Możesz należeć do sekty, ale nawet o tym nie wiesz. "Wiele grup nie rejestruje się oficjalnie"

Bartosz Godziński
Sekty kojarzą nam się przede wszystkim z niebezpiecznymi grupami religijnymi, na których czele stoi natchniony guru. To już nie tyle historia, co jeden z elementów szerszego pojęcia, które w ostatnim czasie uległo ewolucji w odpowiedzi na zmiany w otaczającym nas świecie. Sekty możemy bowiem znaleźć w mniej oczywistych sferach życia.
Mechanizmy, do tej pory przypisywane tylko sektom, możemy też spotkać w korporacjach i spotkaniach z zakresu samorozwoju Fot. Pixabay (zdjęcie poglądowe)
– "Mechanizmy sekciarskie" możemy dostrzec wszędzie tam, gdzie są grupy ludzi, np. w firmie lub korporacji – wyjaśnia naTemat o. dr Radosław Broniek OP, wicedyrektor Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Warszawie.

Więcej o ośrodku przeczytacie za chwilę. Na początku skupmy się na problemie związanym nie tylko z samą działalnością sekt, ale nawet ich klasyfikacją.

(R)ewolucja sekt w Polsce

Z rokiem 1989 w naszym kraju otworzyły się granice, a wraz nimi zaczęły napływać egzotyczne, orientalne i niechrześcijańskie grupy jak np. Kościół Zjednoczeniowy Moona czy Hare Kriszna. Wcześniej praktycznie w ogóle nie istniało w Polsce coś takiego jak sekta, czy "nowa grupa religijna", jak określają ją socjologowie.
o. dr Radosław Broniek OP

Etymologię pojęcia sekta można wywieźć od łac. sequi [‘podążać czyimś śladem’] lub sectare [‘odcinać się od czegoś’]. Zgodnie z pierwszym znaczeniem, sekta powstaje w wyniku działań charyzmatycznego przywódcy, wokół którego skupiają się zwolennicy jego nauk, "idą za nim". Z kolei drugie znaczenie akcentuje odłączenie się – często na znak protestu wobec tego, co aktualnie się dzieje w grupie – jakiejś grupy członków większej wspólnoty, np. jakiegoś związku wyznaniowego.

– Istnieje jeszcze dodatkowa komplikacja, związana z pejoratywnym znaczeniem tego terminu w języku potocznym. Chcąc uwolnić ten termin od wartościujących etykiet, socjologowie wprowadzili inne pojęcie: "nowe ruchy religijne". To pojęcie nie mówi nic o negatywnym aspekcie jakiejś grupy – dodaje mój rozmówca.

Sekta sekcie nierówna

Brak jednej, konkretnej definicji sprawia też, że trudno określić ile tak naprawdę sekt działa w Polsce. Zwłaszcza, że samo pojęcie przestało dotyczyć jedynie grup nacechowanych religijnie. A tylko takie mają swój rejestr.


– Często ktoś pyta: ile jest sekt w Polsce? Nie wiadomo. Konia z rządem temu, kto potrafi podać tę liczbę. Nie ma takiego zestawienia, czegoś w rodzaju "listy sekt". W Polsce mamy rejestr kościołów i związków wyznaniowych, w którym każdy może sobie sprawdzić, czy dana grupa istnieje – mówi o. dr Radosław Broniek.

W owym rejestrze znajdziemy w tym momencie ponad 170 pozycji. Nie wszystkie kościoły i związki wyznaniowe na liście są niebezpieczne, bo nie wszystkie grupy religijne są sektami (i nie wszystkie sekty to grupy religijne). Nie zapominajmy przecież o konstytucyjnej wolności religijnej oraz o tym, że każdy z nas, jeśli spełni odpowiednie warunki (m.in. podpisy przynajmniej 100 wnioskodawców), może założyć swój oficjalny kościół i dopisać go do listy.

– Jednak (uwaga!) w owym zestawieniu mamy grupy wyłącznie religijne. Natomiast problemy nadużyć, manipulacji mogą zdarzyć się wszędzie tam, gdzie są ludzie, a więc nie tylko w religii. Mogą być grupy ekonomiczne, terapeutyczne i inne – podkreśla o. Broniek.
Fragment rejestru kościołów i innych związków wyznaniowychScreen z www.gov.pl

Grupy destrukcyjne, czyli nowe sekty

W tym momencie dochodzimy do sedna problemu. Sami z pewnością coraz mniej słyszymy o klasycznych sektach i ich ofiarach. Po wielu aferach większość jest społecznie "spalona". Choć przyznam, że niedawno dzwonili do mnie przez domofon Świadkowie Jehowy. Oni też od jakiegoś czasu rekrutują do swoich zborów w nieco inny sposób.

Nie zmienia to faktu, że coraz częściej mamy raczej do czynienia z grupami destrukcyjnymi, które nie są bezpośrednio związane z klasycznymi religiami, lecz z biznesem. Jak np. niesławne Amway, którego dystrybutorzy działali jak rasowi sekciarze. Marketing MLM zresztą dalej jest bardzo trendy. Są i tacy, którzy mówią wprost: korporacja to sekta XXI wieku.
O. DR RADOSŁAW BRONIEK OP

Wiele grup nie rejestruje się oficjalnie, lecz działają tworząc np. fundacje czy stowarzyszenia. Najprościej możemy powiedzieć, że sekta to grupa destrukcyjna, w której dochodzi do manipulacji (lub psychomanipulacji). Jeśli tak to ujmiemy to "mechanizmy sekciarskie" możemy dostrzec wszędzie tam, gdzie są grupy ludzi, np. w firmie lub korporacji.

"Mechanizmy sekciarskie" możemy dostrzec nawet na quasi-biznesowych szkoleniach z zakresu samorozwoju. Dominikanin opowiedział mi o jednym z nich. Lider mamił grupę studentów pozytywna atmosferą, czytaniem Pisma Święta, a także obietnicami o wielkiej karierze i zyskach z prowadzenia szkoleń na własną rękę. Niektórzy adepci rezygnowali z uczelni, porzucali dawne życie i marzenia, całkowicie zmieniła się ich tożsamość.

Znachorzy to zwykle też sekciarze

Jednym z najdobitniejszych przykładów nowego zjawiska, które podchodzi pod grupy destrukcyjne, jest medycyna alternatywna polegająca na negowaniu osiągnięć współczesnej nauki przez oświeconego znachora. Jednym z nich był zmarły w styczniu Marek H. z Nowego Sącza, który zmarł w styczniu tego roku w areszcie Początkowo jego klienci nazywali go "Bożym Człowiekiem", ale po śmierci półrocznej Madzi przylgnęła do niego łatka "Diabła". W 2014 roku dziecko umarło z głodu, a doprowadziły do tego jego szarlatańskie porady.

Rodzice niemowlaka wychowywali pociechę według wskazówek znachora, któremu w dzieciństwie rzekomo objawiła się Matka Boska. Marek H. miał ustalić dietę dla kilkumiesięcznej dziewczynki w postaci koziego mleka rozcieńczonego nieprzegotowaną wodą i rozwodnionej kaszki. W chwili śmierci dziewczynka ważyła zaledwie 3,6 kg. Jedyne co Marek H. miał do powiedzenia, to "Bóg tak chciał".

"Boży Człowiek" świadczył usługi "medyczne" przez dekadę. Z jego porad skorzystało przynajmniej 60 osób - na tylu zeznaniach oparto zarzuty, ale jego klientów mogło być ponad tysiąc. Przyjeżdżali do niego ludzie z całej Polski. Płacili mu wszystkim czym mieli: jajkami, mięsem, serami. Jednej z kobiet kazał odłożyć leki na nadciśnienie i leczyć się podanymi przez siebie ziółkami. Po dwóch dniach przyjechała po nią karetka. Na szczęście udało ją się uratować.

Samozwańczy uzdrowiciele (jak Jan od Boga, oskarżony przez 12 kobiet o molestowanie), a także alt-medowi szamani pojawiają się jak grzyby po deszczu. Internet wręcz pęka od takich szkodliwych liderów. To właśnie tam króluje m.in. ezoteryka ubrana czasem w narrację katolicką, czy homeopatia, której lecznicze działanie nie jest podparte żadnymi naukowymi dowodami, a jest chroniona przez unijne prawo.

Jerzy Zięba, który jest na celowniku prokuratury, stał się wręcz ikoną dochodowej branży medycyny alternatywnej. Dał też przykład innym, jak monetyzować swoje "ukryte terapie". Opisałem to na przykładzie "memicznej" Jasnej Stronie Mocy, która ma znamiona sekty nastawionej na zarabianie.
Jerzy Zięba to inżynier udający lekarza. Promował bardzo drogie parafarmaceutyki - np. wodę strukturyzowaną za 2500 zł czy tabletki z burakaScreen z YouTube

Dominikanie pomagają nie tylko katolikom

Każdy z nas ma prawo do decydowania o własnym życiu i wybraniu tej, a nie innej ścieżki. Każdy z nas ma też prawo wiedzieć, co kryje się pod płaszczykiem uduchowionej organizacji, która obiecuje góry złota i szczęścia. Może gdyby ofiara znała prawdziwe intencje guru, nie dałaby się wciągać do jego grupy?

W latach 90. pojawiały się w Polsce pierwsze nadużycia i sprawy sądowe związane z sektami i grupami religijnymi. To również był jeden z powodów utworzenia ośrodków dominikańskich, które skierowane są dla osób dotkniętych tym problemem.

Dominikańskie Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach działa już ponad 20 lat. – Powstało jako odpowiedź na zapotrzebowanie poszkodowanych przez różne nowe ruchy, które pojawiły się w Polsce po 1989 roku – tłumaczy dominikanin.
o. Radosław Broniek
Dominikanin

Ludzie, którzy do nas przychodzą bynajmniej nie są tylko katolikami. Jesteśmy trochę takim miejscem pierwszego kontaktu z osobą poszkodowaną. Pomagamy, ale też udzielamy informacji na temat różnych wspólnot i zjawisk dotyczących religii i duchowości.

– Pracujemy w zespole, w którym jest m.in. kapłan, psycholog, pedagog, religioznawca. I pracy nam nie brakuje, gdyż wciąż pojawiają się nowe sekty, nowi samozwańczy guru. I wciąż znajdują się ci, którzy za nimi idą – dodaje.

Numery telefonów i ośrodków informujących o sektach znajdziemy pod tym adresem. Odsyła do nich też policja. Co ważne, dominikanie nie będą starali się nas nawracać na "jedyną słuszną religię", ale po prostu pomogą nam wydostać się z sideł destrukcyjnej grupy (tutaj dowiemy się jak ją rozpoznać).