Odcinek serialu "Chirurdzy" o gwałcie wstrząsnął widzami. Potrzebujemy tego w polskiej telewizji!
Ostatni odcinek "Chirurgów", wciąż popularnego amerykańskiego serialu medycznego, złotymi zgłoskami zapisał się w historii telewizji i bez wątpienia pojawi się w każdym noworocznym zestawieniu najlepszych odcinków serialowych 2019 roku. Dlaczego? Prosto, ale mocno pokazał życie po gwałcie i dramat zgwałconych kobiet. Bez taniego moralizatorstwa i efekciarstwa. Takiej telewizji potrzebujemy.
Ten odcinek – który spokojnie można oglądać w oderwaniu od poprzednich – to bowiem mocny głos przeciwko kulturze gwałtu, w której wciąż żyjemy. Widzowie byli wstrząśnięci i poruszeni, o czym zresztą świadczy ilość reakcji na Facebooku, Twitterze – w dniu premiery odcinek był najczęściej komentowanym zjawiskiem w serwisie – czy YouTube.
Duże emocje wzbudził także fakt, że odcinek ocenzurować chciała emitująca "Chirurgów" amerykańska stacja ABC – nie zgadzała się na pokazanie wydzielin podczas badania zgwałconej kobiet. Na to nie pozwoliła jednak Rhimes, której chodziło o pełną wiarygodność i zgodność z realiami.
I chwała jej za to.
Krótka spódnica, za dużo drinków
Bohaterką odcinka jest młoda kobieta Abby, która przychodzi na izbę przyjęć do szpitala Grey Sloan Memorial z licznymi obrażeniami. Co się stało? Ma kilka wytłumaczeń: uderzyła głową o szafkę kuchenną, miała wypadek na meczu hokeja. Jednak niektóre lekarki jej nie dowierzają – jej rany dobitnie wskazują bowiem na to, że Abby została zaatakowana.
Wstyd, który odczuwają ofiary przemocy seksualnej, to jedna rzecz. Pojawia się również inny wątek: świadomość, że zgłoszenie gwałtu – do którego pacjentka w końcu się przyznaje – nic nie da.
Kobieta nie ma bowiem złudzeń, że to ona zostanie obarczona winą za to, co się stało. – Tequila, którą wypiłam, przesądzi o tym, że to była moja wina, a drink, który pił człowiek, który mi to zrobił, będzie jego wymówką – dodaje Abby. Pacjentka wie, że najprawdopodobniej dojdzie do klasycznego "victim blaming", czyli obwiniania ofiary. Tak niestety wciąż się bowiem dzieje w przypadku czy to przemocy seksualnej, czy domowej, co pokazuje chociażby sprawa Weroniki Rosati.
Sperma, ślina, krew
Siłą odcinka "Chirurgów" jest jego realistyczność. Abby zgadza się w końcu na przeprowadzenie testów, czyli na użycie przez lekarzy tak zwanego "rape kit". W amerykańskich szpitalach lekarz, który przyjmuje ofiarę gwałtu, za pomocą umieszczonych w tej "apteczce" przyrządów, dokładnie bada ciało pacjentki – patyczkami, wacikami i pęsetami zbiera resztki spermy, śliny i krwi.
Dla wciąż zszokowanej i wstrząśniętej ofiary jest to przeżycie traumatyczne. "Chirudzy" pokazują więc, jak ważna jest delikatność. Lekarka, która bada Abby, pyta o jej zgodę przed każdą czynnością i nie rozpocznie jej, zanim pacjentka głośno i wyraźnie nie wypowie słowa "tak".
"Chirurdzy" pokazują też tragiczną konsekwencję przemocy – okazuje się, że w wyniku gwałtu otrzewna Abby została przerwana, a narządy przesunęły się do klatki piersiowej – i musi przejść poważną operację. To zresztą nie jedyna konsekwencja przemocy seksualnej, o której mówi ten medyczny serial. Równoległe jest prowadzony bowiem inny wątek. Jedna z lekarek wspomina niedawne spotkanie ze swoją biologiczną matką. Okazuje się, że bohaterka została poczęta na skutek gwałtu, co – co zrozumiałe – jest dla niej szokiem.
Serial Shondy Rhimes pokazuje tu więc perspektywę, która jest bardzo często zapominana – kobiet, które zachodzą w ciążę na skutek gwałtów oraz ich narodzonych dzieci. Jest to szczególnie ważne w przypadku krajów, takich jak Polska, w której co jakiś czas mówi się o zaostrzeniu przepisów aborcyjnych, a co za tym idzie o usunięciu przepisu, że można legalnie przerwać ciążę, która jest wynikiem gwałtu. Problem ten zresztą istnieje również w USA pod rządami Donalda Trumpa.
Kobieca solidarność
Jednak to, co w odcinku "Silent All These Years" najbardziej porusza, to emocjonalna scena, w której zgwałcona Abby jest wieziona na operację. Kobieta, która ma traumę i wciąż jest przerażona, boi się opuścić bezpieczną salę szpitalną, ponieważ w każdym mężczyźnie – a tych jest na korytarzu dużo – widzi swojego oprawcę.
Lekarki postanawiają więc jej pomóc i na ich prośbę wzdłuż korytarza ustawiają się dziesiątki pracownic szpitala – nie tylko lekarki, ale również stażystki, pielęgniarki czy salowe. Same kobiety. W ten sposób tworzą one szpaler, a wieziona na łóżku Abby – którą trzyma za rękę jedna z lekarek może – bez strachu dojechać na operację.
"Nie jesteś sama" – mówi do Abby opiekująca się nią lekarka. I nie jest. Widząc kobiety, które symbolicznie stają między nią a jej oprawcą, pacjentka czuje się silniejsza. To bez wątpienia jeden z najpiękniejszych i najlepszych symboli ruchu MeToo we współczesnej popkulturze.
"Chirurdzy" zrobili to dobrze
Strona "Dziewuchy dziewuchom" na Facebooku stwierdziła, że monolog Abby pokazuje "wtórną wiktymizację, ostracyzm i opieszałość systemu sądowniczego". – To ważny statement dotyczący siostrzeństwa – podkreśliła.
Jak widać, jeden odcinek popularnego serialu może mieć olbrzymi wpływ na ogólnokrajową dyskusję na palący temat. Dociera w ten sposób bowiem do widzów, którzy o przemocy seksualnej wiedzą mniej i którzy wciąż sądzą, że to marginalny problem. Do tych "wątpiących", ale i tych niedoinformowanych. Do kobiet, ale i mężczyzn, w tym tych młodych.
Dlatego taka treść powinna zostać wyemitowana również w polskiej telewizji. Odcinek serialu, film czy reklama, w której widzowie zobaczą, jak wielką traumą jest gwałt i jak traktowana jest zgwałcona osoba – na posterunku policji, w szpitalu, przez znajomych. To bowiem wciąż kobieca – ale również męska – rzeczywistość.
Czekamy.