Jesteś zazdrośnikiem? Sprawdź, jak sobie z tym radzić, bo inaczej możesz zniszczyć wasz związek
– Istnieją badania, które pokazują, że związki, w których partnerzy są o siebie zazdrośni, są trwalsze – mówi Anna Dąbrowska psycholog i psychoterapeutka z Poradni Psychologicznej Strefa Myśli w Warszawie. Jej zdaniem w tym uczuciu nie ma nic złego, o ile destrukcyjnie nie wpływa na nasze zachowanie. W rozmowie w naTemat podpowiada jednak, jak radzić sobie z zazdrością.
To jedno z bardzo wielu uczuć, jakie są wspólnym doświadczeniem wszystkich ludzi i nie ma chyba osoby, która nigdy nie czułaby zazdrości. Może ona być stanem nieprzyjemnym, czasem trudnym do wytrzymania, sama w sobie z pewnością nie jest jednak niczym złym.
Nie można bowiem oceniać naszych reakcji emocjonalnych w kategoriach moralnych. To nie to, jak czujemy, może być dobre lub złe, a to, co pod wpływem tych uczuć robimy. I tak, jak każda emocja, również zazdrość, jest ważną informacją na temat nas samych, innych osób czy relacji z nimi.
Kiedy zaczyna być degradująca?
Przejawy zazdrości w związku mogą być ważnym sygnałem, że partnerzy są dla siebie ważni, że zależy im na sobie. Popularne są komentarze, że zazdrość cementuje związek. Istnieją badania, które pokazują, że związki, w których partnerzy są o siebie zazdrośni, są trwalsze.
W takim kontekście nie sama obecność uczucia, a jego siła oraz nieadekwatność przeżywania i okazywania, staje się problemem w relacji. Kiedy doświadczana zazdrość jest niemożliwa do pomieszczenia w sobie, prowadzi do narastających napięć i kłótni, a konieczność zapanowania nad pojawiającym się niepokojem, frustracją czy złością, skutkuje próbami kontrolowania drugiej osoby.
Czy to, że ktoś jest zazdrosny wynika tylko z doświadczeń, czy to także kwestia
charakteru?
Wydaje się, że częstym scenariuszem jest współwystępowanie obydwu przyczyn, które wzmacniają się wzajemnie. Niemniej to cechy osobowościowe będą decydowały o sposobie poradzenia sobie z doświadczeniem zdrady czy utraty zaufania.
Nie każda osoba z doświadczeniem zdrady stanie się przecież nadmiernie zazdrosna. Wzmożona, początkowa czujność wydaje się wówczas reakcją adekwatną, ale jest możliwe oddzielenie poprzednich doświadczeń od obecnej relacji z zupełnie innym partnerem.
Tak więc, jeśli w czyimś przeżyciu, to właśnie wcześniejsze doświadczenia wywołują obecną, nadmierną zazdrość i brak zaufania, można myśleć, że padły one na podatny grunt, wzmocniły nieświadome lęki dotyczące utraty ważnego obiektu na rzecz innej osoby.
Jesteśmy zazdrośni gdy nie jesteśmy pewni uczuć drugiej osoby?
Przede wszystkim doświadczamy wówczas niepokoju i braku bezpieczeństwa w związku. Taka sytuacja emocjonalna powoduje, że stajemy się wyczuleni na wszelkie możliwe sygnały zagrożenia, które dodatkowo wyolbrzymiamy i nadinterpretujemy. Potrzebujemy uzasadnienia własnych uczuć i na ogół szukamy go na zewnątrz, poza związkiem. Często takim wyjaśnieniem staje się dla nas obecność innej, trzeciej osoby.
Tak postawione pytanie stanowi pułapkę, bo jak już zostało powiedziane, dobrze, jeśli możemy przeżywać wszelkie stany emocjonalne. To właśnie m.in. dostęp do uczuć i możliwość ich doświadczania – ale nie pozostawanie ich zakładnikiem - jest miarą dojrzałości i ogólnie rozumianego zdrowia emocjonalnego. Zatem jeśli "walczyć", to z nadmierną lub patologiczną formą zazdrości.
W każdym przypadku dobrze jest po pierwsze uświadomić sobie własne zazdrosne uczucia, bez zbytniego biczowania i wziąć za nie odpowiedzialność. To właśnie dopuszczenie i uznanie w sobie samym zazdrosnej części, pozwala z jednej strony nie zaprzeczać jej – bo wtedy prawdopodobne stają się różnego rodzaju rozegrania w związkach, np. nieświadome prowokowanie niechcianych uczuć u partnera, aby to on stał się ich wyrazicielem, ponieważ samemu nie można ich doświadczać – z drugiej z kolei, nie pozwolić zazdrości na przejęcie kontroli nad myśleniem i zachowaniem.
Kolejnym krokiem będzie zrozumienie jej podłoża, czyli poznanie szerszego kontekstu. Zrozumienie podłoża lęku o utratę kochanego obiektu, o to że pojawi się rywal, który nam go odbierze. Z dużym prawdopodobieństwem może się wtedy okazać, że w obecnej relacji odtwarza się do pewnego stopnia emocjonalna sytuacja z przeszłości.
Czyli, że kiedyś już doświadczyliśmy bardzo boleśnie tego, że nie jesteśmy wyłącznym przedmiotem miłości dla ukochanej osoby – najczęściej rodzica/opiekuna – że pojawiali się "inni" np. drugi rodzić, rodzeństwo, praca, inne zajęcia.
W tym procesie odkrywania znaczeń może być bardzo przydatna psychoterapia indywidualna.
Natomiast w kontekście radzenia sobie z wzajemną zazdrością w związku niezbędna jest
zdolność rozmawiania.
Szczera rozmowa?
Wiedza na temat wzajemnych potrzeb i obaw, zwłaszcza, jeśli partnerzy mają różny poziom
bezpieczeństwa i otwartości, da szanse uniknięcia wielu napięć i wzajemnego wzmacniania lęków. Takie rozmowy, związane z odsłanianiem najbardziej intymnych obszarów, są niekiedy bardzo trudne. Może w nich pomóc terapeuta pracujący z parami.
Czyli przede wszystkim chodzi o zaufanie?
Bez pewnego poziomu zaufania budowanie relacji z drugą osobą nie wydaje się możliwe. Jeśli czujemy się bezpiecznie w swoim związku, możemy pozwolić sobie na odczuwanie zazdrości w sytuacjach, kiedy np. w otoczeniu pojawi się "potencjalny zagrażający trzeci". Nie wpłynie to jednak koniecznie na naszą relacją. Mając zaufanie można bezpiecznie doświadczać zazdrości, wytrzymywać to uczucie, a nawet spokojnie o nim rozmawiać.
Czy osoby zazdrosne "same się nakręcają"? Selektywnie wybierają pewne sytuację, które tylko potwierdzają, że mają rację?
Niezwykle często tak właśnie się dzieje. Selektywna staje się wtedy uwaga, a także zniekształceniu ulega sposób interpretowania zachowań partnera, w taki sposób, że osoba zazdrosna potwierdza czarny scenariusz, przed jakim próbuje się chronić. Dodatkowo, będąc pod wpływem silnych emocji – jak zazdrość – mamy tendencję do traktowania ich jak faktów potwierdzających stan faktyczny.
Niektórzy mówią: "Jak będzie chciał i tak cię zdradzi". Warto wychodzić z takiego założenia?
Jest to oczywiście komentarz na temat realności – nie jesteśmy w stanie całkowicie skontrolować drugiej osoby. Rodzi jednak skojarzenia z siedzeniem na bomie zegarowej. Jakkolwiek może się wydawać, że takie racjonalne podejście uchroni przed rozczarowaniem i bólem, to w istocie, powyższy punkt widzenia utrudnia budowanie stabilnej i bezpiecznej relacji opartej na wzajemnym zaufaniu.
Bycie w związku zawsze niesie ryzyko zranienia, ale to możliwość emocjonalnego inwestowania w godnego zaufania partnera, nieprzerwanej pracy nad relacją, wzajemną otwartością oraz możliwość dzielenia obaw i rozmawiania o potrzebach daje fundament pod poczucie bezpieczeństwa.
Czy zazdrość wynika także z naszej niskiej samooceny?
Często z niską samooceną łączy się niepewność dotycząca relacji. Jeśli jestem mało wart, to nikt mnie tak naprawdę nie zechce. Mogą pojawić się wówczas silne uczucia zazdrości, ale nie muszą. Z drugiej strony, silna, patologiczna zazdrość jest również obserwowana u osób pewnych siebie, dominujących czy nawet autorytarnych oczekujących od drugich niemal całkowitej wyłączności i uległości.
Taka wzmożona potrzeba kontroli jest charakterystyczna np. dla osobowości narcystycznych czy psychopatycznych i może wiązać się z przejawami patologicznej wręcz zazdrości i zaborczości.