Ten musical to jazda obowiązkowa dla ludzi urodzonych w latach 90. "Rodzina Addamsów" w Warszawie

Katarzyna Michalik
Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, mi i ludziom z mojego pokolenia Rodzina Addamsów kojarzy się z... dzieciństwem. Pod koniec lat 90. telewizja emitowała bowiem serial "Nowe przygody Rodziny Addamsów”, który był wśród dzieciaków prawdziwym hitem. Dziś można wrócić do wspomnień i obejrzeć poczynania dziwacznej rodzinki na żywo. Warszawski Teatr Syrena wystawia ich historię w formie… musicalu!
Spektakl Rodzina Addamsów możemy oglądać w warszawskim Teatrze Syrena Fot. materiały prasowe
Skąd się wzięła tajemnicza rodzina
"Addamsowie to rodzina masochistów, sadystów, sadomasochistów i potworów” opisuje ich Wikipedia i ma trochę racji. W tej grupie nic nie jest do końca normalne, a jednak mimo wszystko jej działania - mimo pierwszego "strasznego” wrażenia - są zabawne, a oni sami - pełni dobroci, choć okazywanej w dość specyficzny sposób.

Na deskach Teatru Syrena możemy oglądać spektakl, który opowiada o miłości córki Addamsów, Wednesday, do chłopaka ze "zwyczajnej" rodziny. Młodzi chcą się pobrać, ale ten, swego rodzaju, mezalians nie widzi się do końca rodzicom dziewczyny. Gdy dochodzi do wspólnej kolacji, nic nie idzie zgodnie z planem...
Między aktorami jest świetna chemiaFot. materiały prasowe
Reżyser spektaklu, będącego koprodukcją poznańsko-warszawską, Jacek Mikołajczyk, sam przyznaje, że fanem "Addamsów” był od zawsze. Już w dzieciństwie oglądał czarno-biały serial z lat sześćdziesiątych, jeden z pierwszych amerykańskich sitcomów. Potem przyszedł czas na film Barry’ego Sonnenfelda, z Angelicą Huston jako Morticią i Raulem Julią jako Gomezem.


– To mistrzostwo świata, jedna z najlepszych komedii, jakie w życiu oglądałem. Kiedy zobaczyłem wersję musicalową "Rodziny Addamsów” na Broadwayu, byłem od razu stracony – opowiada Jacek Mikołajczyk. – Wspaniała muzyka, gnijący truposze tańczą twista, klimat z filmu i serialu przeniesiony na scenę, genialny amerykański musicalowy aktor Nathan Lane jako Gomez… Mało się też nie udusiłem ze śmiechu, bo to przecież świetna komedia – dodaje.

Komiks o dziwacznej rodzince (autorstwa Charlsa Addamsa), jak widać, stał się wdzięcznym materiałem dla reżyserów filmowych, telewizyjnych i teatralnych.
Jacek Mikołajczyk, reżyser spektaklu "Rodzina Addamsów"

Swoją drogą, może ten „zabójczy” humor to kolejna pułapka w zamku Addamsów. Przecież aż się tam roi od różnych śmiertelnie groźnych niespodzianek… Tak czy inaczej, od raz wiedziałem, że takie pokręcone poczucie humoru idealnie trafi w gusta polskiego widza teatralnego, choć paru znajomych ostrzegało mnie, że nad Wisłą nie potrafimy się śmiać z poważnych rzeczy, takich jak śmierć.

Na szczęście nie dałem im się przekonać i jak tylko zostały w Polsce uwolnione prawa autorskie do oryginalnej wersji scenicznej musicalu, zgłosiłem się do reprezentującej właścicieli nowojorskiej agencji. Podobno wyprzedziłem inny polski teatr muzyczny o kilka dni, więc miałem potworne, używając języka Addamsów, szczęście.

Każdy może tu znaleźć coś dla siebie
Dla kogo właściwie jest ten spektakl? No właśnie, z jednej strony pełno tam potworów i okropności, z drugiej - konwencja, mimo wspomnianych akcentów, wcale straszna nie jest. Kiedy w niedzielny wieczór pojawiam się na widowni Teatru Syrena, na sali razem ze mną zasiadają zarówno dzieci z rodzicami, nastolatki i pary 30+.

W trakcie przedstawienia wszyscy bawią się i śmieją równie często. Czasem w różnych momentach, bo w sztuce zastosowany został zabieg, który dobrze znamy z popularnych bajek, jak choćby "Shrek”, kiedy to między niewinnymi słowami przemycane są żarty zrozumiałe tylko dla dorosłych.
Postać babci jest jedną z barwniejszych na scenie, a głos chłopca zaskakuje mocąFot. materiały prasowe
Jak mówi sam reżyser spektaklu, cytując Gomeza Addamsa, sztuka przeznaczona jest dla żywych, martwych i… niezdecydowanych. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

– Oficjalnie zapraszamy widzów od 12. roku życia. W tłumaczeniu ulegliśmy pokusie jędrności języka i pozwalamy sobie na całkiem sporo, stąd ograniczenie - tłumaczy Mikołajczyk. – A jeśli chodzi o inny podział obowiązujący wśród widzów, to zauważyłem, że "Rodzina Addamsów” w Teatrze Syrena podoba się nie tylko zagorzałym fanom musicali, ale też widzom nastawionym na teatr bardziej elitarny czy artystyczny. W tym materiale jest taki dystans do rzeczywistości, a także do samego musicalu, że w zabawę wciągają się absolutnie wszyscy – wyjaśnia.

Nie sposób się z powyższym stwierdzeniem nie zgodzić. Musical to rzeczywiście forma, którą albo się kocha albo nienawidzi. Sama jestem fanką, ale podczas przerwy w spektaklu słyszałam rozmowy widzów, którzy byli zdziwieni, że spektakl podoba im się, mimo iż jest częściowo śpiewany.
Kostiumy, choreografia, scenografia - wszystko jest tu dopracowaneFot. materiały prasowe
Na pewno duża w tym zasługa aktorów. Każdy może pochwalić się bowiem naprawdę zdumiewająco mocnym głosem, bez względu na wiek i rolę. Klimat dodaje również instrumentaln amuzyka orkiestry pod kierownictwem Tomasza Filipczaka.

Choreografia również dopracowana jest do perfekcji, na scenie widzimy po prostu dobre show. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, jak wiele osób stoi za jego przygotowaniem.

Przy tego typu produkcji pracuje cały sztab ludzi. Jak się dowiaduję - do pewnego momentu wszyscy pracują w podgrupach – osobno choreografowie, osobno kierownik wokalny i muzyczny, osobno reżyser z aktorami. Co ciekawe, na scenie wszyscy spotykają się dosyć późno i dopiero wtedy zaczynają łączyć poszczególne elementy.

– Nie wiem, czy to łatwiejsze czy trudniejsze od tzw. dramatu, ale specyficzne na pewno jest też to, że pracujemy nad gotowym materiałem literackim i muzycznym i nie możemy w niego ingerować, bo zabrania nam tego umowa z licencjodawcą – opowiada Jacek Mikołajczyk. – W dzisiejszym teatrze właśnie grzebanie w materiale często jest uznawane za główne zadanie reżysera, a w każdym razie za jego niepodważalne prawo. Tutaj trzeba się bez tego obyć - dodaje.
Lurch - lokaj rodziny Addamsów. Nie wypowiada niemal ani jednego słowa, a jednak jest jedną z postaci, która najczęściej powoduje wybuchy śmiechu na saliFot. materiały prasowe
Jak opowiada, pod koniec procesu realizacji praca reżysera przypomina już tę, którą wykonuje policjant sterujący ruchem drogowym – kiedy na scenie pojawia się duża, ciągle zmieniająca się dekoracja, oraz tłum tańczących i śpiewających aktorów, samo zadbanie o to, żeby się ze sobą nie zderzali i żeby sceny płynnie przechodziły z jednej w drugą, jest karkołomnym zadaniem.

"Rodzina Addamsów" to spektakl lekki, którą miło się ogląda. Moim zdaniem mógłby być jednak trochę krótszy - samej treści nic by to nie ujęło, a całość nie traciłaby na dynamice.

Dzieciaki, które teatr kojarzą z wydarzeniem raczej poważnym, na pewno będą zdziwione, że można się w nim wesoło bawić, co być może przekona ich do tej formy sztuki na przyszłość. Starsi widzowie na pewno nie będą się nudzić, ale myślę, że główną grupą docelową są jednak ci młodsi. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w kinach właśnie pojawiła się kolejna adaptacja, tym razem animowana, opowiadająca o "Rodzinie Addamsów".

Kolejne spektakle w Teatrze Syrena zobaczyć można 19, 20, 21 i 22 grudnia 2019 roku.