Wstawili zdjęcie z tęczową flagą, stracili setki obserwujących. To nie z celebrytami jest coś nie tak

Ola Gersz
Na co dzień wylewa się na nich fala serduszek, tym razem wylała się na nich fala hejtu. O kogo chodzi? O polskich celebrytów, którzy wsparli warszawską Paradę Równości. W komentarzach pod zdjęciami z tęczową flagą aż buzowało od rozczarowania, nienawiści i obelg, a gwiazdy straciły wielu obserwujących. Powstaje więc pytanie: czy osoby publiczne powinny manifestować swoje poglądy? Tak, powinny. Bo tu nie chodzi już o same poglądy, ale o zwykły szacunek, któremu należy się zwyczajnie każdemu. I uwaga, katolików też się to tyczy.
Julii Wieniawie ostro oberwało się za zdjęcie z Parady Równości Fot. Instagram / Julia Wieniawa
Parada Równości w sobotę przeszła ulicami Warszawy, otworzył ją prezydent Rafał Trzaskowski. W tęczowym pochodzie mogło iść nawet 80 tysięcy osób – nie tylko osób należących do społeczności LGBT+, ale również heteroseksualnych czy całych rodzin z dziećmi. Nie zabrakło kontrowersji ani hejtu, ale chyba nikogo już to niestety nad Wisłą nie dziwi.

To jednak, co zaskoczyło na plus, to masowe wsparcie Parady Równości przez wielu polskich celebrytów. Jeszcze kilka lat czy rok temu było ono raczej ciche i prywatne. Teraz tęcza stała się trademarkiem, który pojawiał się na najpopularniejszych profilach obserwowanych przez miliony i setki tysięcy ludzi. Jasne, nie ukrywajmy, tęcza, jako symbol wsparcia osób LGBT, stała się modna, a co za tym idzie jest eksploatowana na potęgę. Również przez celebrytów, którzy przecież nie mogą zostać w tyle.


Jednak to nieważne. To bowiem wyjątkowo dobra i potrzebna moda. Bo tęcza, jak nigdy wcześniej, jest w Polsce potrzebna. I nie chodzi nawet o to, że musimy coraz ostrzej walczyć z homofobią, którą nakręcają polskie władze i kontrolowana przez nie telewizja publiczna. Bardziej o to, że my, Polacy, musimy w końcu otworzyć się na inność i różnorodność oraz zacząć siebie szanować.

Jednak tysiącom osób się to wcale nie podoba. Pod tęczowymi zdjęciami celebrytów wylała się fala fejtu, a ich konta stały się uboższe o setki obserwujących.

"Daję unfollow"
Komu się dostało? Chociażby Maciejowi Musiałowi, który zdjęcie w koszulce z tęczową flagą i napisem "love" podpisał słowami: "love is love", czyli "miłość to miłość". W komentarzach aktor, który jest zadeklarowanym katolikiem i często mówi o swojej silnej wierze, został zmieszany z błotem przez dziesiątki osób o prawicowych poglądach. "Szkoda, Maćku. Chyba 'odjechałeś'. Szacunek to zupełnie coś innego niż promocja" – brzmiał jeden z – tych bardziej kulturalnych – komentarzy. "Hahaha, śmieszny jesteś", "Niezłą lipę odwaliłeś, ziomek, doprawdy", "A więc katolik z Ciebie tylko na pokaz" – pisali inni.

Mocno dostało się także Julii Wieniawie, która na Instagramie umieściła zdjęcie z Parady Równości, na której towarzyszyła jej trzymająca ogromną tęczową flagę blogerka Jessica Mercedes. "Kochaj kogo chcesz! Co z tego, że Twój kolega jest w związku z chłopakiem? Koleżanka kocha koleżankę! Jeśli są szczęśliwi, to nie masz prawa im zabronić miłości. Płeć, wiek, kolor skóry nie ma znaczenia" – napisała aktorka i wokalistka. "Bądź dumny z tego, kim jesteś" – dodała.

Wieniawę dosłownie zalał hejt, a słowa "daję unfollow" powtarzane były zadziwiająco często.
Fot. Screeny z Instagrama / Julia Wieniawa
W rozmowie z naTemat Wieniawa przyznaje, że straciła w sobotę sporo obserwujących, ale nie przejmuje się tym. – Nawet się cieszę, bo mi się podwórko samo wyczyściło – mówi ze śmiechem i dodaje: – Jednocześnie przybyło mi dużo fanów.

Na pytanie, czy przytłoczyła ją nienawiść, którą spotkała ją za udział w Paradzie Równości, Wieniawa odpowiada pewnie: – Nie przytłoczyła. Jestem pewna swoich poglądów. Natomiast byłam w szoku, że tak wiele osób ma tak skrajnie negatywny stosunek do środowiska LGBT.

Podobnie zdziwieni pewnie byli inni celebryci, którzy albo pojawili się na Paradzie, albo wstawili zdjęcie z tęczową flagą. Bo i oni oberwali za "promocję LGBT". A byli wśród nich: Margaret, Natalia Siwiec, Maffashion, Maja Ostaszewska, Kayah, Dawid Podsiadło, Doda, Martin Stankiewicz, Aleksandra Domańska i Honorata Skarbek. "Kim jestem, żeby kogokolwiek sądzić?"
Czy to z celebrytami jest coś nie tak? Czy – tak jak zatrzymują dla siebie swoje poglądy polityczne – powinny milczeć też na każdy inny temat? Nie. Bo w tym przypadku trzeba głośno mówić, że nie ma zgody na dyskryminację, wykluczanie ludzi "innych" i nienawiść. Otwartość na drugiego człowieka i szacunek to wartości uniwersalne. Wciąż ich nam jednak brakuje, co widać zresztą po hejcie, który spotkał celebrytów po Paradzie Równości.

– Pytacie się mnie, o to – teraz do hejterów mówię – dlaczego my to robimy, chodzimy na Paradę Równości? No właśnie po to, żeby promować wzajemny szacunek i tolerancję. Nie pozwolę na takie traktowanie innego człowieka. Koleś napluł na moich oczach pod nogi tej grupy ludzi. I to my jesteśmy dziwni? To my promujemy złe wartości? To wy macie niepoukładane w głowie. Wy, którzy hejtujecie i nie pozwalacie innym ludziom żyć, tak jak chcą. Przemyślcie to – powiedziała Wieniawa w InstaStories. Zresztą same postulaty Parady Równości to manifest, którego Polska potrzebuje teraz w trybie pilnym. Ci, którzy poszli na warszawski Pride nie tylko pokazali bowiem, że stoją murem za osobami homoseksualnymi czy transseksualnymi, ale że priorytetami są dla nich również m.in. walka państwa z dyskryminacją i mową nienawiści, swobodne poruszanie się po mieście osób niepełnosprawnych, ochrona środowiska, dobro zwierząt oraz otwartość na imigrantów.

Pytanie: dlaczego więc to wszystko tak zdenerwowało tysiące ludzi o prawicowych poglądach? Podkreślmy, że każdy może mieć poglądy takie, jakie chce. Ale niezależnie od nich każdy człowiek powinien szanować i akceptować drugiego człowieka, niezależnie od tego, kogo kocha i z kim sypia. Czy to nie powinna być klamra dla wszystkich poglądów: lewicowych, prawicowych, centrowych, jakichkolwiek innych? Wartość najważniejsza? Idealnie ujął to Maciej Musiał. Na komentarz jednej z internautek "Mam tylko takie pytanie? Jak godzisz taką postawę ze swoją wiarą? Bardzo mnie to interesuje, bo ja nie potrafię tego zrobić" odpowiedział: "Kim jestem, żeby kogokolwiek sądzić? Moja wiara uczy mnie przede wszystkim szacunku do drugiego człowieka".

Aktor napisał też potem oświadczenie, w którym wyraził smutek, jaki odczuł po reakcji na jego ostatni post. "Głęboko wierzę, że z perspektywy katolika jest możliwy szacunek, nawet jeśli coś nie zgadza się z nauką kościoła. Ten szacunek chciałem wyrazić i czuję, że trzeba go wyrażać" – powiedział. I trafił w sedno. Najpopularniejszy argument przeciwko LGBT, który pojawiał się w komentarzach gwiazd, tyczył się bowiem wiary. "To przeciwko nauce Kościoła" – mówili zbulwersowani ludzie. Jednak tu w ogóle nie o to chodzi, co zauważyła dziennikarka, katolicka blogerka i youtuberka Jola Szymańska w swoim filmie "Czy tęcza mnie obraża?" (odpowiedź brzmiała: nie obraża).

– Jest to oburzające, że można uznać bycie osobą nieheteroseksualną za samo w sobie straszne zło. (...) Nie upupiajmy [Matki Boskiej] mówiąc, że obraża ją możliwość otwartości na osoby, na które my nie jesteśmy otwarci. Nie mówię nawet, że na życie seksualne tych ludzi, bo to jest zupełnie inna sprawa. Ale na to, że są są różni ludzie i to nie jest od nich zależne" – mówiła Szymańska w kontekście Matki Boskiej w tęczowej koronie.
Szymańska wyznała również, że osoby homoseksualne i biseksualnie, które zna prywatnie i z którymi regularnie rozmawia, są "osobami pełnymi otwartości, pokory i hojności", co jest dla niej "doświadczeniem przemieniającym totalnie". – Ja naprawdę od nich bardzo nauczyłam się chrześcijaństwa i wyrozumiałości. Szczególnie wśród tych osób czuję, że mogę być całkowicie sobą, nie zostanę odrzucona, oceniona ani włożona do szufladki. Nie czuję tej nerwowej atmosfery, lęku, że nie mogę nic powiedzieć – dodała.

Ty, heteroseksualny, biały mężczyzno, Polaku (...) nie masz prawa ferować wyroków i mówić ludziom, jak mają żyć, jeśli ich życie jest naprawdę trudne w aspekcie, którego ty nie pojmujesz, bo tego nie doświadczyłeś i nawet nie jesteś otwarty na to, co te osoby przeżywają.

"Ile jeszcze razy będziemy sobie dowalać?"
Wniosek? Bycie katolikiem i osobą o innej orientacji seksualnej albo wspierającą społeczność LGBT się nie wyklucza. A co się wyklucza? Bycie chrześcijaninem i nieakceptowanie innych ludzi. Bo zdjęcie w tęczowej fladze nie jest żadną promocją, jest akceptacją inności i daniem głosu mniejszościom. Promować to można zdjęcie na Instagramie, a nie tożsamość, z którą się rodzimy.

Jednak zarówno Musiał, jak i Szymańska w jednym z postów zauważyli, że akceptacja i szacunek muszą iść w dwie strony. Lewica nie może obrażać uczuć religijnych i Kościoła (jak w przypadku waginy w koronie na Marszu Równości w Gdańsku), prawica nie może obrażać społeczności LGBT i orientacji seksualnej innych ludzi. "Jestem rozczarowana Polską. Jestem rozczarowana nami – Polakami. Ile jeszcze razy będziemy sobie dowalać, zamiast usiąść, wsadzić fantazje o własnej dumie do kieszeni i chociaż spróbować zobaczyć człowieka w człowieku?" – pisała Szymańska po wydarzeniu z Gdańsku.

Właśnie. Może w końcu spróbujemy akceptować siebie, jakimi jesteśmy i być dla siebie ludźmi? Może damy żyć innym i będziemy kochać i szanować, nie nienawidzić? Może zaczniemy rozmawiać ze sobą i nawzajem siebie słuchać? Celebryci (ci otwarci na dialog, jak chociażby Wieniawa czy Musiał) pokazali, że potrafią.

A my potrafimy?