Nowe BMW serii 3 prawdopodobnie jest najlepsze w historii modelu. A na dodatek boi się go pół Polski
Zawsze byłem fanem BMW serii 3 - o ile oczywiście można mówić o byciu fanem, jeśli nigdy żadnej nie posiadałem na własność. Niemniej jednak "trójki" od zawsze przecież były wystarczająco duże, żeby przewieźć w komfortowych warunkach cztery osoby, a jednocześnie na tyle małe, żeby być zwinne na wymagających drogach. Nie inaczej jest z nową serią 3. To chyba najlepsza wersja tego modelu w historii. I samochód, który budzi postrach na polskich drogach.
Fot. naTemat.pl
Nowe BMW serii 3 jest naprawdę podobne do starego
Wiadomo, skąd to poruszenie na Yanosiku. Przecież BMW serii 3 to taka "nowa Insignia". Od kiedy policja kupiła je sobie na nieoznakowane radiowozy, aż strach w Polsce wyprzedzić takie auto. Ale policja posiada auta poprzedniej generacji.
Fot. naTemat.pl
Przede wszystkim auto rozrosło się i to tak znacząco. Nowe BMW 3 jest dłuższe od poprzednika aż o 8,5 centymetra. Do tego jest minimalnie szersze i wyższe. W ogóle przez te wszystkie zmiany auto sprawia wrażenie takiego "na krawędzi". Jeszcze trochę więcej i "trójka" się "spiątkuje".
Fot. naTemat.pl
Z kolei w środku jest tak, jak w innych nowych autach bawarskiej marki. Czyli po pierwsze mamy rozbrat z tradycyjnymi zegarami. To znaczy nadal można się na nie zdecydować, ale w testowanym egzemplarzu znalazł się w tym miejscu 12,3-calowy wirtualny kokpit. Razem z niewiele mniejszym ekranem na środku deski rozdzielczej kierowca ma naprawdę swobodny dostęp do informacji o jeździe i aucie.
Fot. naTemat.pl
No, może gałka do obsługi skrzyni biegów mogłaby być "kryształowa", jak w wyższych modelach - choćby w nowej "ósemce" czy w X5. Sensem każdego BMW jest jednak jazda i tutaj od razu informuję:
Fot. naTemat.pl
Jazda testowanym 330i to po prostu przyjemność. Sam silnik zgodnie z oznaczeniem ma... dwa litry. A na dodatek cztery cylindry. Ale taki "oszukany" downsizing od dłuższego czasu stosuje cała niemiecka konkurencja premium. Koniec końców silnik generuje jednak bardzo przyzwoite 258 koni mechanicznych i już budzące respekt 400 Nm momentu obrotowego.
Jak taki zestaw sprawuje się na prostej? Do setki BMW 330i rozpędza się w zaledwie 5,7 sekundy, ale jeszcze większe wrażenie robi przyspieszenie "autostradowe". Od zera do 150 km/h rozpędzimy się w mniej więcej 11,5 sekundy - a to już jest naprawdę wynik budzący uznanie. Dodajmy, że silnik naprawdę robi wrażenie mocniejszego niż jest.
Fot. naTemat.pl
Niemniej jednak "trójka" z testowanym silnikiem robi wręcz trochę "elektryczne" wrażenie. Reakcja na gaz jest tutaj naprawdę na najwyższym poziomie. A to wszystko przy znośnym spalaniu: w mieście wystarczy tu 10-11 litrów bezołowiowej, a na autostradzie niewiele ponad osiem.
Fot. naTemat.pl
Samochód zapewnia tak dużo przyczepności, że aż pozwala zapomnieć o tym napędzie na tył. Zachęca wręcz do jazdy na granicy przyczepności, bo niewiele sobie z tego robi. Kierowca ma duże poczucie bezpieczeństwa, tym bardziej że układ kierowniczy reaguje na nawet najdrobniejsze ruchy kierownicą (zwłaszcza w sportowych trybach jazdy). 330i po prostu słucha kierowcy, ale przecież niczego innego po BMW byście nie oczekiwali.
Fot. naTemat.pl
Nieco taniej niż konkurencja
Wreszcie cena. 330i w tym kontekście nie poraża, bo bazowo jest tańsze od niemieckiej konkurencji z segmentu premium. Co nie znaczy, że to tanie auto, bo ceny BMW 330i zaczynają się od 178 400 zł (słabsze 320i rusza od 156 200 zł, a 318d od 148 900 zł).
Fot. naTemat.pl
Dość powiedzieć, że wystarczy kilka opcji i można łatwo dołożyć kolejne sto tysięcy. I nagle mamy auto za ponad ćwierć miliona. Ale nie to, żeby nie było tego warte. Nowa "trójka" to naprawdę dobre auto, być może nawet najlepsze w historii modelu.
BMW 330i na plus i minus:
+ Prowadzenie
+ Osiągi
+ Spalanie
+ Wygląd
+ Bazowo taniej niż konkurencja
- Cena w konfiguratorze jednak szybko rośnie
- Niespecjalne brzmienie silnika
- Zawieszenie dla wielu klientów będzie za twarde
Fot. naTemat.pl
Fot. naTemat.pl
Fot. naTemat.pl