Duda nacierany "świętym łojem". Powróciło nagranie sprzed lat. "To ma niewiele wspólnego z katolicyzmem"

Daria Różańska
W sieci odgrzebano i obśmiano zdjęcie Andrzeja Dudy sprzed czterech lat. Na fotografii ówczesny poseł PiS klęczy przed mistyczką Myrną Nazzour. Kobieta w dłoni trzyma woreczek wypełniony płynem, którym smaruje jego czoło.
Prezydent Andrzej Duda podczas dożynek na Jasnej Górze w Częstochowie. Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
– Dla nas znaczenie oliwą krzyża na ciele czy czole jest czymś mało zrozumiałym. Ale w Syrii w każdym kościele przed ikonami znajduje się olej, tak jak u nas woda święcona – tłumaczy nam ojciec Zygmunt Kwiatkowski.


Religijny prezydent
Andrzej Duda nigdy nie krył się ze swoją religijnością. Opowiadał dziennikarzom, że służył jako ministrant. Gdy profesor Jan Duda został ojcem, zastanawiał się, "jak św. Józef to zrobił, że wychował człowieka tej klasy co Jezus". To cytat przytoczony przez "Newsweek". Ojciec prezydenta miał pilnować także, żeby jego dzieci miały piątki z religii i by raz w miesiącu się spowiadały.


Kiedy dziennikarze pytali go już jako prezydenta o to, czy aby nie za często pojawia się na Jasnej Górze, odparł: – Nie przejmuję się tym, co sądzą niektórzy. Jako człowiek wierzący mam po prostu prawo do tego, żeby realizować swoje praktyki religijne, ale proszę pamiętać, że jako prezydent Rzeczypospolitej, spotykam się nie tylko z katolikami, nie tylko z tymi, którzy wyznają tę samą wiarę co ja, ale spotykam się z ludźmi różnych wyznań.

I w radiowej Jedynce Andrzej Duda przyznał, że dla niego bardzo ważne jest, żeby "być w tym szeroko pojętym środowisku ludzi wierzących, bo to jest wielka wspólnota w naszym kraju".

Błogosławieństwo Myrny



"Religijność ludowa"

W Polsce o Myrnie Nazzour piszą głównie prawicowe media. Dowiadujemy się z nich, że Syryjka jest "uważana za jedną z najważniejszych żyjących mistyczek w Kościele katolickim". A ponadto: "że jest stygmatyczką, której przypadek jest najlepiej udokumentowanym z medycznego punktu widzenia i uznawanym przez Watykan".

Pytam więc księży Kościoła katolickiego o Nazzour. Kilku z nich nie jest w stanie mi pomóc. – Nie znam tej pani. Co do obyczaju – trzeba sięgnąć do literatury. Tego konkretnego rytuału też nie znam. Wiem, że są zwyczaje namaszczania olejkiem różanym czy laurowym, ale pojęcia nie mam, czym jest ten święty łój – mówi nam duchowny z Łodzi.

– Nie znam tej historii i nie znam tej osoby. Ale wielu rożnych domokrążców krąży po Polsce – słyszę od innego kapłana. Kolejny ksiądz też nie ma pojęcia, kim jest Nazzour, ale powtarza, że "to prywatna sprawa prezydenta", a wolność religijna nakazuje, by się tym nie interesować.

– Nie oceniam, ale uważam, że to jest abdykacja rozumu wobec irracjonalności. Ta pani od cudownego łoju się w to wpisuje – mówi nam profesor Stanisław Obirek, były jezuita. I dodaje: – To wpisuje się w szersze zjawisko, jakim jest potrzeba nadzwyczajności, w której możemy uczestniczyć.
Profesor Stanisław Obirek
były jezuita

Łączę to z osobistą pobożnością Andrzeja Dudy, a nie z katolicyzmem. Bo to z katolicyzmem czy chrześcijaństwem ma dość luźny związek. Takie nadzwyczajne zjawiska były kiedyś zarezerowane dla domorosłych znachorów...

Zdaniem profesora Obirka, Andrzej Duda nigdy nie dystansował się od religijności ludowej.

– To się wpisuje w ten rodzaj potrzeby religii bezrefleksyjnej, niepogłębionej, nieopartej na lekturze tekstów, tylko na powierzchownej, magicznej wręcz obrzędowości. Prawdopodobnie doradcy go przekonali, że ta mistyczka, jakoby obdarzona szczególnymi łaskami, mu pomoże – uważa Obirek.

Olej jak woda święcona

Stygmatyczka z Syrii w Polsce była już kilka razy. W 2015 roku modliła się nawet na Jasnej Górze. Po tej wizycie ojciec Stanisław Tomoń na stronie Jasnagora.com opisał historię jej objawień, która miała rozpocząć się w 1982 roku.

Wtedy 18-letnia Nazzour miała się modlić z koleżankami przy łóżku chorej przyjaciółki. "Nagle jej dłonie pokryły się olejem, a chora, co potwierdzają także świadkowie, ozdrowiała" – pisał ojciec Tomoń. Ojciec Zygmunt Kwiatkowski napisał książkę o "największej mistyczce naszych czasów" – pt. "Cudowna normalność wiary".

Duchowny tłumaczy nam, że wszystko zaczęło się od obrazka Matki Boskiej, który znajdował się w domu Marny, w Damaszku, Soufanija. – To był początek drogi powołania Myrny. Z małego, plastikowego obrazka wydzielał się olej. Niektórzy sądzili, że to techniczna sztuczka, dla przyciągnięcie uwagi ludzi – mówi duchowny.
Ojciec Zygmunt Kwiatkowski
jezuita

Wielokrotnie Myrna otrzymała również szczególne znaki duchowej łączności z Chrystusem, jakimi są stygmaty, a więc rany na rękach, nogach, czole i na wysokości serca. To było filmowane, zjawiały się komisje lekarskie, również zagraniczne. To było stwierdzone. Tyle że chodzi o rozumienie, że olej błogosławieństwa to ten, który pochodzi z obrazka. Chyba dlatego żeby Myrny nie traktować jako bóstwa czy świętej.

–Informacje, że olej wydziela się z dłoni Nazzour są bzdurą? – pytam. – Nie, często przypadkom ekstaz religijnych, ale i zwykłych modlitw, towarzyszyło pojawianie się oleju na jej dłoniach.

Ojciec Kwiatkowski, który przez wiele lat pracował w Syrii, tłumaczy, że oliwa w tym kraju jest szczególnym symbolem. – Dla nas znaczenie oliwą krzyża na ciele czy czole jest czymś mało zrozumiałym. Ale w Syrii w każdym Kościele przed ikonami znajduje się olej, tak jak u nas woda święcona. Oni znaczą się tym olejem, tak jak my wodą święconą – mówi Kwiatkowski. Jak dodaje "świętym łojem"olej nazwali Polacy, którzy chcą deprecjonować akt namaszczenia.

Myrna nigdy nie była gorliwą katoliczką. Teraz jeździ po świecie i "dzieli się swoimi doświadczeniami, opowiada o życiu, w które wkroczył Pan Bóg". – Pani Myrna dzieli się swoją wiarą, a przy tej okazji nieraz odbywają się te namaszczenia. Ludzie potrzebują namacalnych znaków – mówi duchowny.

– Co daje namaszczenie olejem? – dopytuję. – To jest modlitwa i błogosławieństwo. Często mówimy: "pomódl się, bo dziś mam egzamin, pomódl się, proszę o błogosławieństwo, to prośba o wsparcie, solidarność, pomoc" – odpowiada ojciec Zygmunt.

– Co na przypadek Myrny Watykan? – Watykanu bym w to nie mieszał. To jeszcze nie poszło tak daleko, choć znani księża nieustannie jej towarzyszą. Zawsze, gdy ona gdzieś jedzie, to z błogosławieństwem biskupa Damaszku i na zaproszenie albo za akceptacją biskupem miejsca, do którego się udaje – dodaje jezuita.