Na starcie kampanii Duda sięga po sprawdzone metody PiS. Zaczął straszyć terrorystami

Zuzanna Tomaszewicz
Andrzej Duda coraz ostrzej gra na starcie swojej prekampanii. Na ostatnim spotkaniu wypowiedział się on na temat bezpieczeństwa Polski i tego, co rzekomo należy zrobić, żeby w naszym kraju nie było... terrorystów. – Będziemy robili wszystko, żeby nikomu nie opłacało się nas zaatakować – mówił podekscytowany w podkarpackim miasteczku Brzozów.
Prezydent uważa, że bycie w NATO i UE jest przydatne. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
O terroryzmie na Podkarpaciu
Podczas wizyty w województwie podkarpackim Andrzej Duda niespodziewanie poruszył temat terroryzmu. – Będziemy robili wszystko, żeby uniknąć terrorystów i zabezpieczyć się przed wszelkimi przejawami agresji, tak by nikomu nie opłacało się nas zaatakować i zaburzać spokoju Polaków – powiedział.

Prezydent przyznał, że dla bezpieczeństwa kraju ważne jest członkostwo i dobre stosunki z Unią Europejską i NATO. – Wielu chciałoby, żeby Sojusz Północnoatlantycki przestał istnieć. Wielu chętnie mówi, że Sojusz się rozpada, a państwa się kłócą. Spokojnie, w sprawach najważniejszych państwa te mówią jednym głosem – zapewnił. Dodał również, że każdemu z państw zagraża co innego. – Jeden spotyka się z zagrożeniem, bo ma agresywnego sąsiada, a drugi, bo grożą mu terroryści – skwitował.


Na kampanię najlepszy strach
Dlaczego Andrzej Duda wyciąga nagle temat terroryzmu? Zdaje się, że aktualna głowa państwa sięga po prostu po najbardziej sprawdzone metody na kampanię wyborczą, które ma w swym repertuarze Prawo i Sprawiedliwość.

Wszakże to wytwarzanie w Polakach poczucia zagrożenia i pozycjonowania się w roli obrońców bezpieczeństwa w ostatnich latach dawało obozowi "dobrej zmiany" największe wzrosty poparcia. Pierwszy raz skutecznie tę metodę PiS zastosowało podczas maratonu wyborczego w 2015 roku, gdy straszono uchodźcami.

źródło: Polsat News