Wstawili zdjęcie z tęczową flagą, stracili setki obserwujących. To nie z celebrytami jest coś nie tak
Na co dzień wylewa się na nich fala serduszek, tym razem wylała się na nich fala hejtu. O kogo chodzi? O polskich celebrytów, którzy wsparli warszawską Paradę Równości. W komentarzach pod zdjęciami z tęczową flagą aż buzowało od rozczarowania, nienawiści i obelg, a gwiazdy straciły wielu obserwujących. Powstaje więc pytanie: czy osoby publiczne powinny manifestować swoje poglądy? Tak, powinny. Bo tu nie chodzi już o same poglądy, ale o zwykły szacunek, któremu należy się zwyczajnie każdemu. I uwaga, katolików też się to tyczy.
To jednak, co zaskoczyło na plus, to masowe wsparcie Parady Równości przez wielu polskich celebrytów. Jeszcze kilka lat czy rok temu było ono raczej ciche i prywatne. Teraz tęcza stała się trademarkiem, który pojawiał się na najpopularniejszych profilach obserwowanych przez miliony i setki tysięcy ludzi.
Jednak to nieważne. To bowiem wyjątkowo dobra i potrzebna moda. Bo tęcza, jak nigdy wcześniej, jest w Polsce potrzebna. I nie chodzi nawet o to, że musimy coraz ostrzej walczyć z homofobią, którą nakręcają polskie władze i kontrolowana przez nie telewizja publiczna. Bardziej o to, że my, Polacy, musimy w końcu otworzyć się na inność i różnorodność oraz zacząć siebie szanować.
Jednak tysiącom osób się to wcale nie podoba. Pod tęczowymi zdjęciami celebrytów wylała się fala fejtu, a ich konta stały się uboższe o setki obserwujących.
"Daję unfollow"
Komu się dostało? Chociażby Maciejowi Musiałowi, który zdjęcie w koszulce z tęczową flagą i napisem "love" podpisał słowami: "love is love", czyli "miłość to miłość".
Mocno dostało się także Julii Wieniawie, która na Instagramie umieściła zdjęcie z Parady Równości, na której towarzyszyła jej trzymająca ogromną tęczową flagę blogerka Jessica Mercedes.
Wieniawę dosłownie zalał hejt, a słowa "daję unfollow" powtarzane były zadziwiająco często.
Fot. Screeny z Instagrama / Julia Wieniawa
Na pytanie, czy przytłoczyła ją nienawiść, którą spotkała ją za udział w Paradzie Równości, Wieniawa odpowiada pewnie: – Nie przytłoczyła. Jestem pewna swoich poglądów. Natomiast byłam w szoku, że tak wiele osób ma tak skrajnie negatywny stosunek do środowiska LGBT.
Podobnie zdziwieni pewnie byli inni celebryci, którzy albo pojawili się na Paradzie, albo wstawili zdjęcie z tęczową flagą. Bo i oni oberwali za "promocję LGBT". A byli wśród nich: Margaret, Natalia Siwiec, Maffashion, Maja Ostaszewska, Kayah, Dawid Podsiadło, Doda, Martin Stankiewicz, Aleksandra Domańska i Honorata Skarbek.
Czy to z celebrytami jest coś nie tak? Czy – tak jak zatrzymują dla siebie swoje poglądy polityczne – powinny milczeć też na każdy inny temat? Nie. Bo w tym przypadku trzeba głośno mówić, że nie ma zgody na dyskryminację, wykluczanie ludzi "innych" i nienawiść. Otwartość na drugiego człowieka i szacunek to wartości uniwersalne. Wciąż ich nam jednak brakuje, co widać zresztą po hejcie, który spotkał celebrytów po Paradzie Równości.
– Pytacie się mnie, o to – teraz do hejterów mówię – dlaczego my to robimy, chodzimy na Paradę Równości? No właśnie po to, żeby promować wzajemny szacunek i tolerancję. Nie pozwolę na takie traktowanie innego człowieka. Koleś napluł na moich oczach pod nogi tej grupy ludzi. I to my jesteśmy dziwni? To my promujemy złe wartości? To wy macie niepoukładane w głowie. Wy, którzy hejtujecie i nie pozwalacie innym ludziom żyć, tak jak chcą. Przemyślcie to – powiedziała Wieniawa w InstaStories.
Pytanie: dlaczego więc to wszystko tak zdenerwowało tysiące ludzi o prawicowych poglądach? Podkreślmy, że każdy może mieć poglądy takie, jakie chce. Ale niezależnie od nich każdy człowiek powinien szanować i akceptować drugiego człowieka, niezależnie od tego, kogo kocha i z kim sypia. Czy to nie powinna być klamra dla wszystkich poglądów: lewicowych, prawicowych, centrowych, jakichkolwiek innych? Wartość najważniejsza?
Aktor napisał też potem oświadczenie, w którym wyraził smutek, jaki odczuł po reakcji na jego ostatni post. "Głęboko wierzę, że z perspektywy katolika jest możliwy szacunek, nawet jeśli coś nie zgadza się z nauką kościoła. Ten szacunek chciałem wyrazić i czuję, że trzeba go wyrażać" – powiedział. I trafił w sedno.
– Jest to oburzające, że można uznać bycie osobą nieheteroseksualną za samo w sobie straszne zło. (...) Nie upupiajmy [Matki Boskiej] mówiąc, że obraża ją możliwość otwartości na osoby, na które my nie jesteśmy otwarci. Nie mówię nawet, że na życie seksualne tych ludzi, bo to jest zupełnie inna sprawa. Ale na to, że są są różni ludzie i to nie jest od nich zależne" – mówiła Szymańska w kontekście Matki Boskiej w tęczowej koronie.
"Ile jeszcze razy będziemy sobie dowalać?"Ty, heteroseksualny, biały mężczyzno, Polaku (...) nie masz prawa ferować wyroków i mówić ludziom, jak mają żyć, jeśli ich życie jest naprawdę trudne w aspekcie, którego ty nie pojmujesz, bo tego nie doświadczyłeś i nawet nie jesteś otwarty na to, co te osoby przeżywają.
Wniosek? Bycie katolikiem i osobą o innej orientacji seksualnej albo wspierającą społeczność LGBT się nie wyklucza. A co się wyklucza? Bycie chrześcijaninem i nieakceptowanie innych ludzi. Bo zdjęcie w tęczowej fladze nie jest żadną promocją, jest akceptacją inności i daniem głosu mniejszościom. Promować to można zdjęcie na Instagramie, a nie tożsamość, z którą się rodzimy.
Jednak zarówno Musiał, jak i Szymańska w jednym z postów zauważyli, że akceptacja i szacunek muszą iść w dwie strony. Lewica nie może obrażać uczuć religijnych i Kościoła (jak w przypadku waginy w koronie na Marszu Równości w Gdańsku), prawica nie może obrażać społeczności LGBT i orientacji seksualnej innych ludzi.
Właśnie. Może w końcu spróbujemy akceptować siebie, jakimi jesteśmy i być dla siebie ludźmi? Może damy żyć innym i będziemy kochać i szanować, nie nienawidzić? Może zaczniemy rozmawiać ze sobą i nawzajem siebie słuchać? Celebryci (ci otwarci na dialog, jak chociażby Wieniawa czy Musiał) pokazali, że potrafią.
A my potrafimy?