Kamery zamiast lusterek, auta bez klamek. To nie przyszłość, te auta "dzieją się" już teraz

Michał Mańkowski
Choć targi motoryzacyjne lata świetności mają już za sobą, salon w Genewie to wciąż jedna z najważniejszych imprez samochodowych na świecie. To, co pokazują tam producenci, dobrze oddaje kierunek, w jakim zmierza ta branża. Mogliśmy przekonać się o tym na przykład na stanowisku Audi, które... nie pokazało żadnego "normalnego" samochodu. Były tam tylko elektryki lub hybrydy.
To na razie koncept Q4 e-tron, które w wersji produkcyjnej pojawi się pod koniec 2020 roku. Fot. naTemat
Patrząc na samochody, które stoją na targach w Genewie, można dojść do wniosku, że żyjemy w przyszłości. I wcale nie chodzi o to, że masa tam "kosmicznych" samochodów, na których ludzi nie stać, albo takich, które nigdy nie wejdą do produkcji.

Chodzi o fakt, że piwot stronę elektryczności i hybryd stał się faktem. Nie ma poważnego producenta, który może pozwolić sobie na odpuszczenie tego tematu. Teslę, która na świecie stała się synonimem "auta na prąd", chcą gonić już wszyscy.
Audi, na zaproszenie którego zwiedzaliśmy targi w Genewie, w ramach manifestu postanowiło nie pokazywać "normalnych" (w tradycyjnym rozumieniu) samochodów. Widzieliśmy tam tylko hybrydowe wersje popularnych modeli (np. A7, Q5, A8) i elektryki. Zarówno te, które już są na drogach, jak i te, które dopiero się tam pojawią w ciągu kilku lat.
Tak wyglądają "lusterka".
Zacznijmy od Audi e-tron, które z polskiego punktu widzenia jest wyjątkowe. To piękne auto, które od samego początku zaprojektował i narysował młody Polak – Kamil Łabanowicz. E-trona na polskich drogach zobaczycie w ciągu kilku miesięcy. To w pełni elektryczny samochód, który wygląda jak... zwykłe auto. Więcej opowiemy Wam o nim w kwietniu, gdy będziemy mieli okazję się nim przejechać.
A w tym miejscu wyświetla się obraz.
Teraz chcę zwrócić Waszą uwagę na jedną rzecz, która z punktu widzenia kierowcy będzie gigantyczną zmianą. I wbrew pozorom nie chodzi tylko o fakt, że jeździmy na prądzie. To... lusterka, a raczej ich brak. W Audi e-tron nie ma lusterek. Zamiast tego są dwie dyskretne kamerki, które wyświetlają na drzwiach obraz tego, co dzieje się za lub obok auta. W sterylnym i oświetlonym miejscu jakość była doskonała, jestem bardzo ciekaw jak sprawdzi się to w prawdziwych warunkach – w lepszej i gorszej pogodzie.


E-tron to jednak model już względnie znany. Dużo większą popularnością cieszyły się koncepcyjne modele dwóch kolejnych elektryków. To Audi e-tron GT i Audi Q4 e-tron, czyli sportowa i SUV-owa fantazja Audi "na prąd".
Ten pierwszy to zjawiskowe auto, które pokazuje, że elektryk nie tylko nie musi być nudny, ale może wyglądać skrajnie sportowo. Niech 590 koni mechanicznych mówi samo za siebie. Wygląda jak klasyczne Gran Turismo – jest płaskie, szerokie, z dużym rozstawem osi.

Pracują tu dwa osobne silniki elektryczne – po jednym na przedniej i na tylnej osi. Oba, to będące w ciągłej gotowości silniki synchroniczne. Wytworzony przez nie moment obrotowy przenoszony jest na drogę za pośrednictwem napędu na cztery koła – Audi e-tron GT concept jest zatem prawdziwym quattro.
Ściślej rzecz biorąc elektrycznym quattro, ponieważ nie ma w nim żadnego mechanicznego połączenia pomiędzy przednią a tylną osią. Rozkład napędu pomiędzy osiami, a także pomiędzy poszczególnymi kołami, koordynowany jest przez system elektroniczny. Oznacza to optymalną przyczepność i tyle poślizgu kół, ile jest w danym momencie potrzebne.
W przyszłości samochód ten powinien przyspieszać od 0 do 100 km/h w około 3,5 sekundy, a do 200 km/h w około 12 sekund. Docelowy zasięg ma wynosić 400 km, ale to może jeszcze ulec zmianie. Do naładowania akumulatora do wartości ok. 80 procent jego pojemności wystarcza ok. 20 minut, co pozwala na przejechanie kolejnych 320 kilometrów. Takie warunki osiągniemy jednak jedynie przy specjalnych ładowarkach. Przy standardowych czas się naturalnie wydłuża.
Tutaj nie ma klamek.
Czterodrzwiowe coupe to konstrukcja wielomateriałowa. Cała sekcja dachu zrobiona jest z carbonu z wieloma komponentami z aluminium, a elementy wspierające powstają ze wzmocnionej stali. Technologia i rozwiązania techniczne stosowane w tym samochodzie powstały w wyniku bliskiej współpracy Audi z Porsche, ale pomimo tego, jego stylistyka i charakter pełne są niepowtarzalnych genów Audi.
I znów ciekawostka: Audi e-tron GT nie ma czegoś takiego jak klamki! Auto otwiera się "na dotyk". Podobnie jest w przypadku Audi Q4 e-tron. Nazwa Q4 została zarezerwowana specjalnie dla w pełni elektrycznego samochodu, który cieszył się dużą popularnością i w pewnym momencie trudno było się nawet do niech dopchać. To z kolei rodzinna wizja elektryka. Kompaktowy SUV z docelowym zasięgiem ok. 450 km ma pojawić się na rynku pod koniec 2020 roku.
Nie mogę się doczekać efektów, bo auta w wersjach koncepcyjnych wyglądają bardzo kusząco. Pierwsze jazdy – na razie "zwykłym" e-tronem – już w kwietniu.