Niewygodna prawda o raporcie ws. pedofilii w Kościele. Zanosi się na wielkie oszustwo

Piotr Burakowski
Księża posypią głowy popiołem i przyznają, co robili dzieciom ich koledzy? Na to się nie zanosi, choć właśnie powstaje raport w sprawie pedofilii w polskim Kościele. – Biskupi będą lać krokodyle łzy i pilnie strzec, aby to, co nie ujrzało dotychczas światła dziennego, takie nadal pozostało – zdradza "Newsweekowi" ksiądz zaangażowany w proces kościelnych rozliczeń.
"Adam, lat 14, ofiara księdza". Tego rodzaju kukły zawisły na przystanku Most Gdański w Warszawie. Ofiary księży pedofilów chcą zostać zauważone. Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
– Biskupi okopują się w schronach, ale liczą, że nawet jeśli przyjdzie fala, to zmyje sąsiada. Prawdziwego tsunami nie będzie – przekonuje w rozmowie z "Newsweekiem" duchowny, uczestnik obrad episkopatu, które odbyły się pod koniec września. Obrady były – teoretycznie – niezwykle ważne, ponieważ zakończyły się deklaracją, że do końca listopada doczekamy się raportu dotyczącego molestowania dzieci w Kościele.

To inicjatywa prymasa Wojciecha Polaka – przypomina "Newsweek". Lecz większość hierarchów jest jej przeciwna. Tak dowiadujemy się, że na blisko stu czynnych biskupów tylko czterech ujawniało dotychczas skalę pedofilii w podległych im parafiach.


"Propozycja prymasa zakłada bowiem nie tylko zebranie informacji o duchownych z prawomocnym wyrokiem i tych, przeciwko którym prowadzone jest śledztwo, ale też o przypadkach znanych biskupom z przeszłości. To właśnie budzi opór, bo który z hierarchów będzie chciał donieść na samego siebie? Który przyzna, że wiedział, a nie powiedział?" – pisze w swoim artykule dziennikarka Aleksandra Pawlicka.
W najnowszym wydaniu tygodnika przeczytamy m.in. o prawdziwym wymiarze walki z pedofilią w polskim Kościele.Fot. okładka najnowszego "Newsweeka"
Kościół w Polsce nad przepaścią?
Przypomnijmy, że w ostatnim czasie polski Kościół, między innymi za sprawą "Kleru", stanął pod całkiem zasłużonym pręgierzem. I tak na przykład ksiądz Roman B., który wykorzystał seksualnie dziewczynkę (trafił do więzienia, choć odsiedział tylko cztery z ośmiu lat) został wydalony ze stanu duchownego i z zakonu.

Najważniejsze jest jednak to, że sąd nakazał Towarzystwu Chrystusowemu zapłacenie ofierze 1 mln zł zadośćuczynienia i dożywotniej miesięcznej renty w kwocie 800 zł. Towarzystwo Chrystusowe złożyło apelację, ale później wyrok stał się prawomocny.

Biskup Tadeusz Pieronek stwierdził zaś ostatnio, że Kościół nie powinien ponosić tak dużej odpowiedzialności, bo – jak stwierdził – odpowiedzialność zbiorowa to "faszystowska zasada". Zapytany o to, dlaczego więc niemiecki Episkopat zdecydował, że będzie wypłacał po pięć tysięcy euro ofiarom pedofilów w sutannach, odparł: "Proszę pytać niemieckiego Episkopatu. Może ma za dużo pieniędzy? Polski Kościół jest biedniejszy".

Dodajmy, że przynajmniej papież Franciszek coraz ostrzej walczy ze zjawiskiem pedofilii w Kościele.

Cały artykuł znajduje się w najnowszym "Newsweeku" i na platformie Newsweek Plus.