Dla zabawy próbowali przywoływać duchy. Rozmawialiśmy z osobami, które grały w Ouiję
To tylko zwykła deska i małe szkiełko, a jednak w duecie wywołują one dreszcze u niejednej osoby. Na słowo "Ouija" niektórzy drżą z przerażenia, inni zaś z fascynacją czekają, aby usłyszeć opowieści ludzi, którzy zagrali w tę grę. Mówi się, że otwiera ona przejście do zaświatów. Większość twierdzi zaś, że to zwykłe zabobony dla głodnych wrażeń nastolatków.
Jak powstała tabliczka ouija?
Zacznijmy od początku. Pierwsza Ouija powstała w latach 90. XIX wieku. Wówczas w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych panowała moda na spirytualizm - koniec wieku (dekadentyzm) był dla żyjących w tamtych czasach ludzi dość przytłaczający, stąd Brytyjczycy i Amerykanie znajdowali sobie różnorakie, najczęściej paranormalne rozrywki. Seanse spirytystyczne były wtedy na porządku dziennym. Medium, czyli osoba, która rzekomo porozumiewała się z duchami, najpierw korzystało z kryształowych kul, a potem przerzuciło się na tzw. gadające tablice.
Diabelska plansza ouija pod obstrzałem krytyki
Ouija od razu spotkała się z krytyką środowiska akademickiego - grę nazwano nawet wynalazkiem pseudonaukowym. W końcu to zwykła drewniana deska, na której wyryte są kolejno wszystkie litery alfabetu, cyfry od 0 do 9, a także słowa "TAK", "NIE" oraz "DO WIDZENIA". Dodatkowo do tablicy dodawane jest szkiełko, które ma posłużyć graczom za wskaźnik. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak wokół tablicy narosło wiele makabrycznych legend.
Ouija - jak grać, żeby nie przegrać?
Aby uniknąć spotkania z demonem Zozo, zwanym też przez niektórych Pazuzu (tak, to ten sam, co opętał dziewczynkę w filmie "Egzorcysta" z 1973 r.), należy przestrzegać następujących zasad. Przede wszystkim do seansu potrzeba co najwyżej 6 osób - bowiem każdy z graczy będzie musiał przez całą grę trzymać przynajmniej dwa palce na wskaźniku (szkiełku). Potem spośród grających osób wybierany jest przewodnik, który jako jedyny będzie zadawał duchowi pytania.
Po zakończonych przygotowaniach gracze kładą palce na wskaźniku i przechodzą do działania. Rozpoczynający seans przewodnik powinien powiedzieć na głos parę słów wstępu. Zadaniem medium jest zapewnić duchy, że gracze nie mają złych intencji i że żadna zła siła nie jest podczas seansu mile widziana. Po krótkim wprowadzeniu, gracze mogą - za pośrednictwem przewodnika - zadawać duchom pytania.
"To mogłam być ja, ale to mógł też być demon"
Redakcji naTemat udało się porozmawiać ze śmiałkami, którzy podjęli wyzwanie i zagrali w Ouiję. Ich relacje mogą niektórych zawieść, a innych - no cóż - lekko przerazić.
– Jestem weteranką grania w Ouiję – mówi Natalia, która grę zamówiła sobie kilka lat temu przez Amazona. Co ciekawe, sprawdziliśmy jak wygląda tablica, którą można kupić przez internet. Okazuje się, że jest ona produkowana przez Hasbro - firmę odpowiedzialną za dystrybucję planszówek "Monopoly".
Zapytana o to, czy jej zdaniem da się wyjaśnić tę sytuację w racjonalny sposób, odpowiada dość niepewnie: – Wszystko da się raczej wytłumaczyć.
Kamil też grał w Ouiję, ale do rozgrywki podchodził nieco sceptyczniej niż Natalia. Nie chciał wydawać pieniędzy na coś, co mogło okazać się żartem, dlatego sam stworzył tablicę, używając jedynie tektury, czarnego długopisu i szkła od okularów.
– Zdarzyło się, że raz czy dwa krzyknąłem, bo na tablicy pojawiła się wiadomość z moim imieniem, ale grałem w to ze znajomymi, a bardzo łatwo da się manipulować wskaźnikiem, więc ewidentnie to oni chcieli się ze mnie ponabijać – przyznaje 18-latek.
– Kiedyś sam ich tak nabrałem. W internecie przeczytałem, że najgorszy znak to robienie na tablicy ósemek lub znaku nieskończoności. Kolegów trochę zatkało, a dziewczyny naciskały, żeby zakończyć grę – wspomina Kamil. Jak sam dodaje, nie wierzy w żadne zjawiska paranormalne, choć uważa, że Ouija to dobra zabawa.