Parafia w Białymstoku i tym razem "nie zawiodła". Instrukcja kolędy to dopiero początek
"Odmówienie kolędy kapłanowi jest wyrazem braku identyfikacji z Kościołem, co za tym idzie - wyrażeniem zgody - na odmówienie też jakiejkolwiek posługi duszpasterskiej" – to fragment instrukcji, jaka znów znalazła się na stronach parafii św. Wojciecha w Białymstoku. Z relacji parafian wynika, że wysokich wymagań wobec wiernych jest o wiele, wiele więcej.
Bo nie wystarczy po prostu otworzyć drzwi, zaprosić do środka, wspólnie się pomodlić. Konieczne jest m.in. zaprezentowanie się w stroju wizytowym. I, broń Boże, nie można się pokazać w kapciach lub boso!
Punktów budzących oburzenie lub uśmiech politowania jest o wiele więcej. Ale to nie ta instrukcja budzi największe oburzenie wśród katolików z białostockich Bojar i części osiedla Piasta.O ile jest to możliwe, niech będą obecni w domu wszyscy domownicy - oczywiście w stroju wizytowym i w obuwiu, a nie w kapciach. Jeśli domownicy przyjmują „na boso” kapłana - jest to wyraz najwyższej pogardy. (...)
Zadbajmy też o psy. Niech wcześniej będą zamknięte w odpowiednich pomieszczeniach. Pies, który dotyka łapami komży księdza - nie jest wyrazem powitania, lecz wyrazem niedbalstwa ze strony gospodarzy. Czytaj więcej
Na "Spotted: Białystok" można znaleźć wiele narzekań na to, jak funkcjonuje parafia, jak wygląda wizyta księdza po kolędzie i co najbardziej interesuje duszpasterza podczas takiego spotkania.
"Czy u was w parafiach też jest tak, że ksiądz, który chodzi po kolędzie, mimo że dostaje pieniądze, to jeszcze pyta: 'Na Kościół ile Państwo dają? A ile po kolędzie?'. I nie obchodzi ich, czy Ty masz, czy nie. Masz dać i koniec. A jak nie, to zanotuje w swoim notesiku" – zaczyna się wpis dotyczący sytuacji w parafii św. Wojciecha. Pod nim zaś znalazło się ponad 200 komentarzy.
Białostoczanie z innych parafii odpowiadają, że u nich takie praktyki nie mają miejsca. "U nas ksiądz zawsze najpierw pyta, czy nam starcza na życie, czy mamy za co żyć, a potem dopiero bierze kopertę i nigdy nie zagląda ile w niej jest. Zawsze dziękuję za datek" – komentuje internautka Małgośka. "Ze św. Kazimierza jak przychodzą, pierwsze jest pytanie: 'A na mleko dzieciom będziecie mieli?', 'Na jedzenie macie?', 'Jesteście pewni, że chcecie dać?'. Dlatego wiem, że jest sporo księży z powołania" – dopowiada Sebastian.
Mieszkańcy parafii św. Wojciecha zaś przyzwyczaili się i tłumaczą, o co chodzi z pytaniami: ile na Kościół, a ile po kolędzie. Z ich doświadczeń wynika, że ksiądz oczekuje wręczenia dwóch kopert – pieniądze z jednej mają być przeznaczone na remont świątyni, środki z drugiej to datek dla księdza.
Gorzej jeśli ktoś nie określi, na jaki cel są wręczone pieniądze w kopercie. Wówczas ksiądz może uznać, że to nie na remont, ale dla niego. Wierny zaś o wszystkim dowie się w chwili, gdy w rodzinie będzie jakiś pogrzeb. "Możesz dawać po 200 do koperty, a później mieć problemy z pochowaniem, bo na Kościół nie dawałeś. Sumę lepiej jest więc podzielić na dwie koperty i z głowy" – radzi jeden z wiernych.
Potrzeby parafii są niemałe. W 2013 r. doszło do pożaru wieży ponadstuletniej świątyni. Szczytu wieży nie udało się uratować. Nowa wieża wprawdzie już jest, ale remont trwa w środku. A to kosztuje.
15 września 2013 r. - pożar kościoła św. Wojciecha w Białymstoku; moment zawalenia się płonącej wieży.•Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
"Parafia św. Wojciecha to jest porażka. Za pismo na pozwolenie o chrzest w innym kościele zażyczył sobie 150 zł. Powiedział, że nie położy ręki na nieślubne dziecko. (...) W Wojciechu wiecznie chcą pieniędzy" – opisuje Natalia. Inni zaś opowiadają historie z opłatami za karteczkę do spowiedzi.
Fot. Facebook.com / Spotted: Białystok
Zdjęcie "wezwania do zapłaty" zrobił znany białostocki fotograf Krzysztof Kadziewicz. Nie było ono skierowane do niego, lecz do jego schorowanej 79-letniej matki. Jak tłumaczył wówczas mediom, gdy zobaczył ten list, zbaraniał – i ze względu na formę, w jakiej kościół domagał się pieniędzy, i z uwagi na to, że jego mama... przyjmowała kolędę i kopertę wręczała!
I tu wracamy do drugiej części wpisu ze "Spotted: Białystok": "Jak nie przyjmiesz księdza po kolędzie trzy razy, to zostajesz wypisany z księgi parafialnej". Te słowa są niejako odpowiedzią dla wszystkich, którzy komentują: "nie wpuszczać, nie przyjmować, nie płacić".
Inni parafianie potwierdzają, że trzykrotne niewpuszczenie księdza po kolędzie rodzi określone konsekwencje. Chrzest, ślub czy pogrzeb – trzeba będzie się liczyć z konsekwencjami. Choć nie każdy jest tym oburzony.
Fot. Facebook.com / Spotted: Białystok
"Przyjęcie kapłana do swego domu jest aktem publicznego wyznania wiary, oraz znakiem jedności i żywej więzi z Kościołem. Odmówienie kolędy kapłanowi jest wyrazem braku identyfikacji z Kościołem, co za tym idzie - wyrażeniem zgody - na odmówienie też jakiejkolwiek posługi duszpasterskiej" – czytamy na stronach parafii.
Próbowaliśmy się skontaktować z ks. Janem Wierzbickim i w sprawie instrukcji, i w sprawie tego, co piszą parafianie. Na numer podany na stronach parafii nie udało nam się dodzwonić, na przesłany mail też nie otrzymaliśmy odpowiedzi.