TVP konsekwentnie pomija Konfederację. Politycy tej koalicji tłumaczą, co chce osiągnąć PiS
"Wiadomości" TVP w ostatnich dniach pominęły Konfederację opisując sondaż wyborczy. – TVP mocno walczy, aby o nas w ogóle nie wspominać. A to ze względu na PiS. Oni uważają, że jeśli cokolwiek pojawi się na prawo od PiS, to jest to dla nich ogromnym zagrożeniem. Taktyka PiS i prezesa Kaczyńskiego od lat jest taka: zdominuj albo zniszcz – mówi nam Witold Tumanowicz z Konfederacji.
"Gdyby wybory odbyły się w tę niedzielę, partia Jarosława Kaczyńskiego mogłaby liczyć na 45 proc. poparcia" – podkreśla prowadząca. Dalej prezentuje wyniki Koalicji Obywatelskiej (26 proc.), Lewicy (14 proc.) i PSL (7 proc.). I zaznacza, że jedynie pierwsze cztery partie przekroczyły pięcioprocentowy próg wyborczy i weszłyby do Sejmu.
Ale słowem nie wspomina o Konfederacji. Ta partia – według sondażu Pollstera – ma 5 proc. Na grafice też nie ma po niej śladu.
Podczas prezentacji kolejnego sondażu, który pokazał głosy osób w wieku 18-24, znowu pominięto Konfederację (10 proc. poparcia), choć pokazano PSL, które mogło liczyć na 3 proc. poparcia.
Witold Tumanowicz z Konfederacji dodaje: – W TVP muszą mocno się nagimnastykować, żeby nas nie pokazać, mimo że rośniemy w sondażach. Ta cenzura przybiera coraz bardziej groteskowe formy. A to dlatego, że jesteśmy dla PiS konkurencją.
Cenzura w TVP
Na wieść o czwartkowych "Wiadomościach" politycy Konfederacji zabierają głos. Krzysztof Bosak na Twitterze bije na alarm: "Wiadomości TVP otwarcie skłamały, twierdząc, że Konfederacja nie wejdzie do Sejmu i jednocześnie prezentując sondaż, w którym przekroczyliśmy próg'".
W sieci oburzenie – nawet prawicowy publicysta Piotr Semka zauważa: "To jakaś paranoja. W sondażu dla 'Super Expressu' Konfederacja osiąga 5 proc., czyli powinna być pokazana. Źle się dzieci bawicie".
Inni, choć nie popierają Konfederacji, wytykają: "Nie jestem zwolenniczką tej partii... ale kłamstwo jest kłamstwem, a TVPiS to norma"; "TVPPiS i wszystko jasne"; "Goebbels byłby dumny. To jest wręcz niewiarygodne, jak bardzo jest już tępa ta łopata propagandy w publicznej telewizji".
Medioznawca Wiesław Godzic przyznaje, że nie sądził, że będzie kiedykolwiek brał w obronę Konfederację, ale i dodaje: – Trzeba to zrobić, bo TVP jawnie po raz kolejny cenzuruje. Należy pokazywać rzeczy takimi, jakimi są, a nie jakimi chcielibyśmy, żeby były.
Poprosiliśmy o komentarz TVP, ale na odpowiedź wciąż czekamy.
Konfederacji nie zapraszamy
Przy okazji sondażowej cenzury politycy Konfederacji zwracają także uwagę na inny problem: – TVP w ogóle nas nie zaprasza do swoich programów. A przecież w ostatnich wyborach zagłosowało na nas 621 tys. osób. I oni także płacą abonament i mają prawo, żeby wysłuchać, co mamy do zaproponowania – uważa Witold Tumanowicz.
Krzysztof Bosak nie może sobie przypomnieć, kiedy poza debatą wyborczą i programem Jana Pospieszalskiego gościł w TVP:
– Akurat program Pospieszalskiego ma autonomiczny status. W 2015 roku, kiedy sytuacja w TVP nie była jeszcze klarowna, to pojawiały się jakieś pojedyncze zaproszenia dla mnie czy Roberta Winnickiego. Wtedy jeszcze nie było partyjnych dyspozycji, więc dziennikarze obiektywnie pokazywali Ruch Narodowy. W kolejnych latach już nas nie zapraszano – mówi nam Krzysztof Bosak.
Również w komercyjnych stacjach telewizyjnych politycy Konfederacji nie są często widywani. – Ale największe oburzenie mamy w stosunku do TVP, która
powinna być przecież obiektywna w stu procentach. Apelujemy o to – zaznacza Bartłomiej Pejo, szefa sztabu Konfederacji.
Konkurencja dla PiS?
Dlaczego TVP nie zaprasza polityków Konfederacji i pozwala sobie na sondażowe manipulacje z niekorzyścią dla tej partii?
Politolog Wiesław Gałązka z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej analizuje: – TVP, będąc wyrazicielem woli i wsparciem dla PiS, ocenia, że poprzez wzrost poparcia dla Konfederacji ubywa PiS-owi. I z jednej strony widać, że PiS chce zminimalizować szanse Konfederacji, z drugiej – uwodzi PSL razem z Kukizem.
Wtóruje mu medioznawca Wiesław Godzic: – To jest działanie przedwyborcze. Konfederacja ma tyle za uszami, że lepiej nie przyznawać się do niej, nie popierać jej. To widowiskowy gest.
W Konfederacji trochę inaczej na to patrzą. Nie mają wątpliwości, że zaproszeń do TVP nie dostają tylko dlatego, że są "konkurencją dla partii rządzącej". – Dowodów na to nie mamy, aczkolwiek przewidujemy, że jest taki ban – mówi Pejo.
Krzysztof Bosak uzupełnia: – Nie chcą, żeby opinia publiczna spotykała się z jakimkolwiek innym rozumieniem patriotyzmu czy konserwatyzmu, niż przedstawia PiS.
Ale na tym nie koniec. Według posłów Konfederacji w PiS obawiają się, że Konfederacja może im odebrać elektorat. Zwłaszcza ten twardy.Taktyka PiS i prezesa Kaczyńskiego od lat jest taka: zdominuj albo zniszcz wszystko, co jest dookoła. A my nie dajemy się zdominować. Jak Porozumienie Jarosława Gowina czy Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry.
Mowa chociażby o kwestii ochrony życia. Zastępca rzecznika PiS powiedział, że po wyborach nie zamierzają zmieniać ustawy aborcyjnej, pomimo że niektórzy posłowie PiS próbują się kreować na tych, którzy życia bronią. A wiadomo, że Jarosław Kaczyński na to nie pozwoli – zauważa Tumanowicz.
Co na to w PiS? – Wszystkie partie ze sobą konkurują. I my również poważnie traktujemy każdego – odpowiada zdawkowo Tadeusz Cymański.
Koalicja z PiS?
Sondaże dają Konfederacji od 3 do 7 proc. I Wiesław Godzic nie ma wątpliwości, że jeśli ta partia dostanie się do Sejmu, a PiS nie będzie miało samodzielnej większości, to mogą dojść do porozumienia i zawiązać koalicję.
To samo powtarza Wiesław Gałązka: – Nikt szanujący się nie wejdzie w układ z tego typu organizacją. Dlatego, jeśli Konfederacji się uda, to po wyborach najprawdopodobniej wejdzie w koalicję z Prawem i Sprawiedliwością.
Co na to Konfederacja? – Po pierwsze, nie szykujemy się do wchodzenia w koalicję z kimkolwiek. Na obecnym etapie z naszego przekonania więcej łączy PiS z PO niż z nami. Prędzej oni stworzą koalicję. W Sejmie będziemy chcieli być surowymi recenzentami rządu, niezależnie od tego, kto będzie rządził – odpowiada Witold Tumanowicz.
Tadeusz Cymański: – To skrajnie trudne pytanie, bo różnice programowe są bardzo duże, w niektórych tematach np. społecznych nawet się wykluczają.