Miłość jak z filmu nie istnieje. 10 kłamstw, jakie popkultura serwuje nam o związkach

Ola Gersz
Miłość jak z filmu. Kto o niej nie marzy? Oglądając romantyczną komedię albo serial Netflixa dla nastolatków, w którym dwoje bohaterów nienawidzi się, a później namiętnie kocha, gania się po lotnisku albo całuje w deszczu, wyobrażamy sobie, że tak właśnie wygląda prawdziwe uczucie. Ale to nieprawda. Bo popkultura kłamie o miłości jak z nut.
Często czerpiemy wyobrażenia o miłości z filmów i seriali. Niestety zwykle są one fałszywe Fot. Kadr z serialu "Przyjaciele"

1. Najważniejsze są romantyczne gesty i wielkie słowa

Fot. Kadr z filmu "Nic nie mów"
Najważniejsze, żeby w związku było romantycznie. I z pasją. Ekscytująco i niespodziewanie. I to wcale nie tylko w fazie zakochania, ale przez cały czas, aż do końca. Ten mit jest chyba najbardziej szkodliwy. Dlaczego? Bo każdy długodystansowy związek opiera się na codzienność, rutynie i małych gestach: wspólnym zmywaniu naczyń czy oglądaniu Netflixa. To właśnie cisza i zwyczajność często najgłośniej mówią o wzajemnym uczuciu. To w nich tkwi siła.

W filmach o miłości świadczą jednak najczęściej wielkie, romantyczne gesty, jak namiętny pocałunek w deszczu, wynajęcie orkiestry, która nagle zjawia się pod domem wybranki czy obsypanie całego mieszkania różami. Albo ściganie kogoś na lotnisku lub przerywanie jego ślubu, co, nawiasem mówiąc, wcale nie jest romantyczne, ale egoistyczne. Nie sposób nie wspomnieć też o słowach. Podążając za logiką popkultury, wystarczy powiedzieć kilka kwiecistych zdań o swoim uczuciu, aby rozwiązać wszelkie związkowe problemy. Byleby nie być cicho, bo wtedy miłość umarła. A to największa bzdura.

2. Pierwsza miłość trwa wiecznie

Fot. Kadr z filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I|"
Pierwsza miłość rządzi się własnymi prawami. Jest intensywna, romantyczna i... tymczasowa. Oczywiście nie zawsze, jednak rzadkością jest sytuacja, kiedy nasz pierwszy związek okazuje się tym ostatnim. Jednak nie w filmach i w serialach. W nich, a szczególnie w tych dla młodzieży, młodzi kochankowie – Ron i Hermiona z "Harry'ego Pottera", praktycznie wszyscy bohaterowie serialu "Glee" czy wszystkie disneyowskie księżniczki – są ze sobą już do końca, nawet jeśli fabularnie nie ma to żadnego sensu. To naprawdę mało realne, że ktoś jest z dziewczyną, którą poznał w wieku 12 lat. Ludzie się zmieniają, związkowe potrzeby również.

3. Osoba, w której się zakochasz, zawsze odwzajemni twoje uczucia

Fot. Kadr z serialu "Życie na fali"
To niebezpieczne kłamstwo. Dlaczego? Bo nie pozwoli ci iść dalej ze swoim życiem. Będziesz po prostu czekała albo czekał, aż ta wyjątkowa osoba, w której kochasz się od lat, w końcu zrozumie, że jesteś jej drugą połówką. Najlepiej, żeby to był twój najlepszy przyjaciel albo ta dziewczyna, która mieszka obok i która uważa cię za dziwnego sąsiada, ale to przecież nieważne – w końcu "przejrzy na oczy".


Bo przecież tak zawsze się zdarza, prawda? Nieprawda, tak zdarza się w filmach: osoba, na którą masz "crusha", nie musi czuć tego samego. To nie jest ani obowiązek, ani reguła. Zrób pierwszy krok, a jeśli twoje uczucia nie są odwzajemnione, zamknij ten rozdział i szukaj szczęścia gdzieś indziej. Nie bądź tym chłopakiem z filmów, który przez 10 lat czeka, aż ta jedyna zwróci na niego łaskawie uwagę. Uciekaj!

4. Dla miłości powinieneś zrezygnować z marzeń i planów

Fot. Kadr z filmu "Diabeł ubiera się u Prady"
W "Przyjaciołach" Rachel rezygnuje z wymarzonej pracy w Paryżu, żeby zostać w Nowym Jorku z Rossem, a w filmie "Diabeł ubiera się u Prady" Andy robi podobnie, bo wielka redakcja modowa nie za bardzo przypadła do gustu jej partnerowi. Jasne, miłość czasem wymaga wyrzeczeń, jednak jeśli to zdrowy związek, partner nie będzie wymagał od swojej drugiej połówki rezygnacji z życiowej szansy. Bo to pokazuje, że wcale mu na twoim szczęściu nie zależy, a twoje marzenia ma za nic.

W niektórych filmach czy serialach motyw jest już jednak odwrotny. Chociażby Sebastian w "La La Land", który kończy (zawiesza) swój związek z Mią, aby ta mogła zrobić wielką karierę w Hollywood. To ważny i znaczący gest, jednak z drugiej strony nie sposób nie zastanawiać się, czy oboje nie mogliby i być razem, i spełnić swoich marzeń. Czasem warto pokombinować i praktykować sztukę kompromisu, a nuż się uda? Przynajmniej się próbowało.

5. Miłość pokona wszystkie różnice i przeciwności

Fot. Kadr z filmu "Pretty Woman"
Klasowe, wiekowe, środowiskowe, osobowościowe. Wszystkie. Ba, nawet czas i przestrzeń. Jasne, to piękna wizja, jednak w prawdziwym życiu związki są znacznie bardziej skomplikowane, a nie każdą przeciwność da się pokonać. Bogaty biznesmen może mieć trudności ze stworzeniem szczęśliwego związku z prostytutką, podobnie zresztą, jak aktorka Hollywood z ubogim księgarzem. Miłość nie uratuje też związku, jeśli jedna osoba chce mieć dzieci, a druga nie chce o tym słyszeć. Życie to nie bajka, a miłość wcale nie jest odpowiedzią na wszystko.

6. Toksyczne zachowania to oznaka wielkiego uczucia

Fot. Kadr z filmu "Pamiętnik"
Jeśli ktoś nas kocha, może zachowywać się okropnie – to wmawia nam popkultura. Jest ok, jeśli Edward Cullen ze "Zmierzchu" wchodzi nocą do sypialni Belli przez okno i obserwuje ją jak śpi, bo przecież "robi to z miłości". Nieważne, że to co najmniej niepokojące i bardzo toksyczne, bo to oznaka niezdrowej kontroli. Filmy i seriale nauczyły nas też, że miłość powinna być burzliwa, dynamiczna i szalona. Dużo seksu, dużo kłótni, razem źle, osobno jeszcze gorzej. Ale nie jest to prawda. Taki związek da nam prędzej traumę na lata, niż życiowe spełnienie.

7. Miłość wybaczy każdą zdradę i każdy zły czyn

Fot. Kadr z filmu "Listy do Julii"
Zdrady są w filmach o miłości normą. "Pamiętnik", "To właśnie miłość", "Masz wiadomość", "Listy do Julii", "Pożyczony narzeczony", i tak dalej, i tak dalej. W większości komedii romantycznych zdrada swojego partnera jest usprawiedliwiona, jeśli w grę wchodzi "prawdziwa miłość". W końcu zdradzasz kogoś, żeby być z "tym jedynym" albo "tą jedyną". Nie tylko możesz więc przespać się z kimś innym, będąc zajętym, ale możesz nawet spotykać się z partnerką swojego najlepszego przyjaciela. Bo miłość wszystko usprawiedliwia. Ale nie. Zdrada to zdrada.

Podobnie jest z ranieniem swojego obiektu uczuć. Wyśmiewamy się z niego publicznie, kłamiemy w żywe oczy, pozbawiamy go pracy, wsadzamy do więzienia... W prawdziwym życiu mielibyśmy spore opory przed ponownym zaufaniem osobie, która nas zraniła i zamieniła nasze życie w piekło. W filmach to usprawiedliwione, bo przecież to miłość. A miłość wszystko wybaczy. Jednak nie zawsze warto dawać drugą szansę osobie, która zrobiła nam krzywdę, lepiej szukać kogoś milszego.

8. "Ta jedyna" zmieni każdego złego chłopca

Fot. Kadr z filmu "Zakochana złośnica"
Popkulturowy motyw stary jak świat. Jest "bad boy", i jest dziewczyna. Dziewczyna zakochuje się w "bad boyu", on kocha, ale rani. Bardzo rani. Jednak ona się nie poddaje, jest pewna, że zmieni ukochanego. I w rezultacie go zmienia. Nieważne, że jest poraniona, ważne, że "uratowała" miłość swojego życia i w końcu może stanąć z nim na ślubnym kobiercu. To bardzo niezdrowe myślenie. W prawdziwym życiu przez takiego "bad boya" wylądujemy raczej u terapeuty. A to wcale nie jest romantyczne, prawda?

Jest jeszcze inny, równie negatywny, trop w popkulturze, czyli "od nienawiści do miłości". Jeśli w życiu bohaterki pojawia się bohater, którego nie może znieść i z którym drze koty, możemy być pewni, że za pół godziny czasu ekranowego będzie w nim absolutnie zakochana. Jednak ktoś, kogo nienawidzimy i z kim zupełnie nie możemy się dogadać, nie musi być od razu miłością naszego życia. W filmach działa to zawsze, w życiu – rzadko.

9. Seks jest zawsze idealny

Fot. Kadr z filmu "Kiedy Harry poznał Sally"
Po czym poznać, że to nie "to"? Po złym seksie. A po czym poznać, że to miłość jedyna i na całe życie? Po tym, że każdy stosunek jest nieziemski i kończy się orgazmem. To kłamstwo sprawia, że w związku mamy często do seksu bardzo wysokie wymagania. Sądzimy bowiem, że jeśli kogoś kochamy z wzajemnością, ten zawsze będzie bajeczny. To (niestety) fikcja, bo nawet w najlepszej relacji zdarza się, że w łóżku jest czasem przeciętnie albo po prostu słabo. I nic w tym złego.

10. Końcem związku może być nawet najmniejsze nieporozumienie

Fot. Kadr z serialu "Przyjaciele"
Ten niebezpieczny w popkulturze trop do maksimum wykorzystał serial "Przyjaciele", a zwłaszcza słynna relacja Rachel Green i Rossa Gellera. Wystarczyła najmniejsza rzecz, żeby bohaterowie ze sobą (znowu) zerwali: złe słowo, małe nieporozumienie, krzywe spojrzenie. W większości przypadków – i w "Przyjaciołach", i wszędzie indziej – wystarczyłoby po prostu porozmawiać. Ale nie, rozmowa jest nudna. Lepiej się kłócić, krzyczeć, obrażać albo snuć apokaliptyczne wizje, zamiast coś po prostu wyjaśnić. Problem jest jednak taki, że w związku naprawdę trzeba rozmawiać. A zwłaszcza o problemach.