Wiadomo, skąd morderca Adamowicza mógł wziąć identyfikator dla mediów. Nowe ustalenia dziennikarzy

Aneta Olender
Identyfikator, który umożliwił mordercy Pawła Adamowicza wejście na scenę. był podrobiony. Nożownik najprawdopodniej sam go przygotował – tak wynika z ustaleń "Gazety Wyborczej".
Nożownik posługiwał się podrobioną przepustką dla mediów Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Gazeta informuje także, że przepustka z napisem "Media", którą posługiwał się Stefan W., jest inna niż oryginalne identyfikatory przygotowane przez organizatorów gdańskiej imprezy. Organizatorem finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy było Regionalne Centrum Wolontariatu.

W rozmowie z dziennikarzami "Gazety Wyborczej" Wawrzyniec Rybak z RCW mówił, że nie jest to ich plakietka. – Według naszej oceny to nie jest nasz identyfikator. Możliwe, że mężczyzna sam wykonał dla siebie plakietkę, ale to już ustala policja. My nie widzieliśmy tej plakietki. Każdy przedstawiciel mediów był zobowiązany do noszenia identyfikatora na szyi, na smyczy. Plakietki nie były imienne. – podkreślił.


Z 50 identyfikatorów z napisem "Media", które zamówili organizatorzy finału, 19 trafiło do dziennikarzy. Listę z ich nazwiskami (na której nie ma nazwiska nożownika) i 31 niewykorzystanych przepustek zabezpieczyła policja.

Nożownik Stefan W. to mężczyzna dobrze znany policji. W jego kryminalnej przeszłości można znaleźć napady z bronią w ręku na banki.

Po tym jak podczas finału WOŚP zaatakował nożem Adamowicza, chodził po scenie przez prawie minutę zanim został obezwładniony. Krzyczał też, że "za rządów PO siedział przez kilka lat na niewinność".

Morderca Pawła Adamowicza usłyszał zarzut zabójstwa, ale nie przyznał się do winy. Prawdopodobnie w momencie ataku nie był poczytalny.

źródło: Gazeta Wyborcza