
Na korytarzach sejmowych doszło do niebywałej, a przede wszystkim skandalicznej sytuacji. Senator PiS Wojciech Skurkiewicz podczas rozmowy z Justyną Dobrosz-Oracz próbował wyrwać mikrofon reporterce TVP Info. – Miał jakiś szał w oczach – skomentowała dziennikarka. Do sprawy odniósł się także polityk – twierdzi, że mógłby wyjaśnić sprawę, ale stawia swoje warunki.
W trakcie rozmowy Justyny Dobrosz-Oracz z Wojciechem Skurkiewiczem doszło do słownej awantury, która następnie przerodziła się w skandal. Na uwagę dziennikarki o podwójnych standardach PiS w ocenie relacji z Rosją i USA senator ją obraził.
– Mamy prezydenta Nawrockiego, który mówił, że ma kapitalne kontakty z Trumpem. Dlaczego nie ma tego kontaktu? Dlaczego nie ma Polski przy stole negocjacyjnym? – pytała reporterka. – Myli pani dwa obszary: z jednej strony jest koalicja chętnych, z drugiej współpraca bilateralna – odparł polityk.
Ale to był dopiero początek.
Skandaliczne zachowanie Skurkiewicza z PiS wobec dziennikarki TVP Info
– Niech pani się nie zachowuje, jakby pani miała orzeszek w głowie, a nie mózg – wypalił w pewnym momencie Skurkiewicz. – Cały świat wie, kto przedstawił plan, że zrobiły to Stany Zjednoczone z Rosją, a pan udaje, że zrobiła to Unia Europejska. No panie senatorze, litości dla inteligencji Polaków – kontrowała Dobrosz-Oracz.
Następnie senator chwycił mikrofon (tzw. pchełkę), który reporterka miała przypięty do kurtki w okolicach dekoltu. Polityk PiS stwierdził, że chce go wyłączyć. Na nagraniu udostępnionym przez TVP Info na X widać, że Wojciech Skurkiewicz stracił panowanie nad emocjami.
– Proszę mnie nie dotykać! To jest dźwięk grany. Proszę nie naruszać mojej nietykalności osobistej! – zareagowała reporterka. – Ale pani przegina teraz – odparł polityk. Dziennikarka szybko zakończyła wymianę zdań. – Nie, to pan przegiął – powiedziała Dobrosz-Oracz i odeszła od polityka.
Dobrosz-Oracz komentuje zajście, a Skurkiewicz stawia warunki
– Musimy zacząć ostro reagować, bo takie zachowania, przekraczanie granicy nietykalności osobistej zaczynają stawać się normą, jak tylko usłyszą pytanie, które jest dla nich niewygodne. To dotyczy polityków PiS i Konfederacji. Może bezmyślnie papugują Trumpa, ale mnie to nie interesuje. Nie mają prawa – skomentowała Justyna Dobrosz-Oracz w rozmowie z Onetem.
Dodała, że nie wie, dlaczego senator to zrobił i nie zamierza interpretować jego zachowania, bo nie siedzi w jego głowie. – Jak tylko zaczyna im brakować argumentów, to zaczyna się nagminne wyzywanie, a później widziałam u senatora Skurkiewicza jakiś szał w oczach, jak mi sięgnął po ten mikrofon. Ja się cofam, a on dalej rękę wyciąga. Ja jestem człowiekiem i też mam swoją odporność. Nikogo nie zamierzam obrażać, bo to jest wielkie zło dla debaty publicznej, ale widzę, że agresja tak słowna, jak i fizyczna zaczyna narastać – powiedziała.
Senator PiS również odniósł się do zajścia. W rozmowie z Onetem powiedział, że próbował skontaktować się z dziennikarką. – Wykonałem telefon, nie odebrała, więc czekam, że będzie możliwość nawiązania kontaktu. Dzisiaj rano dzwoniłem. Będę w Sejmie, to będę z panią redaktor rozmawiać – stwierdził.
Zapytany o wyjaśnienie swojego zachowania w Sejmie odparł, że mógłby to zrobić, ale "pod warunkiem odsłuchania całej, 20-minutowej rozmowy z dziennikarką".
Zobacz także
