Adamowicz obrywa za wywiady i ambicje. Ktoś zapomniał, jak szybko w 2010 Kaczyński ogłosił start w wyborach

Bartosz Świderski
Magdalena Adamowicz dość mocno obrywa za swoje medialne występy i to, co w nich mówi. Że za wcześnie, że nie wypada, że nieładnie. No bo jak to, od ataku nie minęły dwa tygodnie, a żona już wprost mówi o mężu i dalszych planach? Sporo głosów krytyki pada właśnie z prawej strony politycznego sporu, która chyba zapomniała, jak to było poprzednim razem.
Jarosław Kaczyński w ostatnim czasie nie jest wyjątkowo aktywny politycznie. Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta
Żona zamordowanego prezydenta, gdy już wróciła do Polski, wcale się nie ukrywała. Nie ukrywała także tego, co myśli. Już podczas pogrzebu w Bazylice Mariackiej mówiła wprost o fali nienawiści i tym, że nie można milczeć ani być obojętnym.

A potem zaczęła pojawiać się w mediach. Między innymi w Onecie oskarżała TVP o odpowiedzialność za śmierć męża. Potem była w TVN24 i nie ukrywała, że pewną opcją może być wejście w politykę.

A wszystko to już w pierwszym tygodniu po pogrzebie jej męża. Jak widać ten sposób przeżywania żałoby nie wszystkim przypada do gustu. W sieci – oprócz głosów podziwu dla Magdaleny Adamowicz – pojawiło się wiele krytycznych komentarzy. "Wczoraj TVN, dziś Onet. Ma rozmach. Kampania do Parlamentu Europejskiego rusza pełną parą. Przypomnę tylko, że w niedzielę był pogrzeb. Brak słów" – czytamy na Twitterze.


Ktoś inny wytyka Magdalenie Adamowicz, że "dała swoją twarz antypisowskiej kampanii”, a to, co mówiła na antenie TVN nazywa "obrzydliwym". "Czy Magdalena Adamowicz tańczy jak jej zagrają? Wybacza zabójcy, ale nie wybaczy PiS-owi... Hipokryzja czy strach?" – komentuje kolejny internauta. Takich – i mocniejszych głosów – jest wiele.

Dlatego w tym kontekście warto przypomnieć pewien fakt sprzed 9 lat i zastanowić się, dlaczego wtedy to było okej, a dzisiaj nie jest. Wtedy to przecież Jarosław Kaczyński przeżywał śmierć brata prezydenta w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. I wtedy wystarczyło 16 dni, by Jarosław Kaczyński ogłosił, że oficjalnie wystartuje w przedterminowych wyborach prezydenckich. Zrobił to dokładnie 26 kwietnia, kiedy to opublikowanym na stornie PiS oświadczeniu napisał o powodach swojej decyzji. Wtedy jeszcze nie pojawiał się jednak publicznie.
Jarosław Kaczyński
26 kwietnia 2010

Tragicznie przerwane życie Prezydenta RP, śmierć elity patriotycznej Polski, oznacza dla nas jedno: musimy dokończyć Ich misję. Jesteśmy Im to winni, jesteśmy to winni naszej Ojczyźnie. Choć pogrążeni w bólu i żałobie, związani wieczną pamięcią o stracie, mamy obowiązek wypełnić Ich testament. Polska to nasze wspólne, wielkie zobowiązanie. Wymagające przezwyciężenia także osobistego cierpienia, podjęcia zadania pomimo osobistej tragedii.

Dlatego podjąłem decyzję o kandydowaniu na urząd Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Mam w tej decyzji wsparcie rodziny. Wszystkich, którzy chcą kontynuować dzieło ofiar smoleńskiej tragedii, którzy chcą by prawa Polska i prawi Polacy - jak pięknie powiedział przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek - na zawsze podnieśli głowy, wzywam do współpracy. Bądźmy razem. Dla Polski. Polska jest najważniejsza.

Dlatego zamiast krytykować, pozwólmy bliskim przeżywać żałobę po swojemu. Tak, jak uważają za słuszne. Jeśli chcą milczeć i żyć w spokoju, niech to robią. Jeśli wolą mówić o tym głośno i nie ukrywać planów, także mają do tego prawo.