
"Pani Ewo jest pani złodziejką! Wykształciła się pani za darmo, a teraz bryluje!", "Ta Pani blokowała komuś miejsce na polskiej uczelni i zmarnotrawiła państwowe pieniądze" – takie zarzuty pojawiły się pod tekstem o Polce, która po uzyskaniu dyplomu architekta wnętrz, wyjechała z kraju i z dumą maluje norweskie domy. Czy absolwenci, którzy wyjeżdżają z Polski są nielojalni wobec ojczyzny?
A mnie, powiem szczerze, złości taki schemat: polskie studia za darmochę (najczęściej), a potem gotowce jadą w świat. Jestem za płatnymi studiami – jak wszędzie w cywilizowanym świecie – wszak jak widać, nie każdy musi je kończyć. Do malowania norweskich ścian nijak nie są potrzebna. Ta Pani blokowała komuś miejsce na polskiej uczelni i zmarnotrawiła państwowe pieniądze. Powinna albo je zwrócić, albo odpracować w jakiś sposób. Czy ktoś pójdzie kiedyś po rozum do głowy? O rządzie myślę rzecz jasna! (...) Płacenie nie boli. To, co teraz jest uprawiane w naszym kraju to edukacja na mój, twój, nasz koszt... Rozdawnictwo pieniędzy publicznych. (...) Niech jadą w świat – wszak jest piękny... ale za własne pieniądze, z dyplomem nie na mój (w pewnym sensie koszt). To jest zwyczajnie niemoralne skubać to państwo, ile się da... (...) To Państwo to także ja albo wasz sąsiad, ktoś z rodziny, czy piekarz z końca ulicy, płacący rzetelnie podatki...
Szanowna Pani Ewo jest pani złodziejką, która okradła mnie i innych! Wykształciła się pani za darmo, a teraz bryluje! Pomijam rzetelność wyliczeń zawartych w artykule, bo autor chyba oblał podstawy matematyki.
Oczywiście zdania były podzielone. Agata zwróciła uwagę, że przecież studia mają pomóc nam w samorozwoju i pretensje o wybór drogi zawodowej są nieuzasadnione.
Każdy ma prawo się kształcić i zrobić z tym wykształceniem co chce. Poza tym skąd miała wiedzieć w wieku dwudziestu lat, że będzie mieszkać w Norwegii i malować mieszkania?
Kosztowny student
Strata czy zysk
Czytaj też: Młodzi narcyzi: umieją coraz mniej, ale są zadowoleni z siebie jak nigdy


