Karski tłumaczy lot z Kuchcińskim. Trafił na pokład rządowej maszyny, bo... spóźniał się rejsowy samolot

Paweł Kalisz
Kolejny polityk PiS tłumaczy, dlaczego razem z marszałkiem Kuchcińskim wszedł na pokład rządowego samolotu. Karol Karski nie wiózł lekarstwa dla chorej żony, skorzystał z wolnego miejsca na pokładzie samolotu na zaproszenie Kuchcińskiego, bo... jego rejsowy samolot miał opóźnienie.
Karol Karski nie chciał dłużej czekać na start swojego samolotu z Rzeszowa do Warszawy, więc skorzystał z zaproszenia Marszałka Sejmu i wrócił "Air Kuchciński". Fot. screen ze strony YouTube.com / Karol Karski
Loty Marka Kuchcińskiego na trasie Warszawa-Rzeszów tłumaczył już Ryszard Terlecki, Stanisław Piotrowicz, a teraz Karol Karski. I doprawdy trudno nie stwierdzić, że zdecydowanie lepszym wyjściem ze strony polityków PIS byłoby chyba bezczelne przemilczenie całej afery. Co który zabiera wyjaśniania, to robi się jeszcze gorzej.

– Miałem wracać do Warszawy rejsowym samolotem LOT. Lot opóźniał się, a w pewnym momencie była informacja, że może zostać odwołany. Pan marszałek Sejmu podjął decyzję, że będziemy wracać razem – tłumaczył swoją obecność na pokładzie rządowego samoloty Karol Karski w rozmowie z dziennikarzem TVN.


Karski, podobnie jak inni "goście" Marka Kuchcińskiego nie zapłacił za przelot. Nie zrobił tego, bo "był razem z marszałkiem w Rzeszowie". – Uczestniczyłem w spotkaniach dotyczących również spraw europejskich. Jeśli towarzyszyłem marszałkowi, to znaczy, że byłem częścią tej grupy, która mu towarzyszyła. Bez decyzji marszałka nic by się nie dokonało tłumaczył europoseł.

źródło: TVN