Szydło odpowiada Broniarzowi. Ten ton nie wróży dobrze przed wieczornym spotkaniem
W niedzielę o 19.00 ma dojść do kolejnych rozmów określanych jako negocjacje ostatniej szansy między rządem a związkami zawodowymi działającymi w oświacie. Czy jest choć cień szansy na zażegnanie strajku? Wydaje się to wątpliwe, obserwując wymianę zdań, jaką na odległość prowadzą szef ZNP Sławomir Broniarz i wicepremier Beata Szydło.
Przedstawiciele ZNP na spotkanie się wybierają, choć podkreślają, że będzie się ono odbywać pod ogromną presją czasu. Na to w sobotę wieczorem odpowiedziała wicepremier Beata Szydło – że jest gotowa rozmawiać wcześniej. No i ruszyła tweeterowa wymiana zdań.
Tuż przed wieczornymi rozmowami z rządem Broniarz przyznał, że nie dostrzega "żadnych przesłanek, żadnych okoliczności, żadnych informacji, które dawałyby powód w ogóle do rozpatrywania tego elementu", czyli rezygnacji ze strajku. – Jesteśmy w naprawdę dramatycznym momencie, bo w poniedziałek o godz. 8.00 w niektórych placówkach o 7.30 rozpocznie się strajk, jakiego nie pamiętamy od 1993 roku – stwierdził Broniarz w rozmowie z dziennikarzami.
Beata Szydło na wypowiedzi prezesa ZNP zareagowała w niedzielne przedpołudnie. I ta wypowiedź to dowód, jak trudno będzie wieczorem o jakiekolwiek porozumienie. Choć oficjalnie rząd deklaruje gotowość do jego podpisania.
Wspomniany przez wicepremier kontrakt społeczny to propozycja, z którą rząd przyszedł na piątkowe rozmowy i która nie zyskała akceptacji związkowców – m.in. dlatego, że oznacza ona zwolnienia nauczycieli.
Oferta wzrostu wynagrodzeń do 2023 roku uzależniona jest bowiem od wzrostu pensum.