
Redaktor naczelny "Faktów" TVN sporą część wywiadu w "Gazecie Wyborczej" poświęcił na przekonywanie widzów, że prowadzony przez niego program ich nie ogłupia. Bronił się przed zarzutami, że coraz mniej uwagi poświęca się poważnej tematyce, na przykład obaleniu władz Egiptu przez wojsko. Sprawdziliśmy: w tym samym czasie w "Faktach" pojawiło się prawie trzy razy mniej tekstów o Egipcie niż materiałów w naTemat na ten sam temat.
(…) równie dobrze można by oskarżyć o fałszowanie rzeczywistości media sprzed 15-20 lat. Bo zajmowały się wyłącznie ekonomią, posiedzeniami rządu i beznadziejnie nudnymi obradami w Sejmie. Na dodatek często kompletnie nic z tego dla ludzi nie wynikało. Czy to jest całe nasze życie? Nie. CZYTAJ WIĘCEJ
Warto, aby przy przywracaniu właściwych proporcji nie przeciągnąć w drugą stronę. Wydaje się, że "Fakty" cierpią na tę właśnie przypadłość i poważnych tematów w nich brakuje. Kamil Durczok odpiera jednak zarzut, że kierowany przez niego program zbyt mało uwagi poświęcił wydarzeniom w Egipcie. Wojsko obaliło tam wybranego w wyborach powszechnych prezydenta Mohameda Mursiego oraz radę ministrów. Egipcjanie mieli jednak pecha, bo w tym czasie świat czekał na narodzenie się royal baby.
Nie mam poczucia, że potraktowaliśmy "drugie powstanie egipskie" po macoszemu. Relacjonowaliśmy je bardzo solidnie. A Maciek (Woroch, ich korespondent na Bliskim Wschodzie - dop. PG) był już zajęty w Londynie przygotowaniami do najważniejszych narodzin ostatnich lat." CZYTAJ WIĘCEJ
Skoro szef "Faktów" mówi o "bardzo solidnym" potraktowaniu sprawy, to zrobiłem porównanie liczby artykułów o wydarzeniach w Egipcie, które opublikowano w naTemat z liczbą materiałów dostępnych na oficjalnej stronie naszego serwisu. Tak samo jak "Fakty" jesteśmy medium komercyjnym i utrzymujemy się z reklam (choć dysproporcja w budżetach jest gigantyczna), ale od 1 do 29 lipca opublikowaliśmy 2,5 raza więcej informacji o Egipcie, niż dziennik TVN. W naTemat pojawiło się ich 10, a strona "Faktów" pokazuje, że w tym samym okresie dziennikarze tego programu zajmowali się wydarzeniami nad Nilem tylko cztery razy.
Niektóre z tekstów czytały się świetnie i miały ponad 200 lajków, inne nie zainteresowały niemal nikogo, a "Lubię to" kliknęły dwie osoby. Równie dokładne statystyki mają szefowie "Faktów" i TVN24 oraz ich przełożeni z dyrekcji programowej. Łatwo przewidzieć co te dane pokazują: oglądalność spada, kiedy temat z zagranicy nie dotyczy royal baby. Dlatego w redakcji "Faktów" postanowiono te potencjalne straty zminimalizować. O royal baby powstało siedem materiałów. O Egipcie cztery.
Niestety polscy internauci i widzowie interesują się zawiłościami polityki zagranicznej tylko, kiedy dzieje się coś ważnego i widowiskowego. To nie znaczy, że można z takich treści całkowicie rezygnować. Lepiej zastanowić się, jak ciekawie sprzedać temat, znaleźć dla niego polski kontekst, by móc opowiedzieć czytelnikom o ważnych wydarzeniach.

