w 2006 roku i przez lata konsekwentnie budowała swoją imponującą karierę, w której zgrabnie miesza country, pop, pop-rock i folk. Jej płyty, jak "Fearless", "Red", "1989", "Lover", "Reputation" czy "Foklore" były ogromnymi kulturowymi wydarzeniami, a dziś są kultowe.
Na swoim koncie Swift ma masę przebojów, jak: "Love Story", "You Belong with Me", "We Are Never Ever Getting Back Together", "Look What You Made Me Do", "I Knew You Were Trouble", "Style", "Shake It Off", "Blank Space", "Lover", "...Ready for It?", "You Need to Calm Down", "Cardigan", "Willow", "Anti-Hero", "Karma", "Is It Over Now?" czy "Cruel Summer".
W ubiegłym roku nastąpiła jednak kulminacja kariery Swift, która dziś jest globalnym fenomenem. To wtedy m.in. rozpoczęła trasę "The Eras Tour" i wyprodukowała o niej film koncertowy; wygrała dwie Grammy za album "Midnights" z 2022 roku (łącznie ma w dorobku 14 "muzycznych Oscarów"); została Człowiekiem Roku "Time"i miliarderką(wyłącznie dzięki zarobkom ze swojej muzyki i koncertów, czego wcześniej nie dokonał żaden muzyk). W kwietniu ukazała się jej jedenasta płyta.
Dziś Swift ma status megagwiazdy. W tym momencie na Spotify słucha jej miesięcznie ponad 96,5 miliona słuchaczy (była najczęściej słuchanym artystą na tej platformie w 2023 roku), regularnie piszą o niej media na całym świecie. Gdzie się nie pojawi, tam wybucha szaleństwo. Na Instagramie obserwują ją 284 miliony internautów. Taylor Swift to już marka.
Ale skąd aż taki szał na Amerykankę? Przede wszystkim Swift jest naprawdę utalentowana: jest znakomitą tekściarką (nazywaną "Bobem Dylanem dla kobiet") i świetną wokalistką, która potrafi stworzyć taneczne hity i poruszające ballady. Jednak przede wszystkim umiejętnie pisze o uniwersalnych doświadczeniach i przeżyciach dziewczyny, a teraz młodej kobiety. Mało kto we współczesnej muzyce potrafi tak snuć opowieści jak ona.
Dziewczyńska społeczność znalazła w jej muzyce punkt odniesienia, bo nikt wcześniej tak nie pisał o byciu dziewczyną. Wiele osób może się utożsamić również z samą artystką, kochliwą i wrażliwą dziewczyną z gitarą i kociarą, przez lata ignorowaną, nietraktowaną poważnie i wyśmiewaną za "zmianę chłopaków jak rękawiczki". Która nie poddała się i praktycznie sama zbudowała swoje imperium, co – lubisz jej muzykę czy nie – jest naprawdę imponujące i bezprecedensowe.
Zresztą Swift – oraz jej team – ma głowę na karku i naprawdę umie w muzyczny biznes. Tak, miała wpadki i duży skandal wizerunkowy z udziałem Kanye Westa i Kim Kardashian; podejmowała dziwne muzyczne decyzje (jak wyśmiewana piosenka "ME!"), a dziś (słusznie) wywołuje kontrowersje lataniem prywatnym samolotem na bardzo małe dystanse, co jest ciosem dla ekologii – ale dziś jest na szczycie szczytów.
Jednak pod kątem muzyki wielu wciąż uważa, że Swift pisze jedynie "głupie piosenki o byłych chłopakach",co dla Swift jest krzywdzące (a dodajmy do tego, wciąż niestety aktualną, społeczną pogardę dla muzyki pop i "dziewczyńskich" rzeczy), o czym pisała w naTemat moja redakcyjna koleżanka Zuzanna Tomaszewicz.
"Taylor Swift, mimo sporych osiągnięć, wciąż jest kwestionowana jako artystka. Winę ponosi za to poniekąd wybór "radiowej" grupy docelowej. Patrząc przez pryzmat tych piosenek, które są puszczane w radiu, faktycznie można odnieść wrażenie, że to wiele hałasu o nic: brzmią jak każdy inny popowy hit. Trzeba zanurzyć się nieco w jej dyskografię, by poznać prawdziwą magię kryjącą się między spisanymi przez nią wierszami"– zauważyła w artykule "Tak, radiowe hity Taylor Swift są średnie. Ale posłuchaj tych 13 piosenek, a zrozumiesz jej talent".
I dodała w tekście Taylor Swift jest Bobem Dylanem, tyle że dla kobiet": "Patrzenie na Taylor Swift wyłącznie przez pryzmat jej singli to jedno, a przedstawianie jej jako 'rozgoryczonej byłej dziewczyny' to drugie. Od muzyków oczekuje się, by śpiewali o tym, co czują; by byli autentyczni. Idolka dziewczyn rzadko wymienia w swoich kawałkach kogoś z nazwiska, więc winę za przylepienie jej takiej, a nie innej łatki ponoszą po części fani, którzy za bardzo wczuli się w rolę detektywów".
Czytaj także:
Dlaczego trasa The Eras Tour jest aż tak szczególna?
The Eras Tour to szósta trasa koncertowa Taylor Swift – i jej największa (pięć kontynentów, 152 koncerty stadionowe). Rozpoczęła się 17 marca 2023 roku w Glendale w Arizonie w USA, zakończy się 8 grudnia 2024 w Vancouver w Kanadzie. Od maja Swift występuje w Europie, a europejską odnogę The Eras Tour zakończą show na Wembley w Londynie (15, 16, 17, 19, 20 sierpnia).
Nowa trasa Swift nie tylko stała się popkulturowym fenomenem i napędziła gospodarkę USA (oraz każdego odwiedzanego państwa) – to pierwsze tournée w historii, które przekroczyło miliard dolarów przychodu. Co oznacza, że to najbardziej dochodowa trasa koncertowa wszech czasów.
Skąd aż taki fenomen The Eras Tour? Nie jest to typowa trasa, która promuje konkretną płytę. Owszem, promuje "Midnights", dziesiąty krążek Swift z października 2022 roku i (od maja) jej jedenastą płytę "The Tortured Poets Department". Przede wszystkim to jednak trasa podsumowująca dotychczasową, 18-letnią karierę Swift, która oddaje hołd każdej jej płycie.
"The Eras Tour to nostalgiczna zbitka podróży Taylor Swift po muzyce, która w interaktywny sposób angażuje widzów, dając im przestrzeń do tego, by mogli dzielić się z innymi swoimi wspomnieniami związanymi z dorastaniem przy melodiach skomponowanych przez artystkę. Koncerty w ramach tejże trasy należy potraktować jako scenograficznie znakomity performance pełen easter eggów, symboliki i zapowiedzi tego, co popowa gwiazda ma w zanadrzu" – znowu pisała w naTemat Zuzanna Tomaszewicz.
Oprócz tego trasa jest naprawdę spektakularna wizualnie i realizacyjnie: rozbudowana scenografia, częste zmiany kreacji, układy choreograficzne z udziałem tancerzy – to wielkie, imponujące show.
Czym są ery Taylor Swift i jaka jest setlista na The Eras Tour?
Taylor Swift wydała dotychczas jedenaście płyt: "Taylor Swift" (2006), "Fearless" (2008), "Speak Now" (2010), "Red" (2012), "1989" (2014), "Reputation" (2017), "Lover" (2019), "Folklore" (2020), "Evermore" (2020), "Midnights" (2022) i "The Tortured Poets Department" (2024). Dodajmy, że wszystkie albumy do "Lover" nagrała lub nagrywa na nowo (to tak zwane "Taylor's Version") z powodu utraty do nich praw, co tłumaczyła w naTemat Maja Mikołajczyk.
Każda płyta Taylor Swift to tak zwana era. Brzmi szumnie? Ale ma sens, bo każdy album 34-latki jest zupełnie inny: muzycznie, stylistycznie, tekstowo. To nie tylko kolejne rozdziały Swift w karierze, ale i jej życiu.
Er Taylor Swift jest więc łącznie jedenaście, a każda (oprócz debiutu) ma podczas koncertu poświęcony jej segment. Tych jest dziesięć, każdy koncert na The Eras Tour trwa około 3,5 godziny, a Amerykanka gra 45 piosenek.
Setlista Taylor Swift w Europie wygląda następująco:
1. Lover
Miss Americana and the Heartbreak Prince
Cruel Summer
The Man
You Need to Calm Down
Lover
2. Fearless
Fearless
You Belong With Me
Love Story
3. Red
22
We Are Never Ever Getting Back Together
I Knew You Were Trouble
All Too Well (10-minute version)
4. Speak Now
Enchanted
5. Reputation
… Ready For It?
Delicate
Don’t Blame Me
Look What You Made Me Do
6. Folklore/Evermore
cardigan
betty
champagne problems
august
illicit affairs
my tears ricochet
Marjorie
willow
7. 1989
Style
Blank Space
Shake It Off
Wildest Dreams
Bad Blood
8. The Tortured Poets Department
But Daddy I Love Him
So High School
Who’s Afraid of Little Old Me?
Down Bad
Fortnight
The Smallest Man Who Ever Lived
I Can Do It With A Broken Heart
9. Set akustyczny
Piosenka-niespodzianka na gitarze
Piosenka-niespodzianka na pianinie
10. Midnights
Lavender Haze
Anti-Hero
Midnight Rain
Vigilante Shit
Bejeweled
Mastermind
Karma
The Eras Tour jest więc prawdziwą ucztą dla wszystkich Swifties. Europejska odnoga różni się jednak od tej amerykańskiej, bo podczas trwania trasy Swift wydała swoją jedenastą płytą. Z powodu dodania segmentu "The Tortured Poets Department" mamy więc na Starym Kontynencie aż siedem nowych piosenek.
Niestety piosenki z "TTPD" dodano kosztem kilku innych utworów, bo z setlisty "The Eras Tour" usunięto: "The Archer" (z "Lover"), "Long Live" (ze "Speak Now"), "the 1" i "the last great american dynasty" (z "Folklore") oraz "'tis the damn season" i "tolerate it" (z "Evermore"). Oprócz tego "Folklore" i "Evermore" połączono w jeden segment.
Dalsza część artykułu poniżej.
Piosenki-niespodzianki na The Eras Tour i lista życzeń
Swifties doskonale wiedzą, co usłyszą na każdym koncercie oprócz dwóch utworów. To tak zwane piosenki-niespodzianki, które Swift gra podczas segmentu akustycznego: jedną na gitarze, drugą na pianinie. Artystka wybiera piosenki z całej swojej twórczości (również z "Taylor Swift" z 2006 roku), a na każdym koncercie gra co innego.
Swifties mają więc swoje listy życzeń: każdy chciałby usłyszeć swoje ulubione kawałki. Przed każdym występem obstawia się również, co zaśpiewa akustycznie Swift. W tym roku gwiazda robi tak zwane medleye, czyli łączy po dwie piosenki. A to oznacza, że w Warszawie na każdym koncercie usłyszymy najprawdopodobniej fragmenty aż czterech utworów spoza stałej setlisty.
Taylor Swift lubi zaskakiwać fanów i zapraszać gości na scenę, więc polskie Swifties od miesięcy snują teorie, co może wydarzyć się na PGE Narodowym (na którym w roli supportu wystąpi zespół Paramore).
Niektórzy obstawiają, że do Swift dołączy na chwilę Ed Sheeran – jej bliski przyjaciel, z którym ma kilka piosenek i który akurat ma wolne podczas własnej trasy. A inni zgadują, że to właśnie w Polsce gwiazda ogłosi premierę oczekiwanej nowej wersji "Reputation", co sprawiłoby, że o Warszawie byłoby głośno w mediach na całym świecie. Cóż, zobaczymy, artystka z Pensylwanii potrafi być nieprzewidywalna.
Jak ubrać się na koncert Taylor Swift, czyli jaką erą jesteś?
Moda na koncertach Taylor Swift jest oczywiście kluczowa, zresztą sama Tay przebiera się podczas każdego segmentu. Niektórzy obmyślają stroje od miesięcy, a nawet sami projektują, szyją czy tworzą błyszczące buty i cekinowe body w stylu tych, które gwiazda ma na koncercie. W mediach społecznościowych jest masa wideo, w których ludzie chwalą się kreacjami, a niektóre są naprawdę niesamowite.
I chociaż dominują cekiny, brokat, róż, krótkie sukienki i kowbojki, a niektórzy stawiają na sprawdzone fanowskie koszulki, to większość fanek i wielu fanów Swift wybiera, według jakiej ery ubierze się na koncert. Każda z jedenastu er Taylor Swift to inny modowy vibe, specyficzne kolory i styl.
Jak ubrać się według ery Taylor Swift? Oto charakterystyczne elementy dla każdej ery w telegraficznym skrócie:
"Taylor Swift" – kolory: turkusowy, jasnozielony, biały; styl: "dziewczyny z sąsiedztwa", czyli kowbojki, kowbojskie kapelusze, letnie sukienki;
"Speak Now" – kolory: fioletowy; styl: wszystko, byle w różnych odcieniach fioletu, ale dominują sukienki i falbany;
"Red" – kolory: czerwony, ale także biały i czarny; styl: w stylu lat 2010., czyli białe t-shirty z napisami, wzór w paski, krótkie spodenki i spódniczki, czarne kapelusze, okulary w czerwonych oprawkach;
"1989" – kolory: błękitny, biały oraz "pawie" połączenia niebieskiego i zieleni; styl: krótkie topy, dżinsowe kurtki, tenisówki, metaliczne bomberki, błyszczące kombinezony, motyw mewy;
"Reputation" – kolory: czarny, ale także czerwony i srebrny; styl: "drapieżnej dziewczyny", czyli sztuczna skóra, obcisłe kombinezony, długie kozaki, motyw węża;
"Lover" – kolory: różowy, pastele i tęcza; styl: dziewczęcy i słodki, czyli spódniczki i sukienki z falbanami, kokardy, motyw serca (w tym "sercowe" okulary w różowych oprawkach) i kwiatów, błyszczące body w stylu Swift z koncertu;
"Folklore" – kolory: biały, kremowy, szary, różne odcienie zielonego; styl:cottagecore i folkowy, czyli zwiewne sukienki, białe kardigany w stylu Swift, brązowe botki, falbany i koronki;
"Evermore" – kolory: brązowy, zielony, żółty; styl: podobny jak w "Foklore", ale bardziej jesienny, a do tego ubrania w kratkę oraz warkcocze w stylu okładki,
"Midnights" – kolory: granatowy i różne odcienie niebieskiego (przypominające nocne niebo); styl: metaliczne krótkie sukienki, topy i body, cekiny i frędzle, motyw gwiazd i księżyca, ale również ubrania w stylu lat 70.;
"The Tortured Poets Department" – kolory: biały i czarny; styl: stare Hollywood (długie suknie i czarne rękawiczki) i dark academia, czyli: krótkie spódniczki, swetry z kołnierzykami, kamizelki, tweed i kokardy, podkolanówki, mokasyny albo buty mary jane.
Bransoletki przyjaźni – im więcej, tym lepiej
A o co chodzi z bransoletkami przyjaźni, czyli friendship bracelets, które Swifties robią na koncerty na potęgę? To fanowska tradycja na The Eras Tour, którą zainspirował fragment piosenki "You're You’re on Your Own, Kid" z płyty "Midnights": "So make the friendship bracelets, take the moment and taste it" ("Więc zrób bransoletki przyjaźni, żyj tą chwilą i rozkoszuj się nią").
Większość Swifties robi bransoletki z koralików samodzielnie, często na wspólnych spotkaniach przy winie i muzyce Swift. Oczywiście można również kupić je wszędzie w internecie, bo koncertowy zwyczaj podłapały sklepy. Są w różnych kolorach (głównie nawiązujących do er), a napisy nawiązują do płyt i piosenek Swift lub powiedzeń fanów.
Bransoletki są również ważnym symbolem dziewczyńskości, która ogólnie wiąże się z The Eras Tour. Friendship bracelets, róż, cekiny, wymyślanie strojów... To zabawa, radość, luz i niewinność, wspólne śpiewanie na cały głos oraz niepohamowana radość z bycia dziewczyną (przez wiele lat tłumiona i wyśmiewana, o czym pisaliśmy w naTemat). A także, przynajmniej chwilowa, ucieczka od problemów, bycie sobą bez wstydu i podnosząca na duchu jedność. To w samo sobie jest fenomenem koncertów Swift w tym podzielonym świecie.
Dalsza część artykułu poniżej.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Liczba 13 na koncertach Taylor Swift wcale nie jest pechowa
A o co chodzi z liczbą 13, która często pojawia się na rękach Swifties na koncertach? To proste: trzynastka jest szczęśliwą liczbą Taylor Swift, a sama gwiazda przed laty często miała ją namalowaną na dłoniach podczas koncertów. To właśnie do tego nawiązują fani.
"The Eras Tour" można obejrzeć już w domu, ale...
Z "The Eras Tour" powstał w ubiegłym roku film dokumentalny, który był wyświetlany w kinach na świecie i rozbił box office – zarobił na świecie ponad 267 milionów dolarów i jest najbardziej kasowym filmem koncertowym w historii.
Dziś dokument "Taylor Swift: The Eras Tour", który wyprodukowała sama Swift, a wyreżyserował Sam Wrench,można oglądać na Disney+. Z racji, że wersja na streamingu pokazuje cały koncert (w tym wypadku z Los Angeles), trwa 3,5 godziny.
Ale uwaga: film "Taylor Swift: The Eras Tour" był zarejestrowany w USA, dlatego obejrzymy jedynie starą wersję koncertów, czyli bez segmentu "The Tortured Poets Department". Można zobaczyć jednak, jak wyglądały wykonania utworów wyciętych w Europie. I jest jeszcze jeden plus: Swifties, które nie będą wiedziały, co ze sobą zrobić po koncercie, mogą oglądać koncertowy film... bez końca.