Duda coraz bardziej nerwowy. Ma tak niebezpieczny pomysł na kampanię, że tylko złapać się za głowę

Rafał Badowski
Andrzej Duda nawet nie ukrywa, że prowadzi kampanię wyborczą. Być może nerwowość w sale Pałacu Prezydenckiego wprowadzają ostatnie sondaże, które pokazują, że Małgorzata Kidawa-Błońska jest naprawdę blisko i dobrze poprowadzona kampania mogłaby stratę zniwelować. Najnowszy pomysł prezydenta ma przybliżyć głowę państwa do reelekcji. Tyle że mógłby rozsadzić budżet, a także i system emerytalny w Polsce.
Andrzej Duda ma pomysł na reelekcję. To obniżony wiek emerytalny dla Polaków - 53 i 58 lat, w zależności od stażu pracy. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Walka pomiędzy Andrzejem Dudą a Małgorzatką Kidawą-Błońską – jeśli to ona wygra prawybory w PO z Jackiem Jaśkowiakiem – może być naprawdę zażarta. Najnowszy sondaż pokazuje zaledwie 6 punktów procentowych przewagi w drugiej turze. Zakładając, że błąd statystyczny dla każdego kandydata wynosi 3 punkty, to naprawdę niewiele. Być może stąd nerwowość w ostatnich poczynaniach Andrzeja Dudy.

Związki zawodowe domagają się, by Polacy mogli przechodzić na emeryturę już w wieku 53-58 lat. Prezydent Andrzej Duda ma przedstawić ten postulat w walce o prezydenturę. Tak zwane emerytury stażowe były już elementem kampanii Dudy w 2015 roku, wtedy jednak pomysł upadł z braku pieniędzy. Duda próbował wymóc realizację obietnicy na rządzie. – W budżecie nie ma pieniędzy na realizację tego postulatu – odpowiadał jednak w 2016 roku wiceminister pracy Stanisław Szwed.


Tymczasem "Rzeczpospolita" ustaliła, że Andrzej Duda zamierza zgłosić ten postulat ponownie jeszcze podczas kampanii. Chodzi o emeryturę uzależnioną od stażu pracy, nie od wieku. Kobiety uzyskiwałyby uprawnienia do świadczenia po przepracowaniu 35 lat, a mężczyźni - 40.

Duda otwiera się na opozycję...
Andrzej Duda robi co może, by przekonać także umiarkowanych wyborców spoza ścisłego elektoratu PiS. W dniu orędzia premiera Morawieckiego cytował pierwszego niekomunistycznego premiera w 1989 r. Tadeusza Mazowieckiego. Naprawił także gafę Antoniego Macierewicza, który zapomniał powitać Aleksandra Kwaśniewskiego. Pogratulował też... Donaldowi Tuskowi wyboru na szefa Europejskiej Partii Ludowej.

… i zarzuca dziennikarzom manipulację
Czasem wytrzymać się jednak nie da. Zwłaszcza gdy nieprzychylni dziennikarze wytykają niekonsekwencję. Tak było w środę po tekście Onetu, w którym zwrócono uwagę na fakt, że Andrzej Duda nie podpisał w 2015 roku nominacji na sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

To była reakcja na słowa rzecznika prezydenta Błażeja Spychalskiego, który stwierdził, że rolą prezydenta jest tylko podpisanie nominacji, a odpowiedzialność za wybór (Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza – red.) spada na Sejm. Andrzej Duda zarzucił na Twitterze portalowi manipulację i było to kolejne takie zachowanie ze strony prezydenta, któremu zdarzało się już wcześniej pouczać dziennikarzy na Twitterze.

źródło: "Rzeczpospolita"