Michał Woś już za kilka dni stawi się w Prokuraturze Krajowej, gdzie złoży zeznania ws. zakupu Pegasusa ze środków z Funduszu Sprawiedliwości. Polityk może usłyszeć zarzuty związane z przekroczeniem uprawnień. Wydał komunikat, w którym ostro atakuje śledczych. Nazwał ich "bodnarowcami".
Reklama.
Reklama.
Michał Woś, politykSuwerennej Polski, poseł klubu PiS i były wiceminister sprawiedliwości poinformował, że został wezwany przez Prokuraturę Krajową w związku ze śledztwem dotyczącym zakupu szpiegowskiego oprogramowania Pegasus przy użyciu środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Michał Woś stanie przed prokuratorem. Może usłyszeć zarzuty za Fundusz Sprawiedliwości
Za pośrednictwem serwisu "X" Woś wydał krótki komunikat, w którym ostro skomentował działania śledczych.
"Do trzech razy sztuka! Bodnarowcy i ich doręczanie wezwań: pierwsze po czasie. Drugiego do mnie nie wysłali wcale. Trzecie wreszcie tak wyliczone, że odbiór do 26 sierpnia, a wezwanie na 27 sierpnia" – czytamy.
I dodał: "Nie będę mdlał jak Giertych (uniknął 21 terminów). Jeszcze raz z uśmiechem posłucham bełkotu, że dofinansowanie dla CBA na narzędzie do łapania np. ruskich szpiegów (Pablo Gonzales) szkodziło interesowi publicznemu".
Przypomnijmy, że 28 czerwca Sejm uchylił Wosiowi immunitet w związku z prowadzonym śledztwem. Jednym z wątków tej sprawy jest decyzja Wosia jako wiceministra sprawiedliwości o przeznaczeniu 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości na zakup oprogramowania Pegasus przez CBA.
Parlamentarzysta jednak broni się, argumentując, że wszystkie działania związane z Funduszem były zgodne z prawem. Sugeruje również, że zarzuty wobec niego mają charakter polityczny. Twierdzi, że działania prokuratury są wynikiem nacisków, a nie rzeczywistych naruszeń prawa.
Wielokrotnie zaznacza też, że Pegasus był niezbędnym narzędziem w walce z poważnymi przestępstwami takimi jak terroryzm.
Poprzednie dwa wezwania do prokuratury zostały mu doręczone nieskutecznie. Udało się dopiero za trzecim.