Bartosz Kownacki z PiS.
Awantura w Sejmie. Kownacki z PiS odpiera zarzuty Szłapki. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl

Wtorkowe posiedzenie rządu rozpoczęło się burzliwie. Na sali plenarnej doszło do kilku scysji, padły mocne słowa. Rzecznik rządu Adam Szłapka zarzucił Bartoszowi Kownackiemu z PiS, że ten jest pod wpływem alkoholu.

REKLAMA

W dniach 7-9 października odbywa się 42. posiedzenie Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Wśród polityków nie brakowało silnych emocji. Przypomnijmy, że Michał Woś z PiS podczas przemówienia porównał działania polityków koalicji 15 października oraz osób związanych z obozem rządzącym do świń z powieści "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella.

Szłapka zarzucił Kownackiemu, że ten jest pod wpływem alkoholu

Do incydentu doszło również między Adamem Szłapką a Bartoszem Kownackim. Rzecznik rządu miał powiedzieć do posła PiS: "Pan jest nietrzeźwy, czuję alkohol od pana". Następnie zwrócił się do Szymona Hołowni: "Panie marszałku, czuć alkohol od posła Kownackiego".

Kownacki stanowczo zaprzeczył zarzutom. W mediach społecznościowych opublikował nagranie, na którym poddaje się badaniu alkomatem. Do wideo dodał komentarz: "Poseł Szłapka zarzucił mi nietrzeźwość".

Alkomat pokazał wynik 0,0 promila. Kownacki zaapelował do rzecznika rządu: "Panie pośle Szłapka, czekam na przeprosiny".

Na opublikowanym nagraniu widać również, że podobne sugestie pod adresem posła PiS kierował Jacek Karnowski, wiceminister funduszy i polityki regionalnej. – Idź do restauracji, z Mateckim się napij – mówił były prezydent Sopotu.

Bartosz Kownacki próbował dowiedzieć się od Szłapki i Karnowskiego, dlaczego w obradach nie uczestniczy premier Donald Tusk. Rzecznik rządu jak dotąd nie odniósł się do tej sytuacji.

Tajemnice sejmowego hotelu

W ostatnim czasie głośno zrobiło się również o wydarzeniach w sejmowym hotelu i restauracji, gdzie doszło do kilku incydentów.

Minister rolnictwa Stefan Krajewski przyznał na antenie Radia ZET, że po sześciu latach zdecydował się wyprowadzić z hotelu. – W ostatnim czasie pojawili się patoposłowie, tak to trzeba nazwać – tłumaczył. Nie przyznał jednak o kogo chodzi. Dodał jedynie, że są to posłowie pierwszej kadencji.

Więcej informacji w rozmowie z naTemat zdradził polityk Prawa i Sprawiedliwości. – W poprzedniej kadencji miałem sąsiada z innej partii, dzisiaj już nie jest posłem. Zawsze o 3 albo 4 nad ranem mylił pokój. To nie było delikatne pukanie do drzwi, tylko łubu-dubu – powiedział.

To nie była jednorazowa sytuacja. – Wstawałem i otwierałem mu pokój. Podchodziłem do tego ze zrozumieniem, że każdy ma problem. I pomagałem mu, ale po dwóch kadencjach stwierdziłem, że już mam tego dosyć – mówił.

Polityk PiS w rozmowie z Łukaszem Grzegorczykiem wyjaśnił, że nie chciał robić afery. – Gdybym był świnią, to mógłbym zrobić zdjęcie. Ale uważam, że trzeba być człowiekiem. Potem stwierdziłem, że wynoszę się z hotelu poselskiego – zaznaczył.

Głos zabrał też były poseł PiS Tadeusz Cymański. – Przez 20 lat też bywałem w hotelu poselskim. Jestem człowiekiem towarzyskim i nie jestem też abstynentem, żeby było jasne. Wszystko jest dla ludzi. Ale jeżeli komuś odbija, to takich posłów powinno się surowo ukarać. Bo robią fatalną opinię całemu towarzystwu. Tutaj nie ma metki partyjnej. To kwestia kultury osobistej i wychowania – powiedział.

Z kolei Artur Dziambor, były poseł Konfederacji, zwrócił uwagę na inną rzecz: "Zadziwia mnie, że czasami jakiś poseł, który za dużo wypije, przyjdzie na salę sejmową podczas obrad. Koledzy są od tego, żeby go powstrzymać. Jeśli wkroczy na salę w takim stanie, to znaczy, że ma złośliwych kolegów, którzy mu nie powiedzieli, że czas do domu".

Dodajmy, że według informacji "Rzeczpospolitej", wprowadzono zakaz wstępu dla gości posłów i innych osób posiadających przepustki sejmowe do słynnego cocktail baru "za kratą" w Nowym Domu Poselskim.