Główny bohater krakowskich taśm PiS-u. Do Rady Miasta nie wszedł prawicowy guru

Tomasz Ławnicki
Dla Ryszarda Kapuścińskiego to policzek wyjątkowo bolesny. W końcu jest jedną z najważniejszych postaci dla obozu dobrej zmiany w skali całego kraju. A tymczasem nie udało mu się nawet wywalczyć mandatu w krakowskiej Radzie Miasta, w której zasiadał przez dwie kadencje.
Szef Klubów "Gazety Polskiej" Ryszard Kapuściński nie zdobył mandatu w krakowskiej Radzie Miasta. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Zaledwie 1429 osób zagłosowało w niedzielnych wyborach w Krakowie na Ryszarda Kapuścińskiego. To wynik bardzo mizerny, bowiem Kapuściński jest postacią doskonale znaną nie tylko w krakowskim okręgu nr 3, czyli w zachodniej części miasta, ale i w całym kraju. Jest on bowiem szefem Klubów "Gazety Polskiej", czyli organizacji, której PiS w znacznej mierze zawdzięcza powrót do władzy.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości nigdy się z tym nie kryli. Otwarcie mówili, że organizowane przez Kluby "GP" po katastrofie smoleńskiej miesięcznice zjednoczyły obóz dobrej zmiany i poprowadziły go do zwycięstwa.
To Kluby "GP" w znacznej mierze zapewniły PiS-owi zwycięstwo w 2015 r. Tymczasem szef tych klubów nie był w stanie wywalczyć mandatu w krakowskiej radzie miasta.Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Gazeta
Nic więc dziwnego, że w czerwcu najważniejsi przedstawiciele tego obozu zaszczycili swoją obecnością ogólnokrajowy zjazd Klubów "Gazety Polskiej". Premier Mateusz Morawiecki nazywał kluby "prawdziwą propaństwową elitą", zaś prezes Jarosław Kaczyński wystosował list o "coraz bardziej totalnych atakach, coraz bardziej totalnej opozycji".


Sprawdzony patriota
Jeszcze tuż przed niedzielnym głosowaniem w szeregach "GP" nastąpiła mobilizacja. Na klubowym Facebooku opublikowano tabelkę z długą listą kandydatów w wyborach samorządowych wywodzących się z tej organizacji, aby ta część elektoratu PiS nie miała problemu ze zakreśleniem krzyżyka przy właściwym nazwisku.



W PiS zapanowała radość
– Wyjątkowo antypatyczna postać i dobrze się stało – usłyszałem od jednego z radnych. W anonimowej rozmowie przyznał, że wiele osób z PiS odczuwa satysfakcję z tego, że Kapuścińskiemu powinęła się noga.
Ryszard Kapuściński zasiadał w Radzie Miasta Krakowa od 2010 r., wcześniej w Radzie Dzielnicy. Teraz nie udało mu się wywalczyć mandatu.Fot. screen ze strony YouTube.com/ Prawo i Sprawiedliwość Miasto Kraków
Samorządowcy spotkali się właśnie w środę na jednej z ostatnich sesji w starym składzie i na gorąco komentowali ogłoszone rano oficjalne wyniki. – Niektórzy naprawdę odetchnęli z ulgą i mocno ucieszyli się z tego, że już wkrótce go w radzie nie zobaczą – przyznał rozmówca.

Nie bez znaczenia na pewno była afera z filmem ze spotkania Klubu "Gazety Polskiej" w Krakowie. Nagranie pochodziło z 2 października i było dowodem na to, jak bardzo krakowscy działacze PiS nienawidzą się nawzajem. Filmu w internecie już nie ma, ale obejrzały go tysiące osób i opisały dziesiątki mediów.

Nie swój, bo od Wassermann
I wszyscy się dowiedzieli, co radny Kapuściński myśli o swoich partyjnych kolegach. Wielu z nich, jeśli nie większość, szef Klubów "GP" obdarza epitetem "zdrajcy". Jego zdaniem na listach PiS prawdziwych "pisowców" znalazło się mniej niż 1/3.
Ryszard Kapuściński
szef Klubów "Gazety Polskiej", radny PiS w Radzie Miasta Krakowa w latach 2010-2018

Jeśli 30 procent spośród 50 osób na listach jest z PiS, to wszystko. Reszta to Gowin, Ziobro, ludzie, którzy udają, że są z nami.

Ryszard Kapuściński startował z miejsca trzeciego na liście PiS w krakowskim okręgu nr 3. Na pierwszym miejscu znalazł się Jerzy Zięty, o którym Kapuściński wyrażał się z pogardą, że "kojarzy go tylko z knajp".

W rzeczywistości Zięty to działacz opozycyjny z biografią w "Encyklopedii Solidarności" (w której próżno szukać szefa Klubów "Gazety Polskiej"), właściciel studia filmowego i dziennikarz. Przez kilka lat pracował w TVN, m.in. dla "Superwizjera". Skojarzenie z "knajpami" może wynikać stąd, że – jak przypomina krakowska "Gazeta Wyborcza", Zięty był właścicielem baru, w którym spotykali się opozycjoniści.

Szefa Klubów "Gazety Polskiej" – jak słychać było na nagraniu – bolało także to, że Zięty w przeszłości zadawał się z Pawłem Grasiem, czyli obecnie bliskim współpracownikiem Donalda Tuska. Kapuściński wprost o tym na zarejestrowanym spotkaniu nie powiedział, ale musiał mu przeszkadzać też fakt, że kandydaturę Ziętego zaproponowała Małgorzata Wassermann.
Ryszard Kapuściński otrzymał w niedzielę niecałe 1,5 tys. głosów. To o wiele za mało, by mógł uzyskać mandat w krakowskiej Radzie Miasta.Fot. screen ze strony portalsamorzadowy.pl
Jerzy Zięty zdobył w niedzielnych wyborach niemal 5 tys. głosów, Ryszard Kapuściński – niecałe 1,5 tys. Do Rady Miasta wszedł jeszcze kandydujący z ostatniego miejsca na liście Marek Sobieraj.

Z pogardą i odrazą
Z pozostałych krakowskich okręgów do Rady Miasta dostało się wielu innych samorządowców, o których Kapuściński wraz z radnym Bolesławem Kosiorem (temu udało się wywalczyć mandat) mówili z lekceważeniem lub wręcz odrazą.

Radną ponownie została Agata Tatara, która w PiS reprezentuje "ziobrystów". "Zdradziła PiS i uczestniczyła w puczu" – mówił o niej Kosior, przyznając, że interweniował aż w Warszawie, by kandydatkę tę zepchnąć na liście na niższe miejsce. Do rady dostał się także określany jako zdrajca Stanisław Moryc, który jeszcze w styczniu był członkiem PO, ale rzucił legitymacją i przyłączył się do Porozumienia Jarosława Gowina.

Mandat radnego w małopolskim sejmiku wywalczył także samorządowiec, któremu na nagranym spotkaniu poświęcono bodaj najwięcej miejsca – Tomasz Urynowicz.
Film, który tuż przed wyborami samorządowymi wywołał burzę w krakowskim PiS, bo pokazał, jak głębokie są podziały w ugrupowaniu, został usunięty z internetu.Fot. screen ze stony vod.gazetapolska.pl
Urynowicz również jeszcze na początku roku był radnym PO w krakowskiej Radzie Miasta. – Miał wyjątkowy dar, by przez osiem lat nas obrażać – mówił o nim Kapuściński. – Już nie mogliśmy na niego patrzeć. To postać wyjątkowo... wyjątkowa... żeby nie używać epitetów... – stwierdzał bez ogródek.

Tomasz Urynowicz nie tylko zmienił partię – także szczebel samorządu. Opłaciło mu się, bo uzyskał mandat w małopolskim sejmiku. Co sprawia, że porażka Ryszarda Kapuścińskiego jest dla niego tym bardziej bolesna – on, wiernie w PiS od 2004 r., pozostaje bez mandatu, tymczasem "zdrajcy" poradzili sobie bardzo dobrze.

Z partią na dobre i na złe


– To, z czym mamy do czynienia, to pucz. W tej chwili władzę w Krakowie może przejąć stary układ Unii Wolności, Unii Demokratycznej i Platformy Obywatelskiej – przestrzegał na słynnych nagraniach Ryszard Kapuściński. Bolesław Kosior podkreślał, że na razie trzeba zagryźć zęby i udawać jedność, ale po wyborach przyjdzie czas na rozliczenia. Szef Klubów "Gazety Polskiej" rozliczony został już teraz – przez wyborców.