Adamczyk, Biedroń, Rachoń i wielu innych. "Press" o ludziach mediów w aferze Piebiaka
Afera hejterska w Ministerstwie Sprawiedliwości, którą ujawnił portal Onet.pl, zatacza coraz szersze kręgi. Dwumiesięcznik branżowy "Press" prześwietlił dziennikarzy z mediów sympatyzujących z obozem rządzącym, którzy mieli kontaktować się z Emi. Na jego łamach tłumaczą się oni z wiadomości wysyłanych do "naczelnej hejterki" rządu PiS. Wśród nich są takie "tuzy" jak Rachoń, Adamczyk, Łęski czy Wenerski.
Podczas rozmowy pytał ją m. in., czy pracuje dla Ministerstwa Sprawiedliwości, co w świetle obecnych informacji stawia dziennikarza w dość niekorzystnym świetle. Ona odpowiedziała, że nie, a dziennikarz twierdzi w odpowiedzi dla "Press", że była to z jego strony "weryfikacja źródła".
Wenerski podał też Emilii datę emisji materiału o sędzim Gąciarku. Kiedy kobieta upubliczniła tę informację na Twitterze, poprosił ją o skasowanie tweeta. "Taki publiczny komunikat zrodzi nieuprawnione ;) sugestie o inspiracji.." – pisał jej potem Wenerski. Szef redakcji "Alarmu!" tłumaczy teraz, że jego prośba "wynikała z dziennikarskiego obowiązku ochrony źródła informacji".
Biedroń i Rachoń
Na podstawie informacji i dokumentów od Emilii powstał też tekst Wojciecha Biedronia "UJAWNIAMY. Tak się 'oczyszcza' kasta sędziowska! Awans i śmieszny wyrok za wypadek drogowy spowodowany przez sędzię z Rybnika", który ukazał się w serwisie wPolityce.pl w lipcu ubiegłego roku. Przed publikacją tekstu Biedroń przesłał go Emi, a ta poprosiła go o dodanie nazwiska nowego prezesa Sądu Okręgowego w Gliwicach przyp. Arkadiusza Cichockiego.
Biedroń nie odniósł się natomiast do ustaleń "Pressa" twierdząc, że "korzysta z wielu źródeł informacji" i nie będzie się na ich temat wypowiadał, bo "muszą być one przez niego chronione".
Dwumiesięcznik dotarł także do rozmów Emi z Michałem Rachoniem, prowadzącym programu "Minęła dwudziesta" w TVP Info. Dziennikarz dostał od niej w marcu zdjęcie oświadczenia o rezygnacji z członkostwa w stowarzyszeniu, jakie "masowo" mieli składać członkowie Iustitii. Rachoń odpisał jej: "mocne! Proszę nie rozsyłać. Zrobimy to w programie".
Zapytał ją także o kogoś, kto wystąpi i opowie o oświadczeniach. Ta poleciała sędziego Macieja Miterę, który tydzień później pojawił się w programie Rachonia i rozmawiał z nim na wspomniany temat. Gazecie nie udało się jednak skontaktować z dziennikarzem TVP Info.
Adamczyk i Łęski
"Press" dodaje, że Emi kontaktowała się także z Michałem Adamczykiem, prowadzącym "Wiadomości" TVP. Chciała zainteresować go tematem "kandydata do KRS, który miał współpracować z SB", a potem prosiłą go o namiary na innych dziennikarzy.
Podobna sytuacja była z Jackiem Łęskim, prowadzącym "Studio Polska". Emi poprosiła go, żeby w programie mógł wystąpić "jeden z sędziów KRS". Dziennikarz zgodził się, co potwierdził na łamach "Press". Dodał, że to "standardowa korespondencja".
Afera Piebiaka
Przypomnijmy, że Emilia S. miała współpracować z Łukaszem Piebiakiem przy zorganizowanej nagonce na sędziów, którzy byli krytyczni wobec reform sądownictwa w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości. Informacje o kampanii nienawiści wymierzonej w pracowników wymiaru sprawiedliwości ujawnił portal Onet.
Emila S. miała pisać donosy obyczajowe na sędziów, rozsyłać je po mediach i rozsiewać w internecie. Wszystko w ramach oczerniania przez partię tych, którzy pozostali wierni demokratycznemu trójpodziałowi władzy.
Ofiarą tych działań miał paść między innymi prezes Stowarzyszenia Iustitia, sędzia Krystian Markiewicz. Emila S. oraz Jakub Iwaniec, prawa ręka wiceministra Piebiaka zastanawiali się, jak nagłośnić insynuacje o tym, że sędzia Markiewicz mógł mieć romans z żoną innego sędziego z Iustitii.
źródło: "Press"