Tymi słowami o PO Biedroń już przesadził. Czyżby zapomniał o milionach od Kopacz?

redakcja naTemat
Robert Biedroń zdaje się konsekwentnie odstępować od ideałów, które miały przyświecać jego nowemu projektowi politycznemu. Zapowiadał on, że "inna polityka jest możliwa", tymczasem w najnowszych wywiadach sięga po sprawdzone brutalne metody. Umiejętnościami ich użycia Biedroń popisał się podczas czwartkowego występu w TOK FM.
Robert Biedroń sugeruje, że PO odcinało jego Słupsk od funduszy z budżetu państwa. Zapomniał o 10 mln zł pomocy od Ewy Kopacz? Fot. KPRM
Seksistowski i dehumanizujący Barbarę Nowacką komentarz o jej "tresowaniu" nie był niestety jedynym fragmentem wywiadu Roberta Biedronia dla TOK FM, który rozwiewa nadzieje na pozytywne zmiany w polskiej polityce. Równie smutny był chwyt, którego Biedroń użył do skomentowania sprawy szantażu ekipy Patryka Jakiego wobec warszawiaków.




Przypomnijmy, że w lipcu 2015 roku Robert Biedroń z sukcesem zakończył negocjacje z rządem, po zakończeniu których Ewa Kopacz zapewniła Słupskowi wsparcie z budżetu państwa w wysokości 4,4 mln zł. Na tym się jednak nie skończyło. Kilka miesięcy później dziennik "Fakt" podliczył pełne wsparcie rządu PO-PSL dla słupskiego magistratu i okazało się, że popłynęło tam aż 9 187 437 zł.

W dużej mierze dzięki temu Słupsk zyskał nieco finansowego oddechu, a Robert Biedroń mógł lepiej walczyć z gigantycznym zadłużeniem miasta.