
Reklama.
"Newsweek" doniósł, że mecenas Rogalski otrzymywał wynagrodzenie z klubu parlamentarnego PiS, który finansuje Kancelaria Sejmu, a mówiąc szerzej – podatnicy. To swoista odpowiedź na utyskiwania polityków PiS, że na usługi "łapczywego mecenasa" Jarosław Kaczyński musiał wziąć kredyt, bo nie wystarczyło mu prywatnych pieniędzy.
Adam Hofman goszcząc w programie "7 Dzień Tygodnia" na antenie Radia Zet kategorycznie zaprzeczył rewelacjom "Newsweeka". Tłumaczył, że dość pokaźne wynagrodzenie Rafała Rogalskiego pochodzi ze specjalnego funduszu w ramach budżetu klubu parlamentarnego PiS, na który złożyli się posłowie tej partii. Wysokość składek przekraczała 600 złotych. – Pan redaktor Lis znowu trafił kulą w płot. Kłamie. Nawet, jeśli Rogalski byłby opłacany z publicznych pieniędzy, to czy jest coś złego w tym, że pomaga się rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej? – mówił Adam Hofman.
Michał Krzymowski zanegował słowa rzecznika PiS. W swoim wyjaśnieniu opublikowanym na newsweek.pl pisze, że to właśnie Hofman kłamie. Z kilku powodów. Chociażby dlatego, że ani w regulaminie klubu PiS, ani w umowie z mecenasem Rafałem Rogalskim nie ma żadnej informacji o tym, że wynagrodzenie będzie wypłacane ze składek posłów. W dodatku posłowie PiS niczego nie ustalali odnośnie finansowania prawnych porad Rogalskiego, bo decyzja ta zapadła w małym gronie kierownictwa partii.
To kłamstwo. Po pierwsze, klub PiS bierze miliony złotych z Kancelarii Sejmu, składki to tylko część jego budżetu. Po drugie, posłowie płacą składki od zawsze, bez względu na to, czy klub przelewa pieniądze na konto pełnomocnika prezesa czy nie. CZYTAJ WIĘCEJ
Tymczasem sprawca tego całego zamieszania sprzeniewierzając się smoleńskim teoriom zamachowym narobił sobie wielu wrogów na prawicy. Ostatnio głos w jego sprawie zabrał Andrzej Urbański, który kierował kancelarią Lecha Kaczyńskiego. Stwierdził, że postawa Rogalskiego jest absolutnie oburzająca, a "osoba, która przyprowadziła Rogalskiego powinna zostać rozstrzelana przez Jarosława Kaczyńskiego".
Choć sam problematyczny dla prawicy mecenas zdrajcą się nie czuje, wstąpienie na wojenną ścieżkę z PiS-em ciągnie za sobą więcej kłopotów, niż cierpkie słowa poszczególnych polityków. Mecenasem zainteresowała się Naczelna Rada Adwokacka. Wystąpiła z wnioskiem o dochodzenie dyscyplinarne, gdyż swoim wywiadem udzielonym "Rzeczpospolitej" prawnik mógł złamać tajemnicę adwokacką.
Źródło: Newsweek.pl
Czytaj także: