Superprodukcje, kameralne historie, miniseriale i kolejne sezony hitów; tematy tabu, miłość, akcja i intrygi; adaptacje komiksów, książek i gier komputerowych – oto serialowy rok 2024 roku w pigułce. Jako redaktorki Działu Kultura naTemat wybrałyśmy 10 najlepszych seriali roku. Przy większości tytułów nie miałyśmy żadnych wątpliwości, a niektóre do końca rywalizowały z innymi świetnymi produkcjami. Jedno jest pewno: w 2024 roku seriale zapewniły nam sporą dawkę emocji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W naszym rankingu najlepszych seriali 2024 roku znalazły się tylko tytuły zagraniczne (polskie oceniamy w oddzielnym zestawieniu), które dostępne są w Polsce. Kolejność jest przypadkowa.
"Pingwin" to wielki hit Max i inaczej być nie mogło. Serialowy spin-off "Batmana" z Robertem Pattinsonem to serialowy triumf i dowód na to, że komiksy wciąż można ekranizować oryginalnie i z polotem. Historia Oswalda "Oza" Cobba (genialny Colin Farrell, który jest zupełnie nie do poznania) została utrzymana w gangsterskim stylu, co z jednej strony nadało jej świeżość, a z drugiej usadowiło w filmowo-serialowej mafijnej tradycji.
Jest akcja, napięcie, złożeni bohaterowie, klimat, fantastyczna scenografia i to mroczne, ponure, podejrzane Gotham City, które jest jednocześnie tłem i pierwszoplanowym bohaterem "Pingwina". Tak, Farrell jest znakomity, ale objawieniem serialu jest Cristin Milioti, absolutnie genialna jako nieprzewidywalna Sofia Falcone. Sceny z tą dwójką to aktorska uczta. Nawet jeśli nie lubicie komiksowych produkcji, to zachwycicie się "Pingwinem".
"Jeden dzień" na podstawie powieści Davida Nichollsa jest zawieszony w powietrzu między komedią a dramatem. Historia Emmy i Dextera, którzy wywodzą się z dwóch różnych światów i pewnego dnia postanawiają się zaprzyjaźnić, została rozłożona na lata, dzięki czemu widzowie poznają bohaterów – ich pragnienia i obawy – nie w sposób przelotny, a dogłębny.
Serial Netfliksa został pominięty w wielu telewizyjnych galach, co powinno być... karalne. Jak ktoś, kto obejrzał "Jeden dzień", może przejść obojętnie obok pięknej, a zarazem dojrzałej gry aktorskiej duetu Ambiki Mod ("Będzie bolało") i Leo Woodalla ("Biały Lotos")? Nigdy tego nie zrozumiem.
3. "Sto lat samotności", pierwsza część (Netflix)
Ola Gersz
"Sto lat samotności" miało premierę w grudniu, ale to nie przeszkodziło tej kolumbijskiej produkcji błyskawicznie wspiąć się na sam szczyt najlepszych seriali roku. Osadzone w realizmie magicznym dzieło noblisty Gabriela Garcíi Márqueza przez dekady miało łatkę niemożliwego do sfilmowania, ale pojawili się Alex García López i Laura Mora wraz ze swoją ekipą oraz Netflisem i udowodnili, że w dobrych rękach naprawdę da się przenieść magię Macondo i rodziny Buendía na ekran.
Ekranizacja zachwyca swoim unikalnym klimatem, doskonale oddającym ducha powieści. To urzekająca mozaika emocji i doznań – potu, brudu, radości, lęku, gniewu. Narodzin i przemijania, brzydoty i piękna, bólu i miłości, straty i zmysłowości. Serial olśniewa wizualnym pięknem, pełnym poezji i głębokiej refleksji nad życiem, a niektóre sceny są zrealizowane tak genialne, że mogę je oglądać w nieskończoność. Magia, arcydzieło.
4. Fallout, pierwszy sezon (Prime Video)
Zuzanna Tomaszewicz
Oki-doki, serial "Fallout" z Ellą Purnell ("Arcane") i Waltonem Gogginsem ("Synowie Anarchii") świetnie poradził sobie z wyzwaniem, jakim jest stworzenie dobrej adaptacji gry komputerowej. W postapokaliptycznym świecie, który spustoszyła wojna nuklearna, nie brakuje klimatu westernu, komedii rodem z "Piratów z Karaibów" i wartkiej akcji.
Pierwszy sezon ogląda się z przyjemnością niezależnie od tego, czy zna się oryginał, czy nie. Dzięki subtelnej ekspozycji, która kreśli nam tło historyczne niszczycielskiego konfliktu, wkraczamy w ten świat bez większego problemu, a i napotkani po drodze bohaterowie są... ciekawymi przypadkami.
5. Moja Lady Jane (Prime Video)
Ola Gersz
"Moja Lady Jane" to jedna z największych serialowych radości i... smutków. Skąd smutek? Bo znakomity, świeży, ostry, wulgarny, napalony i niepoważny serial od Prime Videozostał skasowany po jednym sezonie, co jest po prostu hańbą (widzki – bo to tytuł, który szczególnie ukochały kobiety, w tym fanki romantasy – do dziś walczą).
Adaptacja szalonej powieści Jodi Meadows, Brodi Ashton i Cynthii Hand to zgrabne połączenie produkcji kostiumowej i historycznej, romansu, fantasy, akcji i czarnej komedii. Opowiada alternatywną historię życia lady Jane Grey (znakomita Emily Bader), która krótko była królową Anglii w 1553 r. i zwana jest "Dziewięciodniową Królową". To jazda bez trzymanki, która jednocześnie jest poprawna i niepoprawna, czuła i brutalna, romantyczna i slutty. Więcej takich seriali i proszę nam ich nie kasować.
6. Branża, trzeci sezon (Max)
Zuzanna Tomaszewicz"Branża" jest niczym młodsza siostra "Sukcesji", tyle że osadzona w londyńskim City i z bohaterami u progu swojej kariery w finansach. Brytyjsko-amerykański serial skupia się na pracy tradera i bankowca, która wiąże się z wielkimi zarobkami i z równie wielkim stresem.
W trzecim sezonie napięcia między bohaterami sięgają zenitu, a scenariusz nadal błyszczy na tle podobnych produkcji telewizyjnych. Myha'la ("Zostaw świat za sobą") jako Harper i Marisa Abela ("Back to Black. Historia Amy Winehouse") jako Yasmin świetnie radzą sobie ze złożoną relacją dwóch byłych przyjaciółek, które walczą przeciwko sobie w wyścigu szczurów. To dla nich i dla Davida Jonssona ("Obcy: Remulus") warto włączyć Max.
"Reniferek" stał się dość nietypowym hitem Netfliksa: kameralnym i psychologicznie mrocznym. Szkocki komik Richard Gadd oparł scenariusz swojego serialu na własnej przerażającej historii – przez lata był prześladowany przez kobietę, którą kiedyś potraktował miło w barze.
Nie jest to jednak banalna opowieść o "czarnym charakterze" i "biednej ofierze". Gadd z wyczuciem balansuje emocjami, nie ukrywając własnych błędów i przewinień. "Reniferek" wykracza poza postać stalkerki – zagubionej kobiety zmagającej się z problemami psychicznymi – i ukazuje bohatera, Johnny'ego, stającego w obliczu różnych form przemocy i zaprzeczającego swoim emocjom, by przetrwać.
Obsypany nagrodami Emmy hit Netfliksa to intensywne przeżycie, które konfrontuje widza z niewygodnymi pytaniami, nie dając łatwych odpowiedzi ani ukojenia. Mimo ciężkiego tematu pojawiają się jednak momenty humoru w typowym brytyjskim stylu. Plus znakomite kreacje aktorskie całej obsady – sam Gadd jest świetny, ale to Jessica Gunning jako Martha kradnie show, wznosząc się na wyżyny sztuki aktorskiej. To rola, o której nie sposób zapomnieć.
8. Kulawe konie, czwarty sezon (Apple TV+)
Zuzanna Tomaszewicz"Kulawe konie" od Apple TV+ są najlepszym szpiegowskim tytułem, jaki znajdziemy obecnie na telewizyjnym rynku. Sama obecność Gary'ego Oldmana ("Leon zawodowiec") powinna być sporą zachętą, by sięgnąć po ten serial.
Laureat Oscara za "Czas mroku" wciela się w zmęczonego życiem szefa grupki szpiegów, który swoim przerysowanym nadęciem prędzej bawi, niż irytuje. Razem z Jackiem Lowdenem, którego możemy znać z "Dunkierki" Christophera Nolana, napędza akcję do granic możliwości. Ostatnie sezony to prawdziwa jazda bez trzymanki, ale w typowo brytyjskim stylu.
9. Szōgun, pierwszy sezon (Disney+)
Ola Gersz
"Szōgun"w nowej odsłonie od FX (dostępny w Polsce na Disney Plus) wyznacza nowy standard w ekranizacjach historycznych epopei. John Blackthorne, dotychczas utożsamiany z Richardem Chamberlainem, teraz przybiera postać Cosmo Jarvisa. Lord Yoshi Toranaga to już nie Toshiro Mifune, lecz Hiroyuki Sanada, a w roli Mariko podziwiamy Annę Sawai.
To produkcja, którą trudno określić inaczej niż mianem epickiej. Łączy w sobie rozmach z perfekcją narracyjną, wiernie oddając ducha powieści Jamesa Clavella oraz realia XVII-wiecznej Japonii (dialogi są w większości po japońsku). Dynamiczna fabuła splata się z pogłębioną psychologią postaci, ich skomplikowanymi relacjami i dramatycznymi wyborami. Wrażenia wizualne potęgują monumentalna scenografia, dopracowane kostiumy i zdjęcia, które z każdej sceny czynią małe dzieło sztuki.
Jest intensywnie, na bogato i z pompą, a "Szōguna" obsypano nagrodami. To dzieło dopieszczone w każdym szczególe – telewizyjna perła, która zachwyca od pierwszej do ostatniej minuty. Zapowiedziano kolejne dwa sezony, czekamy.
Drugi sezon serialu "Arcane", który luźno inspiruje się grą League of Legends, to wizualne arcydzieło warte swojej ceny (czyli tych "kontrowersyjnych" 250 mln dolarów). Dobrze się stało, że historia Jinx i Vi nie została rozwleczona o kolejne odsłony. Pomimo że w finale klasowa narracja, która dominowała w pierwszych odcinkach hitu Netfliksa, została nieco pochłonięta przez motyw Hextechu (połączenia magii i technologii) oraz transhumanizmu, to i tak scenarzystom udało się dopiąć najważniejsze wątki fabularne.
"Arcane" jest tym dziełem, które podniosło wysoko poprzeczkę dla twórców animacji. Artyści z francuskiego studia Fortiche Production malowali kadry ręcznie, ale cyfrowo, łącząc realizm z kreskówkową kreską i tworząc eklektyczną zbieraninę przeróżnych stylów artystycznych. Widzowie boją się gatunku animacji, a niepotrzebnie.
Pozostałe seriale z 2024, które również są świetne: